19 października 2016

Uporczywa terapia

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

redaktor naczelna

W lipcu w krakowskim szpitalu zmarła trzymiesięczna dziewczynka. Z informacji medialnych wynikało, że do śmierci dziecka mogła się przyczynić pielęgniarka, omyłkowo podając niewłaściwy lek. Prokuratura wszczęła śledztwo nie tylko w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, ale także w celu sprawdzenia procedur w szpitalu, w tym obsady kadrowej – donosiła prasa. Jeszcze tak niedawno minister Bartosz Arłukowicz próbował zbijać kapitał polityczny na obciążaniu winą lekarzy za śmierć pacjentów w polskich szpitalach, chcąc ukryć w ten sposób nieudolność i zaniechania w reformowaniu służby zdrowia. Od lat powszechnie wiadomo, że na dyżurach w szpitalach, zwłaszcza w nocy, na 20–30 pacjentów przypada jedna pielęgniarka, a na niektórych oddziałach (i to nawet zabiegowych) po południu i w nocy nie ma lekarza, bo trzeba oszczędzać. Kolejne ekipy rządzące nie przyjmują do wiadomości, że brakuje lekarzy i pielęgniarek. Są przekonane, że system ochrony zdrowia jakoś funkcjonuje, mimo że kolejki do lekarzy i do szpitali się wydłużają. Co jakiś czas prominentny polityk lub minister zdrowia opowiada, że skróci, ba – nawet zlikwiduje, kolejki do lekarzy w Polsce. Ogarnia mnie wtedy pusty śmiech. Absolwenci kierunków medycznych, mając alternatywę zarabiania w krajach skandynawskich, u naszych zachodnich sąsiadów czy na Wyspach Brytyjskich mniej więcej tyle, co w Polsce, tylko nie w złotówkach, ale w euro, ku zdumieniu polityków wybiorą oczywiście zarobki w euro. Starsi (większość specjalistów pracujących w Polsce ma ponad 55 lat), pracujący na kilku etatach lub, co gorsza, na umowach cywilnoprawnych, są przemęczeni, często wypaleni zawodowo i nie dają rady. Stąd coraz dłuższe kolejki, stąd coraz łatwiej o błąd lub niedopatrzenie i stąd powikłania czy wreszcie tragedie, o których tak chętnie donoszą media. Szkoda tylko, że rzadko mówi się o prawdziwych przyczynach tych tragedii, które leżą nie tylko po stronie pracowników służby zdrowia, ale wynikają z błędnych decyzji politycznych, złej organizacji, niedofinansowania itd. To w ich wyniku tak naprawdę cierpią polscy pacjenci, to przez te nieodpowiedzialne i dyktowane politycznymi przesłankami decyzje od ponad 25 lat nie można naprawić polskiej ochrony/służby zdrowia.– Po wielu miesiącach prób kontaktu z rządem, po czerwcowej manifestacji lekarzy rezydentów tym razem wszyscy pracownicy ochrony zdrowia wychodzą na ulice, by zamanifestować swój sprzeciw wobec dramatycznie złych warunków pracy i leczenia pacjentów w Polsce. 24 września 2016 r. w Warszawie odbędzie się manifestacja pracowników ochrony zdrowia organizowana przez powstałe w marcu 2016 r. Porozumienie Zawodów Medycznych – mówił przed wrześniową manifestacją Krzysztof Bukiel. – Jesteśmy zmęczeni i przepracowani. Zarabiamy 14 zł za godzinę. […] Nie zmuszajcie nas do wyjazdu zagranicę. Chcemy leczyć w Polsce – podkreślała Joanna Matecka z Porozumienia Rezydentów. Łatwo mówić, że „lepszy lekarz przemęczony niż brak lekarza”, a tak teraz twierdzi minister zdrowia. Etycy wielokrotnie wypowiadali się o tzw. niepotrzebnej uporczywej terapii, kiedy chory umiera. To, co proponowane jest polskim pacjentom i pracownikom medycznym, to właśnie uporczywa terapia. ■

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum