8 września 2007

W cieniu drzewa Wielkiej Marii

29 maja 1932 r. wielka uczona, do dziś niemająca sobie równej, podwójna laureatka Nagrody Nobla, Polka z Freta Maria Skłodowska-Curie otworzyła budynek kliniczny INSTYTUTU RADOWEGO w Warszawie, przy ul. Wawelskiej 15. Podczas tej uroczystości przekazała gram radu, a także zasadziła drzewo w ogrodzie otaczającym gmach.

Instytut został zbudowany ofiarnymi siłami społeczeństwa polskiego, zmobilizowanego przez Polski Komitet do Zwalczania Raka, jako „Dar Narodowy dla Marii Skłodowskiej-Curie”. To doniosłe wydarzenie miało miejsce w obecności najgodniejszych osób, z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Ignacym Mościckim na czele. Ten Instytut był celem i marzeniem Marii, chodziło jej bowiem o rozwój wielokierunkowych działań w walce z rakiem. Jej wizja tej walki do dziś nie straciła na aktualności.
29 maja 2007 r. prezes Towarzystwa Marii Skłodowskiej-Curie w Hołdzie, prof. Andrzej Kułakowski, zaprosił nas na spotkanie rocznicowe, aby jeszcze raz zjednoczyć myśli wokół dzieła i osoby Wielkiej Marii, przywołać tamten dzień. Przyszli onkolodzy, fizycy, profesorowie, lekarze, młodzież szkolna ze swymi wychowawcami, przedstawiciele władz miasta i dzielnicy. Smukła postać Marii na pomniku Ludwiki Nitschowej utonęła w kwiatach. Zofia Kucówna odczytała przemówienie uczonej wygłoszone wtedy, 75 lat temu. Zainscenizowano też scenę sadzenia drzewa w ogrodzie instytutowym. Pojawiła się więc Maria, a nowe drzewo będzie rosło na chwałę Jej pamięci.
Staraniem Towarzystwa został wydany ciekawy album – autorstwa Barbary Gwiazdowskiej, Marii Jokiel i Alicji Rupińskiej – obrazujący historię Instytutu Radowego w Warszawie, tego wyjątkowego daru narodu dla wielkiej uczonej. Dzisiejszy Komitet Zwalczania Raka – kontynuator tego z czasów Marii – powinien wziąć w swoje ręce społeczne działania wokół śladów Skłodowskiej-Curie tu, przy Wawelskiej 15. To tu, wokół tych murów zmobilizowały się siły społecznej ofiarności, w najsłuszniejszej sprawie: walki z rakiem.
W cieniu drzewa Marii niech zawsze rodzi się nadzieja dla chorych.
Maria Skłodowska-Curie

Między paryską szopą,
a galą u Nobla

bladość policzków Piotra,
róże i dom w Sceaux
i skromny doktor,
który nie rozumie.

Marii w hołdzie
Największej uczonej świata

Zdejmuję z ciebie fartuch,
stoisz w drzwiach
w czarnej sukni.
Wyrzucam za okno
laury i dyplomy.
Wynoszę twoje krzesło
z przyjęcia u króla.
Biegniesz boso przez wydmy
z Ewą i Ireną.
Zabieram ci żałobne welony,
jeszcze będzie miłość,
a ty Mario pofruniesz,
omijając uran,
śladem rowerów
z podróży poślubnej
do róż kwitnących
u rodziców Piotra

Jolanta ZARĘBA-WRONKOWSKA

Archiwum