7 maja 2007

Epitafium

Dr Zenon WASILEWSKI

Urodził się 1 października 1913 r. w Mińsku Litewskim. Naukę rozpoczął w Baranowiczach (dawne województwo nowogródzkie). W 1934 r. rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwer-
sytetu Stefana Batorego w Wilnie. Absolutorium uzyskał w 1939 r. Jako student V roku medycyny pracował jako młodszy asystent w Zakładzie Anatomii Opisowej. Po zamknięciu Uniwersytetu Stefana Batorego przez władze litewskie (1939) brał udział w tajnym nauczaniu anatomii opisowej kierowanym przez prof. Michała Reichera. Jako ekstern złożył egzaminy dyplomowe na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie, uzyskując w 1941 r. dyplom lekarza. Staż i pracę rozpoczął w prowizorycznym szpitalu zakaźnym, zorganizowanym z powodu epidemii duru brzusznego i czerwonki, oraz w poradni rejonowej.
W 1939 r. żeni się z Albertyną Szymanowską, lekarką z tego samego roku studiów. Po uderzeniu Niemców na wschód, w grudniu 1941 r. przenosi się wraz z rodziną do Baranowicz, gdzie podejmuje pracę w Szpitalu Miejskim na Oddziale Chirurgii Ogólnej. W 1942 r. rodzi się ich pierwszy syn Marek. W czasie działań wojennych w lipcu 1944 r. przenoszą się do Warszawy. Po Powstaniu Warszawskim i krótkiej tułaczce osiedlają się w Radomiu.
W 1944 r. Zenon Wasilewski pracuje jako „lekarz domowy” kasy chorych, a od 1945 r. – jako asystent Oddziału Chirurgii Ogólnej Szpitala Miejskiego w Radomiu: najpierw pod kierunkiem prof. Nowakowskiego, potem – dr. n. med. Karola Węglewicza, a następnie – dr. Antoniego Pabisiaka. W 1949 r. rodzi się drugi syn Albertyny i Zenona – Krzysztof, obecnie chirurg urolog. W latach 1948-49 dr Wasilewski odbywa służbę wojskową w Oficerskiej Szkole Lotnictwa w Dęblinie (otrzymuje stopień kapitana rezerwy),
a następnie wraca do pracy w Radomiu.
W 1953 r. uzyskuje II stopień specjalizacji w zakresie chirurgii ogólnej. Rozpoczyna specjalizację w zakresie urologii pod kierunkiem prof. Stefana Wesołowskiego. Jednocześnie prowadzi „łóżka urologiczne” w szpitalu w Radomiu. W 1956 r. otrzymuje tytuł specjalisty urologa i zostaje powołany na stanowisko ordynatora oddziału urologicznego szpitala w Radomiu. Na stanowisku tym pracuje do 1983 r. W latach 1961-81 jest dyrektorem szpitala w Radomiu.
W okresie tym powstaje nowy budynek szpitala, gdzie do dziś mieści się oddział urologiczny.
W latach 1975-81 był specjalistą wojewódzkim w urologii i przewodniczącym zespołu specjalistów dla województwa radomskiego. Członek Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. W latach 1974-1982 – przewodniczący Radomskiego Oddziału PTL. Członek Polskiego Towarzystwa Urologicznego Oddziału Warszawskiego. Członek honorowy Polskiego Towarzystwa Urologicznego.
Wielokrotnie odznaczany, m.in. Krzyżem Komandorskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, a w 1997 r. – Medalem „Gloria Medicinae”.
Przez ostatnie lata mieszkał na stałe u syna Krzysztofa w Busku Zdroju.
Zmarł 6 kwietnia 2006 r. Pochowany w grobie rodzinnym na Cmentarzu na warszawskich Powązkach.
Odszedł Człowiek Wielkiego Formatu.
Stanisław Gruszecki

Dr Roman NOGAL

Dnia 23 grudnia 2006 r. zmarł, w wieku 82 lat, mój Mąż – śp. płk Roman Nogal, lekarz dentysta.
Wieloletni pracownik wojskowej i cywilnej służby zdrowia, Lekarsko-Dentystycznej Spółdzielni Pracy na terenie Warszawy i województwa warszawskiego, a także ZOZ-u Żyrardów – Gminnego Ośrodka Zdrowia w Golach.
Płk Roman Nogal był żołnierzem 1. Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki. Prezes Klubu Kombatantów tejże Dywizji, członek Rady ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, kawaler Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, Krzyża Walecznych, Złotego Krzyża Zasługi.
Pochowany na Cmentarzu Północnym.

Wanda Kosińska-Nogal

Dr Ryszard
WOJEWNIK

4 marca 2007 r. zmarł, w wieku 75 lat, Ryszard WOJEWNIK, lekarz. Kilkadziesiąt lat przepracował w FSO na Żeraniu.
Pochowany w grobie rodzinnym na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Barbara Malarczyk

Dr Helena LIPOWSKA-KOPPA
3 lutego 2007 r. w Warszawie zmarła, w wieku 86 lat, lekarz pediatra Helena Lipowska-Koppa.
Studia medyczne odbyła we Lwowie, a następnie w Akademii Medycznej we Wrocławiu, gdzie też – w Klinice Chorób Dziecięcych, pod kierownictwem prof. A. Hirszfelgowej – zdobywała wiedzę pediatryczną.
Od roku 1960, przez 10 lat, pełniła funkcję ordynatora Oddziału Dziecięcego w Radomiu,
a następnie w Staszowie, szkoląc pediatrów z tego regionu.
Była lekarzem oddanym swoim małym pacjentom, obecna zawsze, kiedy Jej potrzebowali. Była też wymagającym nauczycielem – przekazując nam wiedzę pediatryczną, uczyła nas również solidnej pracy. Stanowiła wzór dla naszej dalszej działalności zawodowej.
Pozostawiła ślad nie tylko w naszej pamięci, ale też w naszych sercach.

Asystenci Oddziałów Dziecięcych

Siostra Menu z AK,
czyli dziewczyna ze Śródmieścia

27 marca 2007 r. odeszła dr Halina Guttman, z domu Peuker, lekarz stomatologii II stopnia, lekarz rentgenologii I stopnia, uczestnik Powstania Warszawskiego, więzień Pawiaka, świetny lekarz, wspaniały człowiek, autorka niepublikowanych opowiadań i wspomnień. Najukochańsza Mamusia, Babcia i Prababcia. Przeżyła okupację, sowietyzację i stalinizm. Zwyciężyła dwa ataki raka, udar, resekcję jelita cienkiego, zmógł ją dopiero trzeci atak choroby nowotworowej.
Urodziła się 4 maja 1922 r. w Warszawie, w domu polsko-niemiecko-węgierskim. Jej ojcem był kamienicznik, obywatel m.st. Warszawy, handlowiec Czesław Peuker (herbu „Prus II”), mamą – Stanisława (Siasia) Dobrowolska, z domu Mechanish (herbu „Doliwa”). Całe dzieciństwo Halina przeżyła na ul. Wspólnej w Warszawie. Uczęszczała do żeńskiej szkoły Gepnerówny przy ul. Moniuszki 8.
1 września 1939 r. skończył się świat. Był piątek. O wojnie z Hitlerem było słychać od początku roku. Dlatego wróciliśmy wcześniej z „wywczasów” w naszych majątkach koło Torunia. Strasznie mi się nie chciało iść do szkoły. Modliłam się, aby coś się stało. By nie rozpoczynano lekcji. Gdy na Warszawę spadły pierwsze bomby, płakałam i prosiłam Boga, aby to wszystko odwołał…
W 1942 r. w kościele p.w. św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży wzięła ślub z kolegą swojego przyrodniego brata Sławomira Peukera, Ryszardem Guttmanem. Najdziwniejsze w tym wszystkim nie było to, że cały plac obstawiony był przez AK, a żandarmi i SS nawet nosa nie wystawiali z Szucha, ani nawet to, że ślub dawał mi mój kuzyn. Nie bawiło mnie to, że miałam na sobie sukienkę z prawdziwego jedwabiu, ale to, że była ona uszyta z brytyjskich spadochronów.
A potem pojechali w podróż poślubną… nad Wisłę i zapomnieli o godzinie policyjnej. Aresztowani i przewiezieni na Pawiak. Na betonowym placu osobno stoją kobiety i mężczyźni. Żar leje się z nieba. Pić… Za stołem Śmierć – komisja: dwóch esesmanów i gestapowiec. Wyczytują nazwiska. Dochodzę; mam 20 lat, 170 cm wzrostu, rude włosy i zielone oczy. Znudzony gestapowiec podnosi oczy: „Deutsch oder Jude?”. To znaczy: życie czy śmierć? Zaczynam się śmiać. Znudzony macha ręką: „Polnische, Polnische“ –
i stawia krzyżyk w odpowiedniej kratce.
Zostali wyciągnięci dzięki kontaktom z AK.
W czasie wojny kończy szkołę pielęgniarek, a potem, na polecenie AK, pracuje w Szpitalu Czerwonego Krzyża na oddziale dla oficerów niemieckich. Jest tak głęboko zakonspirowana, że o tym, że jest w AK, jej siostra Barbara dowiaduje się dopiero w trakcie Powstania Warszawskiego.
1 sierpnia 1944 r. Halina jest z mężem na Powiślu. Organizują punkt sanitarny przy ul. Dobrej. Jestem zadowolona. Nareszcie mogę zrealizować moją potrzebę niesienia pomocy innym. Może brzmi to głupio, wiem, ale wtedy tak to odczuwałam. Po to kończyłam szkołę pielęgniarek. Potem powołują szpital polowy dla ludności cywilnej przy ul. Żurawiej 31. Wtedy dostaje pseudo „Siostra Menu”. Gdy nie ma co jeść, zaczyna z rannymi prowadzić zabawę: co zjemy po wojnie – ja tatara, ja śledzia, a ja golonkę…
Kapitulacja. Szpital wraz z obsługą i rannymi zostaje. Podeszłam do wartownika. „Macie spalić moje miasto” – mówię. – „Chcę się z nim pożegnać”. Patrzy na zegarek. „Nie mogę cię przepuścić. Będę musiał zastrzelić, ale o 16.20 schodzę
z posterunku. Mój zmiennik przychodzi o 16.30. Będziesz miała 10 min. Wracam na wartę o 4 rano”. No to poszłam na te 12 godzin do pustego miasta żegnać się z domami, które znałam z dzieciństwa.
Ruiny stolicy, wraz z całym personelem
i chorymi, opuściła jednym z ostatnich transportów dopiero 17 października 1944 r.
Potem jest Kraków, i wreszcie Poznań, gdzie wstępuje na Wydział Lekarski Akademii Medycznej. To już jednak inna rzeczywistość. Sowieci nie dają jej skończyć medycyny. Bez dyplomu jedzie na tzw. bezterminowy nakaz pracy do Szczyrku, gdzie mieszka w spalonym budynku po Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego, bo, jak mówiono, „Ogień” wtedy po górach chodził. Pewnego dnia zapraszają mnie do Komitetu PPR. Nie można odmówić, choć brzmi to jak zaproszenie do kata. Przewodniczący: „(…) i, widzicie, nie ten dobry komunista, który Marksa czy Engelsa czyta, ale może ten, kto dziecku na dobranoc Międzynarodówkę śpiewa”. Okazało się, że cały czas podsłuchiwali mnie pod oknem, a Piotrek (starszy syn) nie chciał zasnąć i żeby go uśpić, śpiewałam, co mi przyszło do głowy.
W końcu w 1961 r., czyli 12 lat po zakończeniu studiów, udaje się jej uzyskać dyplom na Wydziale Stomatologicznym. Wraca do Warszawy, gdzie najpierw pracuje dla Polskiej Akademii Nauk, a potem dla Ministerstwa Zdrowia, z którym związana jest już do emerytury, m.in. z przychodnią przy ul. Mazowieckiej 8/8. Cały czas prowadzi również prywatny gabinet przy ul. Marszałkowskiej 83.
W 1980 r. zawiązuje w swoim zakładzie pracy NSZZ „Solidarność” i zostaje jego przewodniczącą oraz delegatem na Zjazd Krajowy. 14 grudnia 1981 r. zostawia list: „Synku, pieniądze są w szufladzie pod biurkiem. Gdyby mnie aresztowali, idź do Ciotki lub Babci. Całuję”.
I taka była do końca. Wierna powiedzeniu, że tchórz umiera tysiąc razy, a bohater tylko raz, dopiero na dwa dni przed śmiercią zaczęła brać środki przeciwbólowe. Twardy, wspaniały, kochany człowiek. Z tych, którzy są między nami
a tamtą przedwojenną Warszawą… Z pokolenia, które, niestety, odchodzi.

Grzegorz Guttman

Archiwum