29 kwietnia 2024

Problemy interny na Mazowszu 2024

Finanse, kadry i zdolności prowadzenia kształcenia podyplomowego należały do najważniejszych tematów dyskusji podczas konferencji „Problemy interny na Mazowszu 2024” – dorocznego spotkania organizowanego przez konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie chorób wewnętrznych dr. n. med. Marka Stopińskiego.

 

autor: MICHAŁ NIEPYTALSKI

– Pandemia pokazała, jak istotną rolę pełnią w szpitalach oddziały internistyczne. Stanowią zaplecze dla całego systemu szpitalnictwa, poza tym muszą zapewniać miejsce dla pacjentów geriatrycznych, dla pacjentów w stanach terminalnych. Są też bazą do kształcenia lekarzy specjalistów i kształcenia modułowego w specjalizacjach innych niż interna, bazą dla studentów, lekarzy stażystów, stażystów pielęgniarskich – przypominał podczas inauguracji konferencji jej gospodarz. „Problemy interny na Mazowszu” odbyły się w pierwszy weekend kwietnia w Radziejowicach.

 

Wśród gości znaleźli się przedstawiciele różnych sektorów systemu ochrony zdrowia, instytucji centralnych, samorządowych, towarzystw naukowych. Konsultant krajowy ds. interny prof. Jacek Różański poruszył m.in. kwestię stawek za wykonywanie procedur medycznych. – W ubiegłym roku udało nam się wywalczyć nowe wyceny procedur internistycznych, które pozwoliły „złapać oddech” wielu oddziałom. Znam nawet takie, które zaczęły się finansowo bilansować. Ale nasze środowisko nadal uważa, że sedno problemu nie leży w wysokości tych wycen – stwierdził prof. Różański. Faktem jest, że dominującą grupą pacjentów interny są osoby w wieku senioralnym, zatem większość z nich jest obciążona wielochorobowością. – Tymczasem system, mówiąc w pewnym uproszczeniu, nakazuje nam leczenie tylko jednej choroby – mówił konsultant krajowy. Zwracał też uwagę na wady finansowania leczenia na podstawie obowiązującej klasyfikacji jednorodnej grupy pacjentów (JGP). – Rolą lekarza jest ratowanie życia, a nie kombinowanie, jak rozliczyć leczenie chorego, by oddział zachował balans księgowy – podkreślał. Prace nad zmianami w tym zakresie zapowiedział Daniel Rutkowski, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Jako jeden z możliwych sposobów modyfikacji finansowania wymienił rozliczenia leczenia chorób współistniejących, ale jego zdaniem istnieje ryzyko dopisywania chorób, które dla danego procesu leczenia nie są istotne, tylko po to, by więcej zarobić na pacjencie. Według prezesa Rutkowskiego dobrym rozwiązaniem, stosowanym w innych krajach, jest zróżnicowanie finansowania leczenia pacjentów ze względu na grupę wiekową, do której się zaliczają, ponieważ w wieku senioralnym wielochorobowość jest częstsza.

 

Do tego problemu odniósł się również wiceprezes ORL w Warszawie dr n. med. Tomasz Imiela. – Rozwiązanie polegające na rozliczaniu JGP, a więc płatność za konkretną procedurę, nie jest dobre, najbardziej traci na nim pacjent. Dlatego zachęcam, by odejść od zastanawiania się, czy zwiększyć wycenę procedur o 10 proc., czy o 15. Zastanawiajmy się raczej, jak inaczej płacić szpitalom za leczenie. Przykładowo płaćmy za proces leczenia, a nie za procedurę leczniczą. W kardiologii udało się wprowadzić KOS-zawał (Program kompleksowej opieki nad pacjentem po zawale serca), w ramach którego właśnie finansuje się cały proces. Z punktu widzenia pacjentów wyniki są rewelacyjne. Z punktu widzenia płatnika – dobre. Oczywiście, w kardiologii wprowadzenie tego rozwiązania było o tyle łatwiejsze, że istnieją jednoznaczne dane naukowe podpowiadające sposoby działania. W internie nie zawsze mamy taki komfort. Ale to dowodzi, że warto zastanawiać się nad całkiem nowymi rozwiązaniami, a nie finansowym modyfikowaniem starych – przekonywał dr Imiela. Wspomniał także, że problemem i propozycjami rozwiązań obecnie zajmuje się izbowy Zespół ds. Studiów Strategicznych.

 

Dyrektor CMKP prof. Ryszard Gellert skrytykował natomiast podejście do finansowania szpitali polegające na ocenie rentowności poszczególnych oddziałów szpitalnych. – Daliśmy się wkręcić w takie myślenie. A przecież bilansować się powinna działalność całego szpitala, a nie tylko interny. Interna chroni szpital przed deficytem na innych oddziałach – mówił.

 

Kolejnym ważnym tematem dyskusji był trwający proces reakredytacji przez CMKP ośrodków do prowadzenia kształcenia podyplomowego z zakresu chorób wewnętrznych. Prof. Różański zwracał uwagę, że proces ten przeszła dotąd tylko mała część akredytowanych wcześniej placówek, co może wydłużyć oczekiwanie specjalizantów na odbycie szkolenia w ramach modułu internistycznego. Dlatego rekomenduje obniżenie wymagań dotyczących minimalnej rocznej liczby pacjentów internistycznych na danym oddziale, by mógł on się ubiegać o akredytację CMKP.

 

Dyskutanci poruszali także kwestię szkoleń specjalizacyjnych. Wiele placówek nie chce ich prowadzić ze względu na brak czasu, a ponadto obowiązki dydaktyczne nie są w żaden sposób uwzględniane w kontraktach zawieranych z NFZ.

 

Smutną refleksję dotyczącą stanu interny sformułowała obecna na konferencji wiceminister zdrowia prof. Urszula Demkow: – Dziś interna jest dla mnie jak pacjentka z zespołem kruchości, taka staruszka, bo w końcu to najstarsza dziedzina medycyny. Musimy ją ratować, żeby się nie połamała, nie pokruszyła i wreszcie nie zniknęła. Bardzo nad tym ubolewam i jestem tu, żeby wysłuchać państwa sugestii w tym zakresie.

 

Niemniej jednak optymistyczne były wyrażane w dyskusji życzenia, żeby kiedyś nazwę konferencji można było zmienić, np. na „Sukcesy interny”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum