28 kwietnia 2015

Coś się kończy, coś się zaczyna

Janina Jankowska

Jakiś czas temu przysłuchiwałam się ciekawej dyskusji panelowej pod tym właśnie tytułem. Miała miejsce w Fundacji Batorego i toczyła się wokół najnowszej książki prof. Mirosławy Marody „Jednostka po nowoczesności”. W swoich poprzednich publikacjach autorka zajmowała się procesami transformacji, przemianami zachodzącymi w sferze więzi społecznych, przeobrażającymi nasze społeczeństwo, teraz podjęła temat zmian cywilizacyjnych, które prowadzą, naukowo mówiąc, do powstania tzw. społeczeństwa ponowoczesnego. Cenię takie całościowe spojrzenie na nasz zmieniający się świat. My, dziennikarze, wychwytujemy jakieś pierwsze, pojedyncze sygnały, ale nazbyt szybko czynimy z nich uogólnienia. Dopiero perspektywa socjologiczna uświadamia nam, co się dzieje ze światem i ludźmi.
Prof. Marody dowodzi jednego – że społeczeństwo polskie kształtowane jest przez te same procesy co społeczeństwa zachodnie. Pewne instytucje naszego demokratycznego, XX-wiecznego świata tracą dawne, niegdyś postrzegane jako nowoczesne, funkcje. Od struktur globalnych po obyczajowe. Rola państwa słabnie wobec realnej władzy koncernów i korporacji, które nie mają granic. W praktyce to nie parlamenty krajowe i UE decydują o stopniu zaangażowania świata zachodniego w pomoc Ukrainie, lecz wielki kapitał, który prowadzi intratne interesy z Rosją. Rodzą się struktury alternatywne. Pojęcie rodziny poszerza się o związki partnerskie, jednopłciowe. Zmniejszają się też różnice między rolą społeczną mężczyzny i kobiety. Związek wolnych ludzi odrzuca formalne zobowiązania wykraczające poza teraźniejszość. Mąż, żona, ojciec, matka – to wszystko partnerzy związani okresowym kontraktem. Na skutek rozwoju medycyny także rodzicielstwo zatraca wyrazistość, może być poszerzone o dodatkowych dawców materiału genetycznego.
Najważniejsza jest upodmiotowiona jednostka. Jej indywidualizm nabiera mocy na portalach społecznościowych.
W sieci nie ma hierarchii. Nie ma normy. Każdy może wyrazić wszystko, wszyscy mają rację. Podobnie w dziennikarstwie. Tu przykład: dziennikarka Polsat News zaprosiła Jerzego Urbana do swojego programu „Skandaliści”, ubrała go w sutannę biskupa i była zabawa. W odpowiedzi na krytyczne głosy powiedziała: „Oburzacie się na wywiad z Urbanem? Gdyby żył Hitler czy Goebbels, wszyscy staliby w kolejce”.
Mrówki przeszły mi po plecach. Przypomina mi się mój pobyt na stażu w latach 90. w BBC Radio i TV. W myśl kodeksu etyki i pragmatyki redakcyjnej BBC zakazane były wywiady z mordercami i dezerterami z wojska. Można było cytować ich wypowiedzi, ale nie pokazywać w ekskluzywnej rozmowie z dziennikarzem, bo uznawano, że obecność przestępców w mediach automatycznie ich nobilituje. Jak tam jest dzisiaj?
„Koniec świata społecznego” – mówi prof. Mirosława Marody. Na naszych oczach rozpada się XX-wieczna hierarchiczna struktura. Ludzie skupiają się wokół konkretnych wartości, jakby wokół trzech różnych porządków aksjologicznych. Pierwszy – to ekonomiczny sukces, który osiąga się przez konkurencję. Tam wartość i znaczenie człowieka wyznacza pieniądz. Działania aktorów społecznych – powie naukowiec – podporządkowane są ekonomicznemu sukcesowi. Druga wartość, organizująca „ponowoczesne społeczeństwo”, to wspólnota. Innymi słowy wycofanie się z tej hierarchicznej struktury społecznej na rzecz wspólnoty religijnej, narodowej, rodzinnej albo jeszcze innej. Taki rodzaj ucieczki od wyścigu szczurów. Trzecia wartość w wymiarze aksjologicznym – to „bycie sobą”. Zatem idea samorealizacji, rozwoju, wyboru własnych, indywidualnych sposobów na życie. Oryginalnych, wbrew wszystkim. To koncepcja najbardziej – zdaniem prof. Marody – otwarta na przyszłość, ale… bez drogowskazu.
W dyskusji, obok innych wątpliwości, pojawił się problem: czy te porządki aksjologiczne wykluczają się, czy mogą pokojowo współistnieć?
Zdaniem prof. Marody wykluczają się. Zaczął się długi okres poszukiwań form organizacyjnych społeczeństwa w Polsce i na Zachodzie. Każdy z tych porządków może zwyciężyć. Prof. Mirosława Marody świadomie nie poruszyła problemu, w jakiej mierze świat islamu może wpłynąć na los naszej cywilizacji lub my na tamte kraje. Tego zadania chyba nikt by się dziś nie podjął, bo czy wiemy, co się zaczyna?

Archiwum