23 lutego 2004

Dom Ulgi w Cierpieniu

W prywatnym apartamencie Jana Pawła II, na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego w Rzymie, stoją na biurku dwa portrety: kardynała Adama Sapiehy i włoskiego zakonnika, kapucyna, a od roku także świętego – Ojca Pio.

Wybór kardynała Sapiehy jest oczywisty. To on, jako arcybiskup krakowski, zwrócił uwagę na młodego maturzystę Karola Wojtyłę, gdy wizytował parafię w Wadowicach. To z jego inspiracji młody Wojtyła wstąpił do tajnego Seminarium Duchownego w Krakowie. To on udzielił mu święceń kapłańskich w Krakowie. To on wysłał młodego księdza na studia do Rzymu. Tam właśnie dotarła do księdza Wojtyły wieść o słynnym zakonniku z San Giovanni Rotondo.
Naznaczony bolesnymi stygmatami ciężko pracował. Lekarze opisywali: „Ręce są przebite na wylot, na stopach są okrągłe rany, a sącząca się z nich krew moczy buty, na lewym boku rana i z niej sączy się najwięcej krwi. Stygmaty nie podlegały prawom fizjologii: nie dały się zaleczyć, nie ropiały, wydawały zaś delikatny zapach kwiatów. Ojciec Pio codziennie o świcie odprawiał Mszę św., spowiadał, a do spowiedzi trzeba było czekać wiele godzin. Przyjeżdżali ludzie chorzy, prosili Ojca Pio o modlitwę, o uzdrowienie, i wiele cudownych uzdrowień się zdarzyło.
Krótko po Wielkanocy 1947 roku studiujący w Rzymie młody ksiądz Wojtyła wraz ze swym kolegą z seminarium wybrał się do San Giovanni Rotondo. Po wielogodzinnym oczekiwaniu przystąpił do spowiedzi. I młody, nikomu nieznany ksiądz z Polski usłyszał od Ojca Pio: „Ty będziesz papieżem, ale widzę na twoich szatach krew, a na twarzy cierpienie”. Przez długie lata fakt ten był nieznany, nawet po wyborze kardynała Wojtyły na papieża. Dopiero po zamachu na pl. św. Piotra zaczęto o tym mówić. Nigdy więcej się nie spotkali, ale… W listopadzie 1962 roku ks. biskup Karol Wojtyła przebywał w Rzymie na soborze watykańskim II. Dotarła do niego wiadomość o ciężkiej chorobie nowotworowej dr Wandy Półtawskiej, aktywnie działającej w krakowskim duszpasterstwie rodzin, matki czworga dzieci. Wyznaczono termin operacji, ale lekarze nie dawali dużych szans na wyleczenie. Ks. biskup pisze żarliwy list do o. Pio z prośbą o modlitwę w intencji chorej; nie podaje ani nazwiska, ani adresu. Po kilku dniach nadchodzi z Krakowa wiadomość. Operacja się nie odbyła. W przededniu operacji wykonano jeszcze jedno prześwietlenie. Dużego guza, który jeszcze niedawno tkwił w jej jelicie, nie było! Ks. biskup Wojtyła pisze do Ojca Pio kolejny list, dziękując za modlitwę w intencji chorej. Więcej kontaktów między nimi nie było. Ojciec Pio przepowiedział młodemu księdzu, że będzie papieżem, a Jan Paweł II ogłosił świętym Ojca Pio.
Coraz większe tłumy pielgrzymów przybywały do San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio chciał ulżyć w cierpieniu wszystkim. Ta idea prowadziła go przez całe życie. W roku 1925 zakłada mały szpitalik: dwie salki i kilka łóżek. Ale po trzynastu latach niszczy go trzęsienie ziemi. Ojciec Pio myśli o zbudowaniu wielkiego szpitala. Niesprzyjający planom takiej budowy reżim Mussoliniego i rozpoczęta w 1939 roku wojna nie są w stanie przeszkodzić realizacji tego wzniosłego celu. W styczniu 1940 roku powstaje Komitet Założycielski budowy szpitala, utworzony przez o. Pio i grono jego przyjaciół, zarażonych ideą budowy szpitala. Po długich dyskusjach, jak nazwać szpital, ostatnie słowo należy do o. Pio: „Dom Ulgi w Cierpieniu”. Ruszają prace przygotowawcze, powstają różne projekty. Najlepsze plany przedstawia Angelo Lupi, który nie jest ani inżynierem, ani geometrą. Zostaje on kierownikiem budowy. W 1954 r. działa już przychodnia przyszpitalna i bank krwi. Uroczystościom otwarcia szpitala w dniu 6 maja 1956 roku przewodniczy legat papieski, kardynał Giacomo Lercaro.
Osobna sprawa to pieniądze. Budowa musiała kosztować miliony dolarów. Coraz liczniej przybywający pielgrzymi składali ofiary. Wielu bogatych ludzi z całego świata, zafascynowanych ideą budowy szpitala, złożyło ogromne sumy pieniędzy. W sposób szczególny przyczyniła się do tego Barbara Ward – dziennikarka brytyjska, pracująca w roku 1947 we Włoszech. Dotarła do niej wieść o Ojcu Pio i postanowiła wybrać się do S. Giovanni Rotondo. Zafascynowana jego osobowością postanowiła w wydatny sposób wesprzeć budowę szpitala w jej początkowej fazie. Dzięki swoim rozległym stosunkom w świecie polityki i biznesu spowodowała przekazanie z funduszy UNRRA 400 mln dolarów na rzecz budowy szpitala. Ten czyn znalazł wysokie uznanie wśród jego budowniczych – w jednej z kilku szpitalnych kaplic przedstawiona na witrażu Matka Boska ma twarz Barbary Ward.
Po kilku latach działalności szpital okazał się za mały. Przystąpiono do rozbudowy. Obecnie jest ogromny i bardzo nowoczesny. Ponad 1300 łóżek na oddziałach wszystkich specjalności, 300 pracujących lekarzy, w tym wielu znanych profesorów (mają tutaj doskonałe warunki, by prowadzić prace naukowe), razem ponad 2000 pracowników. Aparatura diagnostyczna i lecznicza najnowszej generacji, najnowsze metody diagnostyki i leczenia – to wizytówka Domu Ulgi w Cierpieniu. O nowoczesności szpitala niech świadczy również jego kuchnia, wydająca kilka tysięcy posiłków dziennie. Wielu chorych ma zaordynowaną specjalną dietę. Lekarz wpisuje to w komputerze na sali chorych, a komputer w kuchni zestawia posiłki zgodnie z przepisem lekarza i taca z nazwiskiem chorego wędruje do jego łóżka!
Do czasu śmierci o. Pio był on faktycznym szefem i właścicielem szpitala. Liczni sponsorzy systematycznie wspierali szpital finansowo, a dzięki ofiarom coraz liczniejszych pielgrzymów wszyscy chorzy mieli zagwarantowane bezpłatne leczenie. W testamencie o. Pio zapisał szpital Stolicy Apostolskiej. Właścicielem tego ogromnego szpitala, jednego z najnowocześniejszych na świecie, jest więc Papież Jan Paweł II.
Pielgrzymka lekarzy przebywająca we Włoszech w październiku 2003 r. miała w programie wizytę w San Giovanni Rotondo. Piszący te słowa wraz z grupą uczestników zwiedzili szpital. Pozostał pewien niedosyt; zwiedzających oprowadzały dwie miłe pracowniczki, nienależące jednak do personelu medycznego. Cisnęło się wiele fachowych pytań, ale pozostały one bez odpowiedzi. Może to inspiracja do następnej wyprawy na Półwysep Apeniński – organizatorzy zadbają, aby zwiedzanie Domu Ulgi w Cierpieniu poprowadził lekarz.

ks. Andrzej OTYSZECKI, Kazimierz KWASIBORSKI

Archiwum