6 września 2004

W sprawie autonomii lekarzy dentystów

Prezydium Komisji Stomatologicznej ORL w Warszawie zdecydowanie opowiedziało się za autonomią lekarzy d

W liście z dn. 15 czerwca 2004 r., przedstawiającym stanowisko Prezydium Komisji Stomatologicznej, podpisanym przez Janusza Bugaja, wiceprzewodniczącego ORL w Warszawie, skierowanym do Zbigniewa Żaka, wiceprzewodniczącego Naczelnej Rady Lekarskiej, przewodniczącego Komisji Stomatologicznej, czytamy:
W Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie od lat autonomia lekarzy dentystów jest zachowana. Wszystkie sprawy w Izbie dotyczące zawodu lekarza dentysty są rozpatrywane przez, lub z udziałem, lekarzy dentystów. W każdej z komisji Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie pracują nasi przedstawiciele – im są zlecane sprawy dotyczące lekarzy dentystów w Sądzie Lekarskim; u Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej problemy lekarzy dentystów prowadzą przedstawiciele naszego zawodu. Prawa wykonywania zawodu dla lekarzy dentystów podpisuje wiceprzewodniczący ORL – lekarz dentysta. Wizytacje gabinetów stomatologicznych odbywają się przy większościowym udziale w komisji lekarzy dentystów. W komisji ds. staży podyplomowych sprawy lekarzy dentystów prowadzą lekarze dentyści.
Komisja Stomatologiczna ORL w Warszawie nie ma wydzielonego budżetu, ale wszystkie nasze potrzeby są finansowane.
Reasumując, stwierdzamy, że autonomia lekarzy dentystów na terenie OIL w Warszawie jest respektowana, nigdy nie czuliśmy się zdominowani przez kolegów lekarzy. Nasze opinie są również ważne dla kolegów lekarzy, gdy dotyczą ich zawodu.

Krakowskie ceny

Procedury stomatologiczne muszą być tworzone na podstawie danych o potrzebach zdrowotnych oraz o możliwościach finansowych NFZ. Dotychczasowy koszyk świadczeń nie uwzględniał jednak realiów ekonomicznych. Na podstawie Planu Zabezpieczenia Zdrowotnego Fundusz określał ilość świadczeń (procedur) dla danego województwa. Przeznaczał na to ok. 3% z ogólnej puli pieniędzy.
Z podziału wynikała wartość procedury.
Na rok 2004 NFZ przeznaczył na leczenie stomatologiczne 930 mln złotych. Z danych Komisji Stomatologicznej NRL wynika natomiast, że przy założeniu 50-procentowej zgłaszalności pacjentów do stomatologa – należy na ten cel przeznaczyć 4,5 mld zł rocznie, a więc prawie pięć razy więcej!
Tworzenie koszyka świadczeń stomatologicznych przekraczającego znacznie możliwości finansowe płatnika i wykorzystywanie tego dla celów politycznych jest po prostu oszustwem. Zdaniem Komisji Stomatologicznej NRL oraz ORL w Warszawie, tylko wspólne uzgodnienia płatnika i świadczeniodawcy dotyczące koszyka świadczeń, uwzględniające potrzeby zdrowotne oraz priorytety (dzieci), mogą być podstawą rzetelnego określenia wartości procedur stomatologicznych.
NRL podaje ceny procedur, jakie powinny obowiązywać w roku 2004. Warto przytoczyć kilka przykładów:
Ostatni przykład podano bez kosztów pracowni.
Ceny tych świadczeń kalkulowali krakowiacy. Jestem przekonany, że robili to z wrodzoną sobie skrupulatnością. Warto, by tych kilka liczb wzięli pod rozwagę świadczenodawcy w rozważaniach ekonomicznych przed konkursami świadczeń na rok 2005. Myślę, że niedoszacowanie świadczeń stomatologicznych przez NFZ musi mieć granice – nie tylko ekonomiczne, ale również zdroworozsądkowe.

Za 5 groszy

Opinia lekarzy na temat ochrony zdrowia nikogo nie interesuje. Ustawodawca postarał się w projekcie, żeby wszystkie zapisy poprzedniej ustawy, które zakładały uzgadnianie projektów
z lekarzami, zostały usunięte. W ten sposób izba lekarska została pozbawiona wpływu na organizację ochrony zdrowia. Zresztą tak naprawdę nigdy go nie miała. samorządu lekarzy i lekarzy dentystów.

Według polskich obyczajów, to politycy są od przeprowadzania reformy służby zdrowia i najlepiej wiedzą, co chorym jest najbardziej potrzebne. Przed wyborami są w stanie obiecać społeczeństwu wszystko, przecież oni nie leczą, jedynie chcą jak najlepiej, a zawód lekarza to powołanie, więc skąd w ogóle mowa o pieniądzach?
Myślę, że nasze własne źródła oszczędnościowe już się wyczerpały. Musi powstać realny system wyceny poszczególnych procedur, nie mogą one być brane przez Fundusz „z sufitu”. Stawki za świadczenia nie mogą być niższe od kosztów rzeczywiście ponoszonych przez lekarzy.
Jak wynagradzać lekarza? Odpowiedź jest prosta: Dobrze, bardzo dobrze – przecież życie ludzkie ma wartość największą. Myśl ta łączy wszystkie filozofie, wszystkich praktyków, osoby świeckie, duchowne (może z wyjątkiem jednej religii) – wszystko zaczyna się i kończy na tym stwierdzeniu. Nie chcę jednak filozofować, przejdę zatem do konkretów.
W „Gazecie Lekarskiej” przeczytałem, że NRL podjęła cenną inicjatywę – ogólnie rzecz ujmując, ma „zwartościować” pracę lekarza. Z artykułu wynikało, że jest już pomysł i że dostajemy wspaniałe narzędzie do realizacji tego celu – a kiedy uzyskamy produkt końcowy, będziemy mogli pójść do NFZ i dać mu prezent.
Ale z prezentami nie jest tak, jak ze spadkiem, że przyjmujący musi się z niego rozliczyć. Poza tym z historii wiadomo, że szeroko rozumiana władza dostała już taki prezent od lekarzy stomatologów. A potem przyszła wycena wartości punktu itd. I co? I guzik. Nie chcę wdawać się w szczegóły, ponieważ o co tutaj chodzi – wiedzą tylko lekarze stomatolodzy, którzy przez kolejne lata podpisywali kontrakty z kasą chorych. Cała ta ciężka praca związana z wartościowaniem pracy lekarzy była wykonywana rękoma kilku kolegów z Komisji Stomatologicznej ORL i NRL.
Przed przystąpieniem do konkursu ofert na rok 2004 zaktualizowano dane. Pieniądze dla ekspertów wyłożyło również Stowarzyszenie Lekarzy Stomatologów. Wyszło z tych rachunków, że wartość 1 punktu nie powinna być niższa niż 15 groszy. Komisja Stomatologiczna NRL ogłosiła ten fakt, wysyłając do odpowiednich władz stosowne pisma. Przekazano również zalecenie, aby nie podpisywać umów z NFZ na kwoty niższe niż ogłosiła to NIL. I co z tego wyszło? Wielkie NIC. Nikt z nami nie rozmawiał, nie negocjował. NFZ przyjął wartość punktu na poziomie 5-6 groszy.
Trzeba sobie powiedzieć wprost, że nie jesteśmy jako samorząd skuteczni, „władza” nie liczy się z nami, chyba że przed wyborami. I tak długo, jak długo w ustawie nie zostanie zapisane, że z samorządem ustala się ilość, wartość i zakres świadczeń – wartościowanie pracy lekarza jest tylko „biciem piany”. W związku z powyższym apeluję do Pana Prezesa NRL, żeby Naczelna Izba Lekarska dokończyła rozpoczęte przez lekarzy stomatologów dzieło i wykazała się w swoich działaniach skutecznością.
A wracając do „prezentu”. Pewnie będzie to wyglądało tak: w Izbie powstanie stosowna komórka, zatrudni się np. paru byłych wysokich urzędników, mogą być z ministerstwa, kilka pań, będą wyjazdy, w tym do USA, koszty ogólne wzrosną, ktoś napisze habilitację itd. itp. A my jako samorząd damy wątpliwej wartości prezent. Uważam, że nie stać nas na takie prezenty.
Myślę również, że jest to ogólna tendencja, która pojawiła się przy kolejnej reformie służby zdrowia. Wielcy reformatorzy kolejnych reform, wręcz etatowi reformatorzy, chcieliby przed przejściem na emeryturę objąć dobre stanowiska. Dlatego zaproponowano utworzenie agencji „konsultacyjnych”.
Już teraz zgłaszam się do ich zorganizowania – powołam prezesów, wiceprezesów, w tym stomatologa, oddziały wojewódzkie, centralę w Warszawie i oczywiście biuro w Brukseli. Moje CV do wglądu, oczekuję na propozycje.

Z poważaniem
Ryszard MAJKOWSKI

Archiwum