12 kwietnia 2005

Spod kociej łapy

(…) Pamiętam, jak zostałem premierem, to od razu dwie rzeczy zwaliły mi się na głowę. Pierwsza to jest sytuacja w służbie zdrowia. Nie chodzi o to, że jakiś szpital lamentuje, że ma za mało pieniędzy albo że komornik wchodzi (owszem, chyba w czterech szpitalach mieliśmy takie smutne przypadki, na ile tysięcy). Ale mieliśmy sytuację pustki prawnej, pustki systemowej. Gdybyśmy nie zdążyli tego zrobić – a to nam się udało i chwała Sejmowi w tym przypadku, chwała większości, którą zebraliśmy dla poparcia ówczesnej ustawy o systemie opieki zdrowotnej – gdybyśmy tego nie zrobili, nie byłoby kontraktowania usług. Pamiętacie Państwo te korowody, czterech ministrów zdrowia. Ale trup się słał gęsto i nie miałem żadnych złudzeń, gdy trzeba było, po miesiącu wywalałem człowieka, jeśli był nieskuteczny. Trzeba było zrobić najważniejszą rzecz. Czy zrobiliśmy to w sposób idealny? Absolutnie nie. (…) To było usłane różnymi kompromisami albo wręcz zgniłymi kompromisami. (…)

Premier Marek Belka,
Fundacja im. Stefana Batorego,
3 marca 2005 r.

(…) Pracownicy ochrony zdrowia nie są pracownikami w powszechnym tego słowa rozumieniu. Pracownicy ochrony zdrowia to nie pracownicy fabryki, nie wykonawcy mechanicznych czynności na taśmie produkcyjnej. Pracownicy ochrony zdrowia to kreatorzy rzeczywistych kosztów ponoszonych przez służbę zdrowia. Każdy z nas, lekarzy, posiada długopis w ręku i czek, który podpisuje. W związku z tym wydatki służby zdrowia i koszty służby zdrowia są zależne od nas, pracowników służby zdrowia. Proszę wziąć to pod uwagę, niezależnie od tego, czy dzisiaj jesteśmy w stanie udowodnić, że środków na służbę zdrowia jest za mało, czy że jest za dużo. Pracownicy służby zdrowia, z racji swojej unikalności zawodowej i misji, jaką spełniają, są nietypowymi pracownikami w rozumieniu Kodeksu pracy, pracownikami kreatywnymi, ale i kosztotwórczymi. (…)

Poseł Władysław Szkop,
98. posiedzenie Sejmu,
2 marca 2005 r.

Archiwum