11 maja 2005

Wędrówki po regionie – Pruszków

Historia PRUSZKOWA sięga XV wieku, ale prawa miejskie otrzymał dopiero w 1916 r. Wcześniej była to wieś, która niczym nie wyróżniała się wśród osad Mazowsza. Wielki wpływ na zmianę jej sytuacji miało otwarcie pierwszego odcinka Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, której linię poprowadzono przez Pruszków. Wkrótce wyrosły tu wille letniskowe bogatych mieszkańców Warszawy. Powstały wspaniałe ogrody, a potem pierwsze fabryki: wytwórnia farb i lakierów, odlewnia żelaza, cegielnia, fabryka ołówków.
W 1891 r. we wsi Tworki wybudowano szpital dla psychicznie chorych.
Tragiczne wydarzenia miały miejsce w Pruszkowie pod koniec II wojny światowej. W sierpniu 1944 r. na terenie Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego Niemcy zorganizowali „Dulag 121”, obóz przejściowy dla wysiedlonej ludności Warszawy. Przeszło przez niego 650 tys. osób. 26 marca 1945 r. w jednej z pruszkowskich willi NKWD aresztowało szesnastu członków Rządu Narodowego, których następnie wywieziono do Moskwy.
Na obecny charakter miasta największy wpływ ma bliskość stolicy. Pruszków jest jej „sypialnią”. Nazwa miasta w powszechnym odczuciu nie kojarzy się najlepiej, ale władze miasta robią wiele, aby zatrzeć te złe skojarzenia.

Jesteśmy, aby pomagać
Małgorzata SKARBEK

Konkurencja na rynku usług medycznych zmusiła Szpital Kolejowy im. dr. Włodzimierza Roeflera
w Pruszkowie do olbrzymiego wysiłku.
W ciągu ostatnich sześciu lat powiększono liczbę oddziałów – z 5 do 12, a poradni specjalistycz-nych – z 5 do 16. Rozszerzono ofertę świadczeń medycznych. Wzrosła liczba łóżek i pacjentów. Placówka uzyskała status szpitala akredytowa-nego, przyznany przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. Zajęła także
7. miejsce na Mazowszu i 44. w kraju w rankingu „Rzeczpospolitej” wśród szpitali publicznych
w 2004 r.

Nie wszystkie placówki mają tak dobre efekty pracy.
W tym samym czasie okoliczne szpitale zmniejszają liczbę łóżek, a większość placówek ma długi. Wysiłek pracowników i wydane pieniądze nie zostały więc zmarnowane. NFZ nie każdemu szpitalowi płaci po 10 zł za punkt w kontraktach na bieżący rok.
Placówka powstała w 1959 r. W archiwum szpitalnym zachował się stenogram z konferencji telefonicznej, w trakcie której zdecydowano o jej utworzeniu: „Min. Strzelecki stwierdzając, że budynek szkolny przy ZNTK w Pruszkowie od
2 lat jest niewykorzystany, zapytuje dyr. Pertkiewicza, czy potrzebny jest w tym rejonie szpital dla kolejarzy. W odpowiedzi dyr. M. Pertkiewicz stwierdza, że w tym rejonie szpital jest bardzo potrzebny i budynek szkolny może być na ten cel adaptowany”. Ze wspomnianej przyzakładowej szkoły i sąsiadującego domu mieszkalnego, które potem scalono łącznikiem, utworzono szpital branżowy.
Ale pod koniec lat 90. Polskie Koleje Państwowe przestały sprawować funkcję patronacką. W październiku 1998 r. szpital został przekazany Ministerstwu Transportu, później usamodzielniony. PKP nie oddłużyły go. Jednak w 2002 r. szpital wyprocesował dług z odsetkami. Spłaca je Skarb Państwa. Obecnie organem założycielskim szpitala jest Urząd Marszałkowski.
Z dawnych czasów została tylko nazwa. I pozostanie – ze względu na środowisko pruszkowskich pacjentów, dla których jest synonimem dobrej marki.
W 1998 r. w Pruszkowie były 3 szpitale: wojewódzki psychiatryczny w Tworkach, które są dzielnicą Pruszkowa, branżowy PKP i powiatowy. W 1999 r. dwa ostatnie stały się ogólnodostępne. Ich struktura organizacyjna była zbliżona. Różnica polegała tylko na tym, że w powiatowym funkcjonował oddział ginekologiczno-położniczy, a w kolejowym – stacja dializ.
Konkurowały więc o tego samego pacjenta, a kasa chorych
w negocjacjach oferowała najniższe stawki za świadczenia, używając argumentu, że to samo może kupić u konkurencji.
W 2002 r. szpitale zawarły porozumienie dotyczące podziału rynku – kolejowy zobowiązał się do rozwijania świadczeń w specjalnościach zachowawczych, powiatowy – zabiegowych. Porozumienie zawarto za zgodą organów założycielskich oraz płatnika. Tak więc obecny profil Szpitala Kolejowego jest efektem działań restrukturyzacyjnych dyktowanych warunkami porozumienia.
Po roku okazało się, że kolejowy radzi sobie dobrze, powiatowy – gorzej.
W ostatnich latach w bezpośrednim sąsiedztwie, w Grodzisku Mazowieckim, rozwija się kolejny duży szpital, ale na razie jego działalność nie rzutuje na sytuację kolejowego.
– Zgłasza się taka liczba pacjentów internistycznych, że aby zaspokoić ich potrzeby, powinniśmy przygotować dodatkowo jeszcze 50 łóżek, niestety brak już miejsca – mówi Marek RYMUZA, dyrektor szpitala (zarządza placówką od 1994 r., ma 3 specjalizacje, ukończył Wydział Zarządzania na UW oraz MBA w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Koźmińskiego).
– Nie boimy się konkurencji, choć tym najnowocześniejszym placówkom zazdrościmy wyposażenia i infrastruktury.
My jednak oprócz fachowości i nowoczesnego sprzętu
gwarantujemy przyjazną atmosferę, intymne warunki. Standard naszych sal dla chorych jest wysoki, 65 proc. ma sanitariaty, przy ich modernizacji nie zapomnieliśmy nawet
o takich rzeczach, jak dozownik z mydłem, pojemnik na jednorazowe ręczniki. Na każdym oddziale jest WC dla niepełnosprawnych, w korytarzach – pochylnie dla wózków inwalidzkich. Wszystko to, nawet stan użyteczności piwnic, sprawdzali kontrolerzy wydelegowani przez CMJ, gdy ubiegaliśmy się o akredytację.
Średni czas pobytu pacjenta w szpitalu nie przekracza 7 dni. Biorąc pod uwagę fakt, że większość oddziałów ma charakter zachowawczy, to krótki okres. Ale zdarzają się też dłuższe pobyty, niż wymaga tego leczenie, gdy starego, samotnego pacjenta nie ma dokąd wypisać, w okolicy bowiem brak jest zakładu opiekuńczo-leczniczego.
Przekształcenia dotyczyły nie tylko zmiany profilu, za tym poszła także restrukturyzacja zatrudnienia. Szpital stara się wchodzić na rynek lokalny przez specjalistykę szpitalną w zakresie kardiologii, diabetologii, gastrologii i urologii, na którą jest duże zapotrzebowanie. NFZ chętnie kontraktuje te świadczenia. Szpital Kolejowy tworzy zaplecze dla dużych ośrodków klinicznych w Warszawie. Np. oddział kardiologiczny nie posiada sprzętu umożliwiającego koronarografię i wczesną interwencję chirurgiczną przy zawale, ale wstępnie diagnozuje pacjentów, wysyła na zabiegi, a potem ponownie przejmuje nad nimi opiekę. To są racjonalne działania. Dobrze prosperują oddziały gastrologiczny, urologiczny i diabetologiczny, dzięki pracy wysoko kwalifikowanych specjalistów. Od 1990 r. istnieje tu szkoła chorych na cukrzycę.
W ciągu ostatnich 4 lat liczba hospitalizowanych uległa podwojeniu, a liczba łóżek ze 164 wzrosła do 184. NFZ płaci za niektóre procedury tylko wtedy, gdy przeprowadza się je na odpowiednich oddziałach. Trzeba je mieć, aby otrzymać kontrakt. Dlatego szpital ma szeroki profil oddziałów. A i tak nie wszystko może rozliczyć według kosztów. Z pobliskiego szpitala psychiatrycznego w Tworkach przywożeni są często pacjenci z chorobami internistycznymi, np. z zapaleniem płuc (skutek zakażeń wewnątrzszpitalnych), nowotworem płuc. Takich hospitalizacji Szpital Kolejowy nie może rozliczyć według rzeczywistych kosztów, bo te procedury zarezerwowane są dla ośrodka referencyjnego (a koszty są duże, bo np. zapalenie płuc leczy się drogimi antybiotykami). Dyrektor wystąpił do konsultanta o zgodę na możliwość rozliczania tych procedur.
Poza leczeniem zachowawczym w pruszkowskim szpitalu wykonuje się ponad 1200 operacji, 250 zabiegów laparoskopowych i ok. 350 endourologicznych rocznie.
W 1999 r. w szpitalu uruchomiono system ogrzewania oparty na technologii korzystania z odnawialnych źródeł energii, tzn. pomp ciepła i konwektorów słonecznych. System zainstalowano dzięki środkom Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. To znacznie obniża koszty eksploatacyjne zakładu.
Od 1995 r. placówka należy do Europejskiej Sieci Szpitali promujących Zdrowie. Realizuje kilka jej programów, obejmujących m.in. profilaktykę i epidemiologię zakażeń szpitalnych, edukację chorych na cukrzycę, program dotyczący szkodliwości palenia tytoniu, a także żywienia osób dializowanych jako wspomagającego czynnika terapeutycznego.
Szpitalowi Kolejowemu nie grożą zajęcia komornicze, ma jedynie zobowiązania wymagalne, wynikające z opóźnionych płatności u dostawców. Ale ich suma nie przekracza 1 mln zł w skali roku, przy obrotach 15 mln rocznie stanowi to mniej niż 10 proc. Ma także wypłacone zobowiązania w stosunku do pracowników z tytułu „ustawy 203”. Należności do ZUS płacone są terminowo.
Od kilku lat szpital ma dodatni wynik finansowy, jedyne zadłużenie, jakie miał, powstało w 1999 r., gdy – w wyniku zamętu, który powstał przy okazji zmiany statusu z placówki branżowej na „cywilną” – Mazowiecka Kasa Chorych nie chciała mu płacić przez 4 miesiące za świadczenia wykonane dla pacjentów niebranżowych. Dług wyniósł 518 tys. zł. Szpital nadal sądzi się o tę kwotę z NFZ i ma nadzieję wygrać sprawę, ponieważ kwota roszczenia mieściła się w kontrakcie rocznym.
Dobre zarządzanie
– zdaniem dyr. Rymuzy – w naszym systemie ochrony zdrowia nadal nie jest premiowane. Dzieje się wręcz odwrotnie. Pruszkowski szpital boleśnie przekonał się o tym w 1994 r., gdy nastąpiło pierwsze oddłużanie placówek służby zdrowia. Już wtedy szpital dobrze gospodarował, ale wszyscy zaciskali pasa, ZOZ miał najniższe stawki w okolicy, najmniej sprzętu. Inne gospodarzyły rozrzutnie, potem ich długi przejął Skarb Państwa.
Podobne rozwiązania – dodaje dyr. Rymuza – przygotowuje obecny rząd: promocja za nieudolność i niegospodarność, a kara za fachowość.
Od 1 marca br. w porozumieniu ze związkami zawodowymi kierownictwo szpitala wprowadziło podwyżki płac. Minimalny wymiar to 4,5 proc., najwyższy dla lekarzy specjalistów – 25 proc. Te ostatnie są już znaczącymi sumami. Dyr. Rymuza mówi, że konieczna jest dodatkowa motywacja dla lekarzy specjalistów, aby nie chcieli zmieniać miejsca pracy czy nawet kraju.
Personel liczy 270 osób, w tym 35 szkolących się lekarzy,
2 w ostatnich latach zrobiło doktoraty. Pielęgniarki także się szkolą, kończą studia, robią specjalizacje w dziedzinach potrzebnych placówce.

Szpital jako swoje credo przyjął hasło „Jesteśmy, aby pomagać”. Dodaje do tego dwa inne: „Życzliwy pacjentom. Przyjazny środowisku”. Z opinii pacjentów wynika, że są to trafne hasła.

Archiwum