24 września 2006

Widać więcej i lepiej

Od kilku miesięcy w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Międzylesiu (dawny Centralny Kolejowy) pracuje tomograf nowej generacji.
– Nie jest to najnowszy cud techniki czy ostatni krzyk tomografowej mody, podobne mają już szpitale w Warszawie – mówi dr Irena Różyczka, która posługuje się nim na co dzień. Ale w porównaniu z tym, czym dotychczas dysponowaliśmy – szesnastoletnim, zużytym, powolnym, niemal zabytkowym urządzeniem – to dla szpitala, dla nas, lekarzy, i dla pacjentów widoczna poprawa. Po pierwsze – mówi dr Różyczka – jest dużo szybszy od starego. Skraca się czas badania, a więc wzrasta możliwość przebadania w tym samym czasie większej liczby pacjentów. Po wtóre, możemy aplikować pacjentom mniej środków kontrastujących, zawsze obciążających organizm. Ale, co najistotniejsze, otrzymane obrazy badanych narządów są nieporównanie lepszej jakości, uzyskiwane w rozmaitych przekrojach
i płaszczyznach. Większa rozdzielczość tego urządzenia pozwala nam np. łatwiej ocenić miąższ płucny, różnego rodzaju zwłóknienia, objawy gruźlicy, schorzeń płucnych, dostrzeganych w bardzo cienkiej warstwie. Możemy też, dla przykładu, „wyciąć” z tła same naczynia czy kości, celem uzyskania łatwiejszego do oceny obrazu przez kardiologa czy ortopedę.
Jak mówi dr Różyczka, nowe urządzenie pozwala odkryć więcej nowotworów, głównie dlatego, że obecnie bada się coraz więcej pacjentów. – Możemy też, przy odrobinie szczęścia, dostrzec objawy choroby we wcześniejszych stadiach, zwłaszcza choroby płuc, jelit, nerek. Chociaż nie zawsze. Na przykład raka trzustki dostrzegamy najczęściej w zaawansowanych stadiach. Na etapie bardzo wczesnym, bezobjawowym udaje się to nam raczej przypadkowo. Ale na pewno częściej niż poprzednio na wyeksploatowanym urządzeniu starej generacji. W sumie ten kosztowny zakup, na jaki zdobył się szpital, cieszy nas, stwarza bowiem nowe możliwości lekarzom, a zarazem zwiększa szanse wyleczenia naszym pacjentom. Dołączone przez producenta do tego tomografu oprogramowanie ułatwia nam opracowanie uzyskanych danych. Pacjent i lekarz zyskują na tym. Widzimy więcej, widzimy lepiej obraz zdrowia lub choroby – podkreśla dr Różyczka. Oznacza to lepszą diagnostykę. Lekarz widzi to, czego się domyślał lub spodziewał, i wie, jak ma działać, by uzyskać pożądany efekt. Ü
wjw

Archiwum