16 stycznia 2007

Nie można zapomnieć

Starsze pokolenie Polaków pamięta straszną zbrodnię Niemców na terenie wschodniej Zamojszczyzny. W ramach wysiedlenia i pacyfikacji tych rejonów – od listopada 1941 r. Niemcy zaczęli palić osiedla, rozstrzeliwać mężczyzn i kobiety, a dzieci wywozić do obozów Rzeszy.

Zima 1941 r. była wyjątkowo mroźna – z przerażeniem dowiadywaliśmy się, że dzieci przewożone w wagonach towarowych masowo umierały. Pociągi zatrzymywały się na chwilę na Dworcu Wschodnim, aby kolejarze mogli usunąć zamarznięte trupki. Nielicznym Polakom udało się wtedy zabrać jakieś dziecko.
Kiedy dotarła wiadomość o kolejnym transporcie, moi rodzice i znajomi poszli na dworzec wyposażeni w swetry i koce. Niestety, przewidziano taki proceder i maszynista dostał rozkaz zatrzymania całego składu pociągu 500 m przed stacją. Nikomu nie udało się dobrnąć do wagonów, których strzegły liczne patrole.

Akcja pacyfikacyjna trwała do lipca 1943 r. Potem Niemcy zaczęli wybierać dzieci z rysami germańskimi i wywozić w głąb Rzeszy – przydzielając samotnym matkom. Inne zamordowali zastrzykami z fenolu. Myśleliśmy z rozpaczą o tych naszych dzieciakach, które wychowane w niemieckich domach, nazywane niemieckimi imionami, zapomną, kim były i jakie są ich korzenie. Czy wielu młodych Polaków wie o tej zbrodni? Zagłada dzieci i wynarodowienie reszty – to wstrząsający dowód bestialstwa, nieznanego w historii ludzkości. W zimie 1944 r. napisałam epitafium w hołdzie tym dzieciom.

Zatrzaśnięte w bydlęcym wagonie
Gryzły z głodu i rozpaczy swoje dłonie
Krzyk zamierał w tej potwornej nocnej ciszy
Że tak cierpią, a Bóg ich nie słyszy!
Przerażone samotnością, strasznym głodem
Milkły… aż je zima skuła lodem.

Anna BIEŻAŃSKA

Archiwum