16 listopada 2007

Spod kociej łapy


Na łamach „Pulsu” chciałabym podziękować ministrowi zdrowia, który przyznając podwyżki, zrównał moje wynagrodzenie z wynagrodzeniem salowego i magazyniera.
Dziękuję, Panie Ministrze
Lekarz rezydent Katarzyna Krzyś,
e-mail nadesłany do „Pulsu”,
październik 2007 r.

OZZL nie tylko stosuje siłę młota, jak organizacja roszczeniowa, ale także podpowiada rządzącym, jak te roszczenia najlepiej spełnić, tak aby skorzystali na tym nie tylko lekarze, ale także pacjenci, podatnicy i państwo jako całość. Tym sposobem jest upowszechnienie mechanizmów rynkowych w ochronie zdrowia, prywatyzacji i wolnej przedsiębiorczości.
Oczywiście, OZZL jest najpierw związkiem zawodowym, dopiero później ciałem opiniotwórczym. Jeśli rządzący nie zechcą skorzystać z naszych rad i będą upierać się przy zachowaniu obecnego systemu ochrony zdrowia, zetatyzowanego i ściśle, centralnie regulowanego, to my będziemy się bronić przed wyzyskiem – każdym sposobem dostępnym związkom zawodowym. Nie będzie to jednak nasz wybór, ale sytuacja jest przymusowa.
Kim zatem jesteśmy? Liberałami z wyboru, socjalistami z przymusu.
Krzysztof Bukiel,
przewodniczący OZZL,
„Menedżer Zdrowia”,
październik 2007 r.

Świadomość znalezienia się w grupie ryzyka powinna dopingować do systematyczności badań, co w rezultacie może uratować życie. (…) Pod jednym warunkiem: specjalista, który ocenia wyniki mammografii lub cytologii, musi mieć wiedzę i doświadczenie, by je zinterpretować. Nie ma nic gorszego, niż kiedy kobieta opuszcza gabinet z pozytywnym – choć błędnym – wynikiem badania, a na dobrą sprawę powinna natychmiast zacząć się leczyć.
Właśnie z tego względu, że klasyczny rentgen klatki piersiowej jest badaniem o niewielkiej czułości, w europejskich standardach metoda ta przestała być zalecana w badaniach przesiewowych służących wykrywaniu raka płuca – sprawdza się natomiast tomografia komputerowa o wyższej rozdzielczości (tzw. tomografia spiralna). Jest jednak pewien problem: zwykły rentgen klatki piersiowej kosztuje 30 zł, zaś tomografia spiralna – 10 razy więcej.
Paweł Walewski,
„Polityka”, 13 października 2007 r.

Archiwum