4 czerwca 2008

Moim zdaniem – Szczere wyznanie łapówkarza

Jestem łapówkarzem. Myśl o tym, że ten karygodny proceder uprawiam od kilkudziesięciu lat, nie daje mi spokoju, a ostatnio jest przyczyną mojej bezsenności, nie mówiąc już o wyrzutach sumienia. Postanowiłem zatem wyznać szczerą prawdę i wyznaczyć sobie karę.

Zacznę od początku. Już jako kilkuletnie dziecko, a było to przed wojną, za II RP, dostałem na gwiazdkę pudełko ołowianych żołnierzyków. Ogromnie się z tej „korzyści materialnej” ucieszyłem. Podzieliłem się moją radością z kolegą z sąsiedztwa. Na szczęście okazał się porządnym chłopcem i mnie nie „zakapował”, choć został, siłą rzeczy, wciągnięty w ten karygodny proceder.

Później, w latach okupacji hitlerowskiej, dostałem na imieniny pudełko szarych klocków (innych zabawek nie było) i zamiast zgłosić to odpowiednim władzom, wówczas hitlerowskim, bawiłem się tymi klockami.

Niegodziwości związane z przyjmowaniem ewidentnych „korzyści materialnych” coraz bardziej mnie ekscytowały. Nie ukrywam, że moje łapówkarstwo weszło mi w krew i bez zmrużenia oka brałem wszystko, co mi przyjaciele i znajomi z okazji imienin lub urodzin dawali. A było tego trochę. Pamiętam, że raz od rodziców chrzestnych dostałem (o zgrozo!) w kopercie 500 zł.

Muszę również wyznać, że w czasie promocji mojej książki w Klubie Lekarza dostałem od mego przyjaciela dr. Maćka Wiśniewskiego (o zgrozo!) wieczne pióro marki Waterman. Ostatnio od żony dostałem na imieniny krawat i letnią marynarkę (przyjemnie będzie siedzieć w celi z Maćkiem i żoną jako współwinnymi przestępstwa).

Ale tego już za wiele. Moje „łapówkarskie” sumienie tego już nie wytrzymuje. Postanowiłem wyznać prawdę. Ostatnio w sądach panuje moda na akceptowanie przez oskarżonego kary, którą sam sobie wyznaczył. A zatem wyznaczam sobie karę: akceptowanie mojej marnej emerytury – aż do śmierci.

Mam nadzieję, że moja otwartość i szczere wyznanie karygodnych czynów, jakich dopuszczałem się w ciągu całego życia, złagodzi nieco postępowanie ABW, CBA i Prokuratury Krajowej, choć nie ukrywam, że wystąpienie przed kamerami TV w kajdankach łaskotałoby moją próżność.

Jerzy BOROWICZ

Archiwum