17 września 2008

SMS z Krakowa – Lato, lato i po…

Lato w tym roku bardziej dopisało w Krakowie niż turyści.
Spadek liczby zacnych gości oblicza się na 12-15 procent. Znalezienie w centrum miejsca na parkowanie nie nastręczało żadnych trudności, miejsc w knajpkach też nie brakowało. Ale ceny też są godne, w Rynku Głównym kufel piwa za 12 do 15 zł dla klienta posadzonego w wiklinowym fotelu wyraźnie odstręcza. To skutek mocnej złotówki i… pożądliwości restauratorów, którzy z zapałem godnym lepszej sprawy sami sobie strzelają usilnie w stopę.
Z wydarzeń minionych w Krakowie odnotować trzeba przede wszystkim I Międzynarodową Galę Sztuk Pirotechnicznych „PyroMachina” na Błoniach, która siłą decybeli (za sprawą 40 pirotechników i 10 ton ładunków pirotechnicznych) dotarła do najdalszych peryferii miasta. W programie „kategorii Premium ť6 zmysłówŤ” była m.in. „walka pierwiastka żeńskiego z męskim”, a za sprawą Stowarzyszenia Sztuk Wizualnych (?) podjęto próbę pobicia rekordu Polski „w kategorii Burning Men Show na najdłużej płonącą postać”. Mieszkanka okolic Błoń napisała w Internecie, że huk, łomot, smród prochu i wrzaski z głośnika przekroczyły wszystko, czego doznała od 28 lat. A basy były tak niskie, że „zrobiło mi się niedobrze”. Matko Boska! Ratuj nas przed II Galą!
W Krakowie medycznym zaś odnotować trzeba przede wszystkim zmianę ekipy rządzącej Collegium Medicum UJ (czyli dawną AM, pławiącą się dzisiaj w zwycięskich laurach rankingów „Newsweeka” i „Rzeczpospolitej”). W wywiadzie dla „Galicyjskiej Gazety Lekarskiej” nowy rektor, prof. Wojciech Nowak, oświadczył, że najtrudniejszym wyzwaniem, przed którym staje, nie jest wybudowanie nowego kompleksu dla Szpitala Uniwersyteckiego, ale przetrwanie do tego czasu w starych obiektach. Profesor wsławił się na uczelni dwa lata temu, jako dziekan, gdy wprowadził anonimowe ankiety dla studentów, w których oceniają oni kadrę asystencką
i profesorską, a także symbolicznym wręczaniem 10 najlepszym absolwentom danego roku akademickiego po jednej róży (nowo nominowani profesorowie otrzymują zawsze bukiet róż) wraz z ofertą pracy na uczelni lub pomocy w zatrudnieniu w renomowanych instytutach. Róże przyjmowane są z wdzięcznością, ale o pracy w Polsce w ogóle – 8 na 10 w roku 2006 powiedziało: NIE. W 2008 było lepiej – odmówiło tylko 6. Ale też nikt w kraju po nich specjalnie nie wyciągał ręki. „Tak gubimy gwiazdy” – spuentował Jego Magnificencja.
A w samorządzie rosnące przerażenie budzi nowy obowiązek przyjęcia (formalnie do 4 października, a więc praktycznie we wrześniu) dokumentacji od ponad 12 tys. lekarzy, poświadczającej uzyskanie punktów edukacyjnych. Izba powinna sprawdzić jej wiarygodność. Jeśli lekarze potraktują rzecz poważnie, Biuro Izby powinno dziennie przyjmować 400 lekarzy!!! Uruchomiono wprawdzie specjalne stanowisko pracy, ale rzecz zapowiada scenerię rodem spod lwowskiego konsulatu. I tak to wchodzimy w nowy rok „akademicki”.
Poza tym, coraz bardziej „pachnie” końcem kadencji i wyborami nowych prezesów, wiceprezesów, tudzież innych prominentnych postaci. Ale na razie powstrzymam się od tak miłych każdemu uchu spekulacji kadrowych.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum