17 lutego 2009

Minister zdrowia Ewa KOPACZ

26 stycznia br. w „Gazecie Prawnej”
w rubryce „Okiem eksperta” ukazał się kolejny artykuł prezesa NFZ, bynajmniej nietraktujący o problemach ochrony zdrowia, kontraktach czy świadczeniach zdrowotnych. Autor po raz kolejny skoncentrował się na bezpośrednim – niewyszukanym i niemerytorycznym – ataku na przewodniczącego ORL Andrzeja Włodarczyka. Ponieważ wypowiedź jest związana z pracą resortu zdrowia, „Puls” zwrócił się
do Pani Minister Ewy Kopacz z prośbą
o jej skomentowanie.

Jest przykre, kiedy urzęd nicy wzajemnie łajają się publicznie, zarzuca jąc sobie brak wiedzy i kompetencji. Jest to dla mnie szczególnie przykre, kiedy chodzi o dwóch urzędników, których rekomendowałam Panu Premierowi na wysokie stanowiska w resorcie zdrowia.
Pan Jacek Paszkiewicz, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, i Pan
Andrzej Włodarczyk, były wiceminister zdrowia, pozostają od dawna
w ostrej polemice. Kiedy chodzi o różnice poglądów dotyczących szczegółów funkcjonowania w ramach realizowanej przeze mnie polityki zdrowotnej, dyskusje nie są niczym złym, przeciwnie, wzbogacają tylko tę politykę.
Gorzej, kiedy górę biorą emocje, gdyż one, niestety, prowokują grubiaństwo w dyskusji. Otóż za takie uważam określenie „jednominutowy wiceminister”, użyte przez Pana Paszkiewicza, czy też stwierdzenie, że „nie zauważył, by ówczesny wiceminister Andrzej Włodarczyk zajmował się czymkolwiek”. Nie Pan Prezes wyznacza wiceministrom zdrowia zadania
i nie on z nich rozlicza. Robię to ja. No, ale jeżeli Pan Paszkiewicz, jak twierdzi, uważa się tylko „za gościa” w Ministerstwie Zdrowia,
to mógł tego nie dostrzec. Przypominam, że Pana Andrzeja Włodarczyka z posady wiceministra nie zwolnił Pan Prezes, lecz odszedł sam,
z powodów zdrowotnych.
Życzyłabym sobie, żeby urzędnicy resortu zdrowia bardziej skoncentrowali się na ratowaniu ochrony zdrowia przed skutkami prezydenckiego weta, zamiast bawić się w personalne podchody.

Archiwum