6 października 2009

Głosy z Wiejskiej

Czesław Czechyra
– lekarz, poseł PO, Kozienice:

Kolejna tragedia – nie żyje kilkunastu górników, kilkudziesięciu przebywa w szpitalach. Nie jest pewne rokowanie wobec bardzo ciężko poparzonych. Każdego tygodnia na polskich drogach ginie kilkadziesiąt osób.
Nasuwają się pytania. Kto zawinił? Czy można było uniknąć tragedii? Czy pomoc medyczna została udzielona najszybciej jak to możliwe?
Statystyki są jednymi z najgorszych w Europie. W Polsce corocznie różnym obrażeniom ciała ulega około 3 mln osób. Około 300 tys. z nich wymaga hospitalizacji, a blisko 30 tys. umiera. Śmiertelność szpitalna po urazach w naszym kraju wynosi 4%, natomiast kalectwo pourazowe dotyczy ok. 25% hospitalizowanych. Dla porównania: w Europie Zachodniej i w USA wskaźnik ten wynosi 1,5%, a kalectwo jest dwukrotnie niższe.
Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym obowiązuje od 2006 r. Wiele było problemów z jej uchwaleniem, głównie z powodu braku środków finansowych. W całym kraju powstały Szpitalne Oddziały Ratunkowe. Dużo tych jednostek utworzono przy szpitalach powiatowych. Zdarza się, i to chyba niezbyt rzadko, iż są to wyremontowane i trochę doposażone izby przyjęć szpitali. Są oczywiście SOR-y, które w pełni spełniają wymagania.
Niedawno Sejm uchwalił nowelizację ustawy o PRM. Był to pilny rządowy projekt, który umożliwi powstanie centrów urazowych oraz wykorzystanie funduszy unijnych przeznaczonych na ten cel.
Centra mają zapewnić szybkie i ciągłe postępowanie diagnostyczne oraz kompleksowe leczenie w jednym, wysokospecjalistycznym ośrodku. Mają być w nich leczeni pacjenci z ciężkimi, mnogimi i wielonarządowymi obrażeniami ciała. Przyczyni się to do obniżenie wysokiej śmiertelności, zmniejszenia powikłań i kalectwa pourazowego. Mają stanowić również bazę dydaktyczną i szkoleniową. Podobne centra funkcjonują w wielu krajach Europy i Ameryki Północnej. Również specjaliści chirurgii urazowej w Polsce zgłaszali konieczność wprowadzenia takich rozwiązań w naszym kraju.
W planach jest utworzenie 10-12 ośrodków zapewniających właściwy dostęp do świadczeń. Należy podkreślić, że projekt nie zakłada budowy, lecz utworzenie centrów urazowych na bazie działających szpitali. Obecnie pacjentom urazowym udziela się pomocy medycznej w różnych ośrodkach, co powoduje konieczność wielokrotnych hospitalizacji w kilku miejscach.
Ta nowelizacja umożliwi do końca 2013 r. wydatkowanie i rozliczanie środków finansowych w ramach Priorytetu XII Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko na dofinansowanie rozbudowy, remonty i wyposażenie centrów. Środki finansowe przeznaczone na ten cel są znaczące.
Kolejną, bardzo istotną zmianą jest wprowadzenie do przepisów ustawy mechanizmu podziału środków na zadania ratownictwa medycznego.
Taka regulacja uchyli tzw. algorytm podziału środków, powszechnie krytykowany. Ustawa określa okres przejściowy dla szpitali na dostosowanie się do wymogów do 31 grudnia 2013 r.
Takie rozwiązania zapewne nie zadowolą wszystkich zainteresowanych, ale jest to krok w dobrym kierunku.

P.S. W nawiązaniu do artykułu „Trudna samodzielność” – Puls Nr 9/2009 – pragnę wnieść uzupełnienie. Oddział pediatryczny od 2008 r. ma akredytację do kształcenia specjalizacyjnego w zakresie pediatrii. Kadra lekarska w oddziale to tylko 3 osoby zatrudnione na pełny etat oraz 1 osoba na część etatu.

http://www.czechyra.eu z electus@mp.pl

Aleksander Sopliński
– lekarz, poseł PSL, Ciechanów:

Sejm przyjął zmianę w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Podział środków Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia na poszczególne oddziały wojewódzkie dokonywany jest na podstawie algorytmu. To dość skomplikowany wzór, który uwzględnia wiele czynników, takich jak np.: liczba ubezpieczonych, wiek, płeć, ryzyko zdrowotne, liczba wykonywanych świadczeń wysokospecjalistycznych oraz najbardziej dyskusyjny wskaźnik – przeciętny dochód przypadający na jedno gospodarstwo domowe.
Ten ostatni wskaźnik ma zasadniczy wpływ na wysokość środków dzielonych na poszczególne oddziały wojewódzkie. Oddziały, w których dochód jest niski, postulowały usunięcie z wzoru wskaźnika dochodowości. Stąd nowelizacja ustawy. Sejm wprowadził oczekiwaną zmianę. W wyniku tej nowelizacji koszt jednostkowy świadczeń zostanie ujednolicony.
Powstaje pytanie, czy ten nowy algorytm będzie lepszy i poprawi sytuację finansową, i czy będzie bardziej solidarny. Uważam, że nie, gdyż ma cechy janosikowe. Przykładem jest województwo mazowieckie. Według obecnego algorytmu w 2009 roku budżet oddziału mazowieckiego, który wynosi 8,356 mld zł, w 2010 roku zmniejszy się o 135,306 mln zł. To największy spadek kwoty finansowania lecznictwa szpitalnego oddziału mazowieckiego.
Ta nowelizacja nie rozwiązuje problemu finansowania systemu. Główną przyczyną jest niedobór środków w systemie, niejasne zasady finansowania i gospodarki finansowej, brak właściwych mechanizmów kontroli, brak uregulowań kompetencji finansowych między płatnikami, to jest NFZ, który finansuje koszty bieżące, a organem założycielskim, który finansuje remonty, inwestycje, zakup sprzętu medycznego.
Wzrost i rozwój nowych technologii medycznych, a także starzenie się społeczeństwa sprawiają, że koszty świadczeń będą coraz wyższe. Uważam, że musi nastąpić wzrost nakładów na system opieki zdrowotnej. Pytanie o źródło finansowania: czy tylko składki? Wszystko to odbywa się bardzo powoli. Brakuje wyraźnej mapy drogowej, jest tylko pewna wizja. Przez dwa lata niewiele zrobiono, a fakty – to coraz mniejsze wpływy ze składki. W pierwszym półroczu br. zmniejszyły się one o ponad 600 mln zł. NFZ w 2010 r. musi rozdysponować cały fundusz zapasowy, żeby utrzymać środki na poziomie 30 VI 2009 r., tzn. ponad 2,216 mld zł. To wszystko jest bardzo niepokojące. Niepokoi odpowiedzialnych za system finansowania ochrony zdrowia, a przede wszystkim pacjentów. Mam nadzieje, że niepokoi również rząd.

biuro_soplinski@wp.pl

Stanisław Karczewski lekarz, senator PiS, Radom:

Na początku września odbyły się już siódme letnie sportowe igrzyska lekarskie w Zakopanem. Impreza była niezwykle udana, w tym roku przyciągnęła ponad ośmiuset lekarzy-sportowców z całej Polski. Sam brałem udział w biegu na pięć tysięcy metrów i przyznam, że poziom tej konkurencji, tak jak wszystkich innych, był bardzo wysoki. Nic więc dziwnego, że nie odniosłem sukcesu, ale samo uczestnictwo i ukończenie biegu uważam za swoje osobiste zwycięstwo.
Minione lato i trwająca w tym czasie przerwa w obradach Sejmu i Senatu było pierwszym od dawna, pozbawionym atmosfery kampanii wyborczej. Dla mnie, jak co roku, jest to okazja do bardziej intensywnej pracy w szpitalu.
Pacjenci tradycyjnie najbardziej narzekają na kolejki do specjalistów. Nie ma dnia, w którym kilku z nich nie zwraca się do mnie, jako senatora, z prośbą o pomoc w dostaniu się do lekarzy. Nie ukrywam, że to duże obciążenie i niewdzięczne zadanie, bo nie wszystkim jestem w stanie pomóc. Natomiast ministerstwo ostatnio milczy, jakby nie zauważając tego problemu. A przecież jak na dłoni widać, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest niedofinansowanie podstawowej opieki zdrowotnej i brak wzmocnienia lekarza rodzinnego. On właśnie powinien świadczyć zdecydowanie większy zakres usług medycznych i być sprawnym koordynatorem wprowadzającym chorego do systemu.
Ostatnia zmiana algorytmu podziału środków NFZ, przewidywany jesienią wzrost bezrobocia, mniejsze wpływy ze składki zdrowotnej i zapowiadane znaczne zmniejszenie pozyskiwania pieniędzy z KRUS-u mogą już na początku przyszłego roku spowodować spore kłopoty finansowe szpitali. Nic więc dziwnego, że samorząd województwa mazowieckiego wyraźnie wyhamował proces restrukturyzacji sześciu podległych mu SP ZOZ-ów. Zgodzę się tu z panem posłem Aleksandrem Soplińskim: bez kroczącego zwiększania składki zdrowotnej powodzenie procesów restrukturyzacyjnych jest zagrożone. Żadna reforma nie może się udać, dopóki nakłady na służbę zdrowia nie osiągną poziomu 6% PKB.
Bardzo wątpię, aby rządzący pokusili się w następnym roku o jakieś przełomowe rozwiązania w opiece zdrowotnej. Wybory, i to podwójne, nie są sprzyjającym czasem na forsowanie odważnych ustaw. Jestem pewien, że MZ nie podejmie próby wprowadzenia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych ani zapowiadanej w kampanii wyborczej likwidacji NFZ, a rząd nie przeprowadzi reformy KRUS-u i nie podniesie składki zdrowotnej. Natomiast pani minister podczas kampanii wyborczej całą odpowiedzialność za zły stan służby zdrowia nadal będzie zwalać na bogu ducha winne PiS i pana prezydenta.

http://www.stanislawkarczewski.pl z s.karczewski@wp.pl

Archiwum