11 listopada 2010

Głosy z Wiejskiej

Czesław Czechyra
lekarz, poseł PO, Kozienice:

Prawidłowy, wszechstronny rozwój dzieci jest konieczny dla pomyślności narodu i prawidłowego funkcjonowania państwa. Dlatego sprawy związane z najmłodszymi obywatelami wymagają starannej uwagi ze strony rządzących. Poprzez nowelizację ustawy o rzeczniku praw dziecka parlament przyznał nowe kompetencje do właściwego sprawowania tego urzędu. Dzięki ustawie, która weszła w życie pod koniec 2008 r., rzecznik uzyskał prawo do występowania w interesie dzieci przed sądami.
Z tego uprawnienia rzecznik praw dziecka skorzystał w 2009 r. 66 razy. Do części postępowań przystępował na skutek zgłaszania spraw przez zainteresowane osoby, a niekiedy, jak w przypadku małej Róży z Wielkopolski, z urzędu. Stale wzrasta liczba przypadków zgłaszanych do biura rzecznika naruszania praw dziecka. Jest to związane ze zwiększeniem świadomości społecznej, ale również ze zmianami w sposobie sprawowania urzędu. W 2009 r. większość z 14 460 spraw dotyczyła prawa do wychowania w rodzinie oraz prawa do ochrony przed przemocą, okrucieństwem, zaniedbaniem, demoralizacją, a także innymi formami złego traktowania. W zakresie prawa do życia i ochrony zdrowia sprawy dotyczyły m.in. kosztów leczenia, funkcjonowania placówek ochrony zdrowia, przestrzegania praw małych pacjentów, błędów lekarskich i roszczeń związanych z udzielaniem świadczeń zdrowotnych.
Każde dziecko ma prawo do wychowania w rodzinie. W ub.r. rzecznikowi zgłoszono prawie 6 tys. przypadków pogwałcenia tego prawa. Dotyczyły głównie kwestii ustalenia władzy rodzicielskiej i opieki nad dzieckiem, rodzin zastępczych, realizacji orzeczeń sądowych, uprowadzenia dziecka poza granice kraju itp. Przypadki te są ogromnie różnorodne – nie tylko pod względem prawnym, ale również społecznym, psychologicznym i pedagogicznym. Wiele z nich dotyczy prawa dziecka do kontaktu z obojgiem rodziców. Rodzice nadużywają swojej pozycji i manipulują dzieckiem. Często jedno z rodziców zakazuje dziecku kontaktów z drugim rodzicem. Państwo powinno na bieżąco dostosowywać procedury postępowania z takimi rodzinami. Ich problemy powinny być sygnałem alarmowym, który odpowiednio wcześnie umożliwi udzielenie pomocy. Nie można czekać z interwencją do ostatniej chwili, gdy rodzinie grozi nieodwracalna katastrofa. System wsparcia rodziny powinien zapewnić możliwość jak najwcześniejszego diagnozowania ewentualnych problemów natury materialnej, wychowawczej, zdrowotnej czy edukacyjnej, aby konieczna pomoc nadeszła zanim zostaną naruszone prawa najmłodszych.
Rzecznik badał prawie 1000 spraw związanych z prawem do godziwych warunków socjalnych. Wart odnotowania jest fakt, że w 2009 r. nie zgłoszono żadnej skargi związanej z realizacją programu dożywiania w szkołach.
Państwo, samorządy i liczne organizacje pozarządowe podejmują różne inicjatywy na rzecz dziecka. Pomimo dobrej współpracy rzecznika z wymienionymi instytucjami, ciągle pozostaje dużo do zrobienia. Dotyczy to m.in. konieczności poprawy opieki stomatologicznej oraz zwiększenia dostępności do lekarzy pediatrów. Postulaty te, oprócz chęci pomocy dzieciom, wynikają też z głębokiego przekonania, że troska o najmłodszych obywateli jest koniecznym warunkiem prawidłowego rozwoju społeczeństwa.

Aleksander Sopliński
lekarz, poseł PSL, Ciechanów:

Zażywanie dopalaczy jest problemem nie tylko w Polsce. Już od 20 lat z dopalaczami nie radzą sobie rządy w całej Unii Europejskiej. Rozwój komunikacji elektronicznej oraz wolnego handlu spowodował rozpowszechnienie tych substancji. W Polsce od dwóch lat zjawisko to przybrało na sile. Pierwsze zabójcze preparaty, które określamy mianem dopalaczy, pojawiły się ponad 4 lata temu. Sejm obecnej kadencji nowelizował już dwukrotnie ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Rynek handlu dopalaczami działa jednak szybciej niż ustawodawstwo. Dzisiaj dana substancja nazywa się X, jurto już Y, choć działanie jej jest identyczne.
Nad tym ważnym społecznie problemem debatował Sejm. W debacie wziął udział premier Donald Tusk, który w swoim wystąpieniu uzasadnił nadzwyczajny tryb legislacyjny nad nowelizacją ustaw o przeciwdziałaniu narkomanii oraz o Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
W ostatnich tygodniach września br. odnotowano dziesiątki przypadków zatruć u młodych ludzi, również dzieci, były też przypadki śmiertelne. W pierwszych dniach października odnotowano 60 przypadków zatruć.
Aby skutecznie walczyć z tymi, którzy w sposób cyniczny i bezwzględny, zarabiając olbrzymie pieniądze, niszczą zdrowie i życie innych, muszą być stosowane odpowiednie narzędzia prawne – stwierdziła minister zdrowia Ewa Kopacz.
Ustawa definiuje dopalacze jako środek zastępczy. Środkiem zastępczym jest każdy specyfik, w którego skład wchodzą substancje syntetyczne lub naturalnie, używane do odurzenia się, a o których nie ma mowy w innych ustawach. Definicja jest dlatego tak szeroka, aby uniemożliwić wytwórcom omijanie ustawy.
Ustawa wprowadza też sankcje karne. W przypadku stwierdzenia zatrucia sprzedanym środkiem sprzedawcom grozi kara do 3 lat więzienia, a w przypadku śmierci klienta, do 5 lat. Oprócz tego w trybie administracyjnym, zastosowanym przez właściwy Państwowy Inspektorat Sanitarny, może być nałożona kara grzywny do 1 miliona złotych. W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt znajdujący się w sprzedaży stwarza zagrożenie dla zdrowia lub życia, Państwowy Inspektor Sanitarny wyda nakaz wycofania podejrzanego produktu na czas wykonania badań chemicznych (nie dłużej niż na 18 miesięcy), a lokal handlowy, w którym znajdą się podejrzane produkty, będzie zamknięty (nie dłużej niż na 3 miesiące).
Czy problem dopalaczy w Polsce zniknie, pokaże czas.

Stanisław Karczewski
lekarz, senator PiS, Radom:

Wojewoda mazowiecki postanowił „usprawnić” działalność ratownictwa medycznego w naszym województwie. Rozpatrywana jest zasadnicza zmiana zasad kontraktowania świadczeń z tego zakresu. Planuje się wprowadzenie konieczności przystąpienia do konkursu ofert w ramach granic administracyjnych poszczególnych powiatów, przez co nastąpi zmniejszenie liczby rejonów operacyjnych oraz dość istotna alokacja pozostałych. Uzasadnieniem tego pomysłu, jak zwykle przy tego typu zmianach, jest troska o usprawnianie funkcjonowania ratownictwa medycznego. Jednak bardziej prawdopodobne jest to, iż główną przesłanką proponowanych zmian jest chęć zaoszczędzenia środków przeznaczonych na realizowanie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Zapisy tego projektu brzmią dość logicznie, jednak, jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. Po dokładnym jego przeanalizowaniu okazuje się, że w niektórych miejscach dostęp do usług ratownictwa medycznego będzie dobry tylko teoretycznie – w praktyce dostępność ta zostanie bardzo ograniczona. Wynika to z przyjętego przez autorów pomysłu błędnego założenia, że najważniejszym argumentem zmniejszenia liczby rejonów operacyjnych jest analiza statystyczna, a nie logiczna. Jednakową miarą potraktowano aglomeracje miejskie i wiejskie, uznając, że na około 35 tysięcy mieszkańców powinien wypadać średnio jeden zespół. Nie wzięto przy tym pod uwagę ani odległości, jakie muszą pokonać zespoły wyjazdowe, ani jakości naszych dróg.
Mieszkam i pracuję w Nowym Mieście nad Pilicą. 12 października blisko mojej miejscowości doszło do tragicznego wypadku drogowego – na miejscu zginęło 16 osób, a 2 zmarły w szpitalu. Z trwogą zastanawiam się, jak wyglądałaby taka akcja ratownicza, gdyby wszyscy pasażerowie byli ciężko ranni. Ze względu na bardzo gęstą mgłę śmigłowiec nie mógł przylecieć, a zespoły podstawowe i specjalistyczne z sąsiednich stacji pogotowia przyjechały po dość długim czasie.

Miesiąc temu wracając z urlopu byłem świadkiem wypadku drogowego w Austrii. Wypadek, na pierwszy rzut oka, wyglądał dość groźnie, ale nikt z uczestników nie został poszkodowany. Na miejsce przyjechało kilkanaście jednostek pogotowia ratunkowego i straży pożarnej.

Jest jeszcze czas, żeby pan wojewoda wycofał się ze swoich planów.

Archiwum