20 sierpnia 2011

Karty ważniejsze od płatniczych

OICE (In case o emergency – w nagłym wypadku) stało się głośno kilka lat temu. Rekomendowano poprzedzanie tym skrótem kontaktu w telefonie komórkowym do osoby, którą należy powiadomić w razie potrzeby. W praktyce okazało się, że nie jest to rozwiązanie pomocne dla ratowników medycznych. – Telefon jest przedmiotem osobistym, często zawiera bardzo prywatne informacje. Nie chcieliśmy w tę prywatność ingerować i narażać się na niezręczne sytuacje – wyjaśnia dr Piotr Roczniak, ordynator Oddziału Ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Jednak nie tylko poszanowanie cudzej prywatności odwodzi ratowników medycznych od sięgania do telefonu nieprzytomnego chorego. – Nie mamy przecież pewności, że telefon należy do tej właśnie osoby, więc skorzystanie z niego i tak mogłoby być nieskuteczne – dodaje ordynator.
Najczęściej do rzeczy poszkodowanego sięga się w obecności policji, szukając przede wszystkim dowodu tożsamości. Jednak w portfelach rzadko znajdują się dane kontaktowe bliskich osób czy informacje o stanie zdrowia właściciela, przede wszystkim o ewentualnych chorobach przewlekłych. Dlatego Polski Czerwony Krzyż stara się popularyzować Kartę ICE. Jej posiadanie zaleca się wszystkim, bez wyjątku.
– Karta jest trwała, plastikowa, z trzema numerami kontaktowymi do naszych najbliższych. Jest niezastąpiona nie tylko w razie wypadku komunikacyjnego, ale także, gdy zgubi się dziecko, ktoś straci przytomność albo nie potrafi podać swoich danych osobowych – tłumaczy Józef Waniek, prezes Zarządu Rejonowego Polskiego Czerwonego Krzyża, a zarazem dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Radomiu.
Karta ma format prawa jazdy i dowodu osobistego. W portfelu od innych odróżnia ją intensywna czerwona barwa. Kartę wypełnia się samodzielnie, wpisując potrzebne dane w przeznaczone na to pola. – Zdecydowanie popieram akcję popularyzowania Kart ICE. Czasem ustalenie kontaktu do osób bliskich zajmuje kilka godzin. To duża starta czasu, bo stosujemy terapię, niewiele wiedząc o pacjencie – mówi dr Roczniak. – Idealnie byłoby, gdyby karta zawierała zdjęcie i podstawowe informacje o chorym.
Na pomysł umieszczenia na karcie zdjęcia nie wpadli włoscy ratownicy, od których wyszła inicjatywa stworzenia tego rodzaju dokumentu. Ten brak można łatwo uzupełnić, nosząc kartę razem z dokumentem tożsamości. Ponadto jedno z pól przeznaczonych na numer kontaktowy chory może wykorzystać na informację w rodzaju: „jestem cukrzykiem” lub „cierpię na epilepsję”.
Nie ma sensu umieszczać na karcie grupy krwi, bo informacja w tej formie i tak nie zwalnia lekarza z obowiązku przeprowadzenia próby krzyżowej przed transfuzją. – Wiązaliśmy duże nadzieje z wprowadzeniem dowodu elektronicznego. Tam mogłyby być zawarte pomocne dla nas informacje o chorym, m.in. o jego grupie krwi. Stare, papierowe dowody osobiste były dla nas miarodajnym źródłem informacji o grupie krwi pacjenta, jeśli była tam wstemplowana. Dzisiejszy dowód osobisty jest pod tym względem krokiem do tyłu – mówi ordynator Roczniak.
Niestety, niewiele osób ma wyrobioną „krewkartę”, oficjalny dokument medyczny, honorowany przez placówki służby zdrowia, zawierający informację o grupie krwi. Najczęściej posiadają je honorowi krwiodawcy, którzy mogą otrzymać „krewkartę” na preferencyjnych warunkach, a najbardziej zasłużeni – gratis. Dla osoby niebędącej honorowym dawcą krwi wydanie dokumentu, wraz z oznaczeniem grupy krwi, kosztuje 70 zł. – Z przykrością odnotowuję fakt, że liczba wydawanych przez Radomskie Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa „krewkart” stale się zmniejsza. O ile w roku 2007 wydaliśmy ich ponad 1700, to w 2010 już tylko 336. Mam jednak nadzieję, że kampanie medialne pozwolą poprawić tę statystykę i uświadomić społeczeństwu, że warto zadbać o bezpieczeństwo swoje i najbliższych – tłumaczy Józef Waniek.
Karty ICE można kupić w placówkach PCK oraz na stronie internetowej www.pck.pl. Koszt karty to… 4 zł.

Ewa Waluś

Archiwum