27 grudnia 2011

Świętujmy razem

Janina Jankowska

Moja kuzynka, ceniony i zasłużony lekarz anestezjolog, jest osobą prostolinijną. Mówi mi: przestań pisać w „Pulsie” o tym swoim kombatanctwie, bo tego czytać nie można. Dość tej martyrologii.
Nie chcę jej przypominać, że to ona podejmowała wszelkie starania, by prezydent RP odznaczył pośmiertnie pielęgniarkę ze szpitala, w którym razem pracowały, osobę niezwykle prawą, pełną oddania pacjentom i podziemnej „Solidarności”. Jadwiga Kryńska była dla otoczenia wzorem zawodowej solidności, dyskrecji, taktu. Jednocześnie osobą twardą, potrafiła wiele wytrzymać, zawsze myślała o innych. W stanie wojennym pomagała potrzebującym, zbierała leki dla internowanych, zaangażowała się w struktury podziemne. Aresztowana wraz z zięciem, została poddana szczególnie okrutnym, poniżającym przesłuchaniom w Pałacu Mostowskich, skąd w stanie całkowitego wyczerpania trafiła do rodzimego szpitala. W okolicznościach do dziś niewyjaśnionych wyskoczyła ze szpitalnego okna. Powstał nawet film dokumentalny, emitowany w TVP, w którym moja kuzynka szczegółowo opowiadała o zasługach owej pielęgniarki, także o czasach i dziwnych okolicznościach, w których ta pełna poświęcenia osoba straciła życie. Nie była typem samobójczyni.
Tak to jest, z jednej strony wszystko w nas krzyczy: dość tego kombatanctwa, ponurej martyrologii i cierpiętnictwa. Jak długo można trwać w roli ofiary? Dość już tego świętowania klęsk. Jesteśmy narodem energetycznym, z wyobraźnią, z pomysłami. Czas nauczyć się lepiej wdrażać je w życie. Już dziś mamy niemałe osiągnięcia. Najważniejsza jest przyszłość. Myślę podobnie.
Jednak co miesiąc potykamy się o jakąś rocznicę, z którą związane są losy niemal każdej polskiej rodziny. Jak wyrwać ten kod, który napisała historia? „Historię zostawmy historykom” – rzucił hasło jeden z prezydentów III RP. W odpowiedzi można przytoczyć słowa Zbigniewa Herberta: „Naród, który traci pamięć, traci sumienie”. Mocno powiedziane, na wysokim „C”, ale jest w tym coś, co przekłada się na codzienność.
Mamy dziś kłopot ze zdefiniowaniem słowa patriotyzm. Niektórzy je odrzucają lub sytuują bardzo blisko określenia nacjonalizm. Podobnie słowo naród bywa w niełasce. To są „środowiska narodowe” – mówi moja studentka – nacjonalistyczne, faszystowskie, antysemickie – dodaje na jednym oddechu. Czy do końca rozumie znaczenie tych określeń? Zaskoczona, że teatr, fundusz zdrowia też jest narodowy i słowo to wchodzi do ich nazw własnych.
To jakiś paradoks historii, że 11 listopada, dzień, który powinien nas jednoczyć, bo to wreszcie sukces, rocznica powrotu Polski po 124 latach na mapę Europy, od kilku lat w III RP staje się okazją do ostrej konfrontacji ulicznej. Marsz Niepodległości wywołuje potrzebę blokady. Tego dnia Polska dzieli się na dwa obozy: „faszystów” i „antyfaszystów”. Na innych nie ma miejsca – twierdzi mój przyjaciel Sewek Blumsztajn z „Gazety Wyborczej”, a ja się z nim nie zgadzam. Każdy ma prawo szukać swojego sposobu świętowania. Podobnie jak Zbyszek Bugaj uważam, że tego dnia można zapalić świeczkę na cmentarzu Powązkowskim bohaterom 1918 i 1920 r. Jestem też za radosnym świętowaniem „Kolorowej Niepodległej”, pod warunkiem, że nie jest to przeciwko komuś innemu, ale z innymi.
Stowarzyszenie Wolnego Słowa wydało w przeddzień rocznicy apel, w którym m.in. czytamy:
„…Dzień 11 listopada, polską niepodległość, ma prawo świętować każdy. Mamy różne poglądy i, jako naród o tradycjach tolerancji, uszanujmy te różnice. To nie może być dzień walk ulicznych, bójek, używania przemocy. Eskalacja wzajemnej wrogości, gorszące nawiązywanie do symboli dwóch największych systemów totalitarnych, które gnębiły Polaków, degraduje Święto Niepodległości. (…) Dlatego apelujemy, by najbliższy piątek, 11 listopada, świętować godnie, bez użycia przemocy.
To święto powinno łączyć Polaków. Zachowania wzajemnie się prowokującej skrajnej prawicy i skrajnej lewicy niszczą radość świętowania rocznicy niepodległości”.

Niestety, apele nawet najszlachetniejszych organizacji nie mają już dziś siły oddziaływania. Tak naprawdę realnie i bezpośrednio ma szansę oddziaływać przykład konkretnego człowieka, który swoim postępowaniem służył innym, któremu ufamy.
Grudzień – miesiąc najpiękniejszych rodzinnych świąt, jest jednocześnie czasem bolesnych rocznic. Te rocznice kryją pamięć o wyjątkowych ludziach, cichych bohaterach, takich właśnie jak Jadwiga Kryńska, pielęgniarka. Nie chodzi więc o martyrologię, ale o piękne ludzkie zachowania, odwagę i bezinteresowną życzliwość. Te cechy jednostek w tamtych czasach spajały całe środowiska, czyniły z nas wspólnotę. Trzeba i dziś szukać ich wokół siebie.

Archiwum