3 grudnia 2012

Na marginesie

Grudzień jest miesiącem, w którym – myśląc o świętach i prezentach pod choinkę – robimy zwykle podsumowania i oceniamy upływający rok. A styczeń to marzenia na przyszłość. To silniejsze od nas.
W 2012 r. niektórzy nawet podsumowywali – na serio lub żartobliwie – wiele lat swoich dokonań, oczywiście w związku z przepowiedzianym na 21 grudnia końcem świata. Skoro jednak czytamy ten numer „Pulsu”, to znaczy, że przestrzegający przed tą datą niedokładnie zapoznali się z sednem kalendarza Majów.
Ad rem: W ochronie zdrowia podsumowania, tradycyjnie, wypadają źle. Nowością jest jednak to, że światełka nadziei tym razem nie widać.
Po awanturze wokół ustawy refundacyjnej i jej pospiesznej nowelizacji na początku 2012 r., co zresztą nie zadowoliło do końca nikogo z zainteresowanych, do laski marszałkowskiej nie wpłynęła żadna ustawa przygotowana przez ekipę ministra Bartosza Arłukowicza. Istnieją wciąż problemy, które notabene doprowadziłyby do zdymisjonowania każdego innego ministra.
Bartosz Arłukowicz nie rozwiązał żadnego z nich. Chociaż… Pozytywem zarządzania przez niego resortem jest odwołanie Jacka Paszkiewicza, który przez ponad cztery lata rządzenia Narodowym Funduszem Zdrowia doczekał się miana największego szkodnika w ochronie zdrowia. Zobaczymy, jak spisze się nowa prezes Agnieszka Pachciarz, której doświadczenie wydaje się być niewystarczające do zarządzania instytucją płatnika dysponującego ponad 60 mld zł, ale… kobiety potrafią zaskakiwać!
Wypowiedzi głównych decydentów w ochronie zdrowia, tj. ministra zdrowia, jego zastępców i prezes NFZ, pokazują, że nie ma spójnego pomysłu na reformę systemu, a nawet w pewnych momentach decydenci zaprzeczają sobie nawzajem, tak jest np. w sprawie losu NFZ.
Mimo akcji medialnej resortu zdrowia i pomocy Centrum Informacyjnego Rządu, widać, że działania ministra to bardziej doraźne gaszenie pożarów niż merytoryczne i długofalowe rozwiązywanie problemów.
Problemy zresztą pozostały – nadal leki przeciwnowotworowe sprowadza się w ramach importu docelowego, brakuje środków na sfinansowanie nadwykonań nawet ratujących życie i zdrowie. Tak jak przewidywano, upadło wiele aptek rodzinnych, lekarze – w obawie przed karami od płatnika – wypisują uprawnionym do refundacji pełnopłatne recepty, a pacjenci wielu leków po prostu nie mogą dostać w aptekach lub ich nie wykupują, bo są za drogie. Drugie półrocze rządów ministra Arłukowicza to już chyba wyłącznie zabawa w dzielnego szeryfa: seria spektakularnych odwołań dyrektorów departamentów w MZ i placówek podległych ministrowi. Najbardziej nagłośnione odwołanie dotyczyło konsultanta krajowego w dziedzinie okulistyki profesora Jerzego Szaflika, w sprawie którego powiadomiono CBA, sugerując działania korupcyjne.
Ostatnie tygodnie 2012 r. pokazały, że brak środków w NFZ powoduje, iż w najlepszych placówkach ogranicza się lub wręcz wstrzymuje planowe przyjęcia pacjentów. Media alarmowały o dramatycznej sytuacji Centrum Zdrowia Dziecka i innych instytutów badawczych. Niewiele osób wie (bo pewnie nie zna danych podawanych w Internecie przez NFZ), że w ciągu ostatnich pięciu lat wzrost poziomu kontraktów dla tych jednostek wyniósł średnio ok. 12 proc., tj. poniżej inflacji. A w tym samym czasie niektóre placówki prywatne zanotowały wzrost o ponad 500 proc.! Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej pod względem satysfakcji pacjentów. A przed parlamentem kolejne wotum nieufności wobec ministra zdrowia…
Jakże popularna jest akcja „Cała Polska czyta dzieciom”. Może ją rozszerzyć i także trochę starszym dzieciom coś poczytać. A na początek przypomnieć baśń J.Ch. Andersena „Nowe szaty cesarza”, w której cesarz kroczy w nieistniejącym odzieniu, a ludzie podziwiają te jego „szaty”, bojąc się powiedzieć prawdę. Dopiero małe dziecko woła: „Patrzcie, przecież on jest nagi!”…

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

Archiwum