26 listopada 2013

Prywatyzacja mnie nie przekonuje

Z wiceprezydent Radomia Anną Kwiecień rozmawia Ewa Waluś

Pani prezydent, w kwietniu wystąpiła pani na zorganizowanej w Senacie konferencji „Zdrowie Polaków 5, 10, 15”, diagnozując problemy samorządów z utrzymaniem publicznych szpitali, na przykładzie samorządu radomskiego. Jaka jest dziś sytuacja finansowa Radomskiego Szpitala Specjalistycznego?
Jest trudna z uwagi na zbyt niskie kontrakty i nieadekwatną wycenę realizowanych świadczeń zdrowotnych.
Od wielu lat ta wycena utrzymuje się na podobnym poziomie, a stawka wzrosła w ostatnich latach tylko o jedną złotówkę za punkt. To wskazuje na bardzo niską rentowność lub wręcz ujemny bilans realizowanych świadczeń zdrowotnych. Sytuacja ta wynika również z faktu, że Mazowsze zaczyna odczuwać problem „janosikowego”. Na stronie mazowieckiego NFZ można zobaczyć, że środki na lecznictwo szpitalne na rok 2013 są mniejsze niż w 2012. Swego czasu zrobiliśmy z dyrektorem RSzS Andrzejem Pawluczykiem symulację, z której wynika, że gdyby wartość naszego kontraktu rosła corocznie wyłącznie o inflację, to nie mielibyśmy problemów finansowych. Tymczasem za 2012 r. mamy stratę wynoszącą około 10 mln zł. Trzeba dodać, że to kwota wraz z amortyzacją, więc faktycznie trzeba spłacić dług wysokości 1,6 mln zł. Radni Radomia przychylili się do wniosku prezydenta o pokrycie tej straty, aby szpital mógł funkcjonować w dotychczasowej formie prawnej i nie został przekształcony w spółkę prawa handlowego. Nasza decyzja podyktowana jest informacjami, jakie płyną z Polski, co do kondycji szpitalnych spółek. W krótkiej perspektywie wydaje się, że przekształcenie poprawia sytuację – to są efekty oddłużenia. Natomiast po pewnym czasie widać, że spółki też bardzo się zadłużają, gdy realizują świadczenia zdrowotne na takim samym poziomie jak SPZOZ. Aby uniknąć tego zadłużenia, szpitale niepubliczne ograniczają dostępność świadczeń nierentownych. Często spada też jakość takich usług. Spółki są nastawione na realizowanie świadczeń, które są dobrze wycenione przez NFZ. Dzieje się tak dlatego, że spółka z definicji jest nastawiona na zysk. Automatycznie następuje podział na pacjentów, których opłaca się leczyć, i tych, których hospitalizowania placówki unikają, bo ich leczenie NFZ wycenia nisko. Mamy kilka dramatycznych przykładów opisywanych w gazetach. Chcemy, aby nasz szpital realizował pakiet świadczeń zdrowotnych jak dotychczas, gdyż po przekształceniu zapewne musielibyśmy zlikwidować pewną część działalności medycznej. Jestem przekonana, że przyniosłoby to ogromną szkodę radomianom.

Ale jeśli nie nastąpią zmiany systemowe w finansowaniu usług medycznych, jak długo gmina może dokładać do szpitala?
Samorządy dzisiaj mają bardzo ciężką sytuację finansową i jeśli nie pojawią się zmiany systemowe, to będzie coraz trudniej wspierać finansowo jednostki medyczne. Zdaję sobie sprawę, że oponenci mogą powiedzieć „kredytujecie ten szpital, ale tak nie może być w nieskończoność”. W sytuacji monopolu NFZ w systemie ubezpieczeń zdrowotnych, aby udało się zachować bezpieczny jakościowo poziom realizowanych świadczeń, musi być zwiększone finansowanie. Obecne przepisy przerzucają ujemny wynik finansowy szpitali na barki samorządu. Samorząd z kolei musi dbać, aby szpital skutecznie leczył naszych mieszkańców, a nie udawał, że to robi. Tu pojawia się kwestia priorytetów naszego samorządu. Najważniejsze jest zdrowie naszych mieszkańców i komfort pracy pracowników. A ujemny wynik, to efekt fatalnej redystrybucji środków przez NFZ.
W obecnym systemie wartość niewielkiej części procedur ewidentnie przeszacowano, ale wartość pozostałej – zdecydowanie większej – części jest niedoszacowana. Które procedury medyczne są dobrze wycenione, dostrzegamy przez pryzmat NZOZ. Widzimy, jakie prywatne podmioty powstają, w jakim celu i na jakich usługach zarabiają. A proszę mi pokazać na przykład prywatny oddział pediatryczny, internistyczny, zakaźny, neurochirurgiczny itd. Moim zdaniem najgorzej jest finansowane lecznictwo szpitalne, które pozostaje ostatnim ogniwem w systemie ochrony zdrowia i bardzo często zbiera żniwo błędów z poziomu niższych szczebli. Jednak jest często ostatnią deską ratunku dla niejednego chorego. Najłatwiej dostrzec to na przykładzie pacjentów zgłaszających się na SOR – tutaj są diagnozowani, leczeni, zaopatrywani doraźnie, a kto inny bierze pieniądze za ich leczenie.

Podczas konferencji w Senacie mówiła pani o Porozumieniu Zielonogórskim, które prężnie występując w interesie niepublicznych ZOZ, wywiera wpływ na sytuację publicznych szpitali.
Nawet naraziło mnie to na pewne nieprzyjemności. Chciałabym wyjaśnić, że nie atakuję Porozumienia Zielonogórskiego. Wręcz uważam, że stowarzyszenie zachowuje się bardzo racjonalnie. Pokazuje, co faktycznie za pieniądze proponowane przez NFZ jest w stanie realizować. A to, że jest monopolistą w zakresie POZ, że ma po drugiej stronie monopolistę w postaci NFZ, niesie dla całego systemu określone konsekwencje.

Zachowuje się racjonalnie, mówiąc wprost, na co może się zgodzić, a na co nie, w ramach oferowanych pieniędzy?
Oczywiście. Natomiast nie możemy udawać, że skoro jedni świadczeniodawcy mówią otwarcie, że w ramach tych pieniędzy nie są w stanie wykonać pewnych usług, to inni zrobią to praktycznie za symboliczną złotówkę, przy okazji dobijając finansowo własny zakład pracy. Jestem przekonana, że system ochrony zdrowia jeszcze jakoś „hula”, bo większość szpitali nadal funkcjonuje w formule prawnej SPZOZ i gros nierentownych, bardzo skomplikowanych, często ratujących życie świadczeń jest realizowanych przez SPZOZ oraz szpitale kliniczne.

Czyli taka działalność musi przynieść stratę?
Niestety, przy tak fatalnym finansowaniu trudno o optymizm. NFZ jako monopolista narzuca swoje warunki i nie sprawdza, jak wpłyną na sytuację ZOZ w praktyce i jakie z tego tytułu poniosą koszty owe placówki. Świetnym przykładem jest dodatkowe ubezpieczenie z tytułu zdarzeń medycznych. Od 1 stycznia przyszłego roku mamy obowiązek ponownie się ubezpieczyć, choć mamy już przecież bardzo drogie ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Dodatkowe ubezpieczenie powinno być dobrowolne. To właściciel powinien się zastanowić, co jest dla niego bardziej opłacalne. Zrobiliśmy symulację: zaproponowano nam stawkę na 2013 r. na poziomie 400 tys. zł. Wszystkie roszczenia, z jakimi spotkaliśmy się do chwili obecnej w 2013 r., opiewają na kwotę… 12 tys. zł! Czyli zamiast horrendalnej składki, wielokrotnie przekraczającej przeciętne roczne roszczenia, bardziej by nam się opłacało pokrycie ich z własnej kieszeni. Ale nie możemy. Stawka za punkt od lat nie ulega zmianie, kontrakty od niepamiętnych czasów zawierane są na tym samym poziomie, występują olbrzymie trudności z odzyskaniem środków za nadwykonania, a w tym samym czasie MZ i NFZ wykazują niesamowitą kreatywność w zakresie zaostrzania szczegółowych warunków realizacji świadczeń zdrowotnych, zwiększając tym samym koszty ich wykonania. Pomysłowość MZ i NFZ w tym względzie wydaje się nieograniczona. Przykładem jest wydzielanie sal „R” na poszczególnych oddziałach, nawet w szpitalach, gdzie funkcjonuje oddział intensywnej opieki medycznej. Do tego dochodzą tzw. standardy kadrowe, szczególnie w zakresie dodatkowego personelu, np. logopedów czy psychologów. Zgadzam się, że zmiany są potrzebne, tylko proszę dać nam na nie pieniądze. To wszystko wpływa tragicznie na sytuację finansową szpitali, która zdaniem NFZ jest skutkiem złego zarządzania.

Mimo trudności z finansowaniem usług, w szpitalu widać wiele zmian.
Tak. Jako samorząd staramy się mocno inwestować w nasze jednostki. Do najważniejszych inwestycji możemy zaliczyć blok operacyjny – serce szpitala, oddział opieki długoterminowej, pawilon ginekologiczno-położniczy. Na ukończeniu jest remont interny, zakończyliśmy termomodernizację całego szpitala, widać solary i ocieplone elewacje. Remontujemy też wszystkie węzły cieplne. Do tego kupiliśmy w ostatnich latach bardzo dużo sprzętu. Wydaliśmy na wymienione inwestycje około 100 mln zł. Chcemy, aby nasi mieszkańcy mogli korzystać z najnowszych technologii medycznych i byli leczeni w godnych warunkach. To truizm, ale stan zdrowia determinuje wszystkie inne nasze potrzeby i warto o tym zawsze pamiętać.

Archiwum