2 czerwca 2017

Demografia a medycyna

SMS z Krakowa

Kraków nie jest już miastem emerytów. Wystarczy wyjść wieczorem na ulice śródmieścia, by zobaczyć jak starsze pokolenie niknie w tłumach młodzieży. I niestraszny miastu niż demograficzny. Poziom krakowskich uczelni gwarantuje, że chętnych na studia w Krakowie będzie wielu. Nawet koszty semestru na dentystyce (11 tys. zł) lub medycynie (10 tys. zł) nie odstraszają. Ale jak będzie w roku 2020, a więc niebawem, gdy liczba miejsc na uczelniach publicznych w Polsce zrówna się z liczbą chętnych, nie wiadomo. Los prywatnego szkolnictwa wyższego naprawdę staje pod znakiem zapytania. Aktualnie 16,4 proc. mieszkańców naszego kraju ma powyżej 65 lat, czyli należy do grupy wymagającej największych wydatków na ochronę zdrowia. Według prognoz demograficznych w 2020 r. ludzie w wieku ponad 65 lat będą stanowili 19 proc. populacji, a w dłuższej perspektywie czasu, w 2050 r., ponad 30 proc. Jednak do Japonii nadal będzie nam daleko i unikniemy niektórych jej kłopotów. Parlament japoński zniósł niedawno zwyczaj kultywowany od 1967 r. podarowywania 100-latkom srebrnej czarki do sake. W chwili ustanawiania wyróżnienia było ich 167, a obecnie jest przeszło 29 tys., więc budżet nie sprostał. Wprawdzie z wiekiem pojawia się pewna okoliczność łagodząca dla budżetu, mianowicie powyżej 80. roku życia nakłady na leczenie, zwłaszcza na medycynę kliniczną, maleją, mniej się przeprowadza skomplikowanych operacji, mniej stosuje najdroższych procedur, nawet leków zaleca się mniej, ze względu na ich z natury inwazyjny charakter. Ale przybędzie też mieszkańców po 65. roku życia, nieaktywnych według wprowadzanego ustawodawstwa na rynku pracy. Czym się zajmie to pokolenie? Nie wiem jak w innych izbach, ale w krakowskiej klub seniora rozwija się znakomicie. Spotkania odbywają się co dwa tygodnie, organizowane są wycieczki po kraju i zagranicę, kursy doskonalące (w Internecie), wyjścia do teatru, na koncerty, wystawy. W dodatku izba oferuje nowe formy pomocy materialnej, zarówno dla młodych rodzin lekarskich („becikowe”), jak i dla seniorów. Wciąż słyszymy o przeznaczaniu na potrzeby służby zdrowia zbyt małej części PKB. Pytanie, kiedy dojdziemy do 6 proc., wciąż należy do fundamentalnych. Taką wysokość nakładów wskazano nawet w dokumentach rządowych (mamy ją osiągnąć do roku 2025). Tymczasem ten akurat wskaźnik niewiele znaczy. PKB w każdym kraju jest inny, więc nakłady mogą diametralnie się różnić. Dużo realniejsze jest posługiwanie się wskaźnikiem bezpośrednich wydatków na osobę. Ale o tym i samorząd, i rząd milczy. Kto wyjdzie przed szereg?

Stefan Ciepły

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum