7 marca 2018

Doniesienia naukowe

Kobiety po zawale częściej umierają

Opieka kardiologiczna nad kobietami wciąż pozostawia wiele do życzenia. Z najnowszych badań wynika, że kobiety, które przeszły zawał serca, trzykrotnie częściej umierały
w ciągu roku aniżeli mężczyźni. Wskazują na to obserwacje ponad 180 tys. pacjentów, którzy mieli atak serca w Szwecji w latach 2003–2013.

Nie można tego wytłumaczyć jedynie faktem, że u kobiet zawał serca inaczej się objawia i trudniej go zdiagnozować. To prawda, zamiast typowych bólów w klatce piersiowej wywołuje np. zaburzenia oddychania czy bóle karku. Później bywa wykrywany, co pogarsza rokowania pacjentek.

Najnowsze badania wykazały jednak, że kobiety z chorobą sercowo-naczyniową są gorzej diagnozowane oraz leczone i głównie z tego powodu ryzyko zgonu po zawale jest
w ich przypadku większe. Przykładowo ujawniono, że u pacjentek z zawałem lub zaawansowaną chorobą wieńcową o 34 proc. rzadziej stosowano zarówno by-passy, jak i kardiologię interwencyjną.

Kobiety z kłopotami kardiologicznymi są również gorzej leczone farmakologicznie. Po zabiegu lub operacji o 24 proc. rzadziej otrzymywały statyny i o 16 proc. rzadziej podawano im kwas acetylosalicylowy.

Jeden z autorów badania, prof. Chris Gale z University of Leeds, uważa, że różnice w skuteczności leczenia kobiet i mężczyzn są znacznie mniejsze, kiedy nie ma różnic w metodach leczenia. Można zatem podejrzewać, że gdyby panie były lepiej diagnozowane, rokowania u obu płci byłyby podobne.

(„BBC News”, styczeń 2018)

Papierosy i alkohol

Te używki zmniejszają szanse na wyzdrowienie w przypadku płaskonabłonkowego raka głowy i szyi. Choroba wolno się rozwija i przez wiele lat może być kontrolowana odpowiednim leczeniem, ale dla palaczy i osób nadużywających alkoholu prognozy są znacznie gorsze.

Dr Nosayaba Osazuwa-Peters of Saint Louis University School of Medicine (USA) twierdzi, że palacze w chwili diagnozy są dwukrotnie bardziej zagrożeni zgonem. Z kolei nadużywanie alkoholu o 68 proc. zwiększa ryzyko śmierci. Różnice w przeżywalności pacjentów są dość spore: połowa palaczy przeżyła 7 lat ze wspomnianym rakiem, z niepalących co drugi przeżył co najmniej 17 lat.

Rodzi się pytanie, czy jedynie nałogi tłumaczą tak duże różnice w umieralności pacjentów. Badacze zwracają uwagę na jeszcze jeden czynnik – brak partnera. Chorzy na płaskonabłonkowego raka głowy i szyi, którzy są uzależnieni od tytoniu i często zaglądają do kieliszka, są też przeważnie samotni. Tymczasem brak wsparcia ze strony najbliższych mocno utrudnia radzenie sobie z chorobą.

Na pozbycie się nałogów nigdy nie jest za późno. Przekonuje o tym dr Karl Kelsey z Brown University w Providence (USA), podkreślając, że byli palacze i osoby, które przestały nadużywać alkoholu, lepiej reagują na leczenie i dłużej żyją. Szczególnie niekorzystna jest sytuacja, gdy pacjent jest uzależniony zarówno od tytoniu, jak i od alkoholu.

(bit.ly/2i98x3e, „JAMA Otolaryngology”, listopad 2017)

Powikłania pooperacyjne

Chirurdzy nie powinni kierować się jedynie wiekiem pacjenta. Z metaanalizy 44 badań wynika, że powikłania pooperacyjne bardziej zależą od stanu zdrowia niż od wieku. Średnio zdarzają się u co czwartego operowanego seniora, ale częściej u tych, którzy są w gorszym stanie fizycznym i umysłowym.

W największym stopniu ryzyko powikłań pooperacyjnych zwiększają słabowitość oraz zaburzenia poznawcze. U ludzi starszych najczęściej dochodzi do infekcji, szczególnie do zapalenia płuc, a także do zakrzepów krwi grożących udarem mózgu lub zatorem płuc.

Dr Carolyn Dacey Seib z University of California w San Francisco  (USA) podkreśla, że decyzje o zabiegu muszą być podejmowane indywidualnie. Operowani mogą być również seniorzy w gorszym stanie zdrowia, z demencją i słabowitością, trzeba jednak dobrać odpowiednią metodę.

W przypadku chorób kardiologicznych zamiast operacji na otwartym sercu można zaoferować pacjentom mniej ryzykowne zabiegi małoinwazyjne. Jednak nawet operacje na otwartym sercu są dziś mniej ryzykowne niż kiedyś, można je przeprowadzić np. na bijącym sercu.

(„BMC Medicine”, styczeń 2018, doi.org/10.1186/s12916-017-0986-2)

Trombektomia nawet po 16 godzinach

Okno terapeutyczne w przypadku niedokrwiennego udaru mózgu trwa nie dłużej niż 4,5 godziny, jeśli chodzi o trombolizę dożylną. Zabieg trombektomii mechanicznej przeprowadza się zwykle przed upływem 6 godzin. Najnowsze badania sugerują jednak, że u niektórych pacjentów okres ten można jeszcze przesunąć o kilka, a nawet kilkanaście godzin.

Wskazują na to badania DEFUSE 3, których głównym autorem jest dr Gregory z Albers Stanford Stroke Center w Palo Alto (USA). Wynika z nich, że trombektomia mechaniczna przeprowadzona przed upływem 16 godzin zmniejsza zarówno śmiertelność po udarze niedokrwiennym, jak i niepełnosprawność.

To kolejne takie doniesienie. Badania o nazwie DAWN, opublikowane w listopadzie 2017 r., sugerują, że trombektomia mechaniczna ma sens nawet po 24 godzinach. Dr Albers twierdzi, że bywa po tak długim czasie skuteczna, bo udar nie u wszystkich chorych ma aż tak gwałtowny przebieg, że w ciągu kilku godzin dochodzi do znacznego uszkodzenia mózgu. Nadal jednak najważniejsze jest jak najszybsze przywiezienie chorego na oddział udarowy. Szanse na skuteczne leczenie są wtedy zdecydowanie większe.

W Polsce coraz częściej przeprowadza się zabiegi trombektomii mechanicznej, która ma być wykonywana podobnie jak kardiologia interwencyjna w ostrym zawale serca. Na razie takich zabiegów jest jeszcze niewiele, w 2016 r. ich liczba sięgnęła 260.

(bit.ly/2oXfJpu, „The New England Journal of Medicine”, styczeń 2018)  

Zbigniew Wojtasiński

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum