12 maja 2021

W pigułce (maj 2021)

Pomyłki personelu medycznego i zakażenia szpitalne są częstymi przyczynami skarg pacjentów, także oficjalnych, skutkujących poszukiwaniem zadośćuczynienia na drodze sądowej, zarówno w postępowaniu cywilnym, jak i karnym. Dlatego w majowym numerze „Pulsu” zdecydowaliśmy się przybliżyć czytelnikom kilka naukowych doniesień ze świata dotyczących tych właśnie zagadnień.

Pandemia spowodowała bardzo duży wzrost zapotrzebowania na środki ochrony indywidualnej, a także nowe metody dezynfekcji sprzętu i pomieszczeń w celu zniwelowania ryzyka transmisji koronawirusa. Lekcja, jaką daje nam COVID-19 w zakresie przenoszenia chorób zakaźnych w środowisku szpitalnym, nie dotyczy jednak zakażeń krwi. Do takich wniosków doszła grupa amerykańskich badaczy z Missouri. Porównanie danych zebranych w czasie epidemii i przed nią ukazuje znaczny, kilkudziesięcioprocentowy wzrost liczby tego typu zakażeń. Fakt ów skłonił naukowców do poszukiwania źródeł problemu. Autorzy pracy opublikowanej na łamach „Infection Control & Hospital Epidemiology” dowodzą, że przyczyną jest przede wszystkim konieczność odejścia od pewnych standardowych procedur wypracowanych przed pandemią na skutek zwiększenia natężenia pracy w placówkach medycznych, m.in. przydzielania pracownikom zadań, których wcześniej nie wykonywali, i przechowywania sprzętu medycznego „pod ręką”. Ważnym czynnikiem zwiększającym ryzyko szpitalnego zakażenia krwi jest też wydłużenie się czasu przeciętnej hospitalizacji.

Telewizja CNBC donosi, że choć pandemia znacznie zwiększyła kontakt obywateli USA z systemem ochrony zdrowia i naraziła personel medyczny na ogromny stres i przemęczenie, co podnosi ryzyko popełnienia błędu, paradoksalnie liczba przypadków wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych wobec medyków znacznie spadła. Dziennikarze CNBC, powołując się na analizy naukowe i opinie ekspertów, podają kilka prawdopodobnych przyczyn takiego obrotu spraw. Po pierwsze – leczenie skutków koronawirusa spowodowało, że inne procedury medyczne są znacznie rzadziej wykonywane, także te, które częściej skutkują niezadowoleniem pacjentów, np. zabiegi chirurgiczne. Po drugie – nastąpiła poprawa wizerunku lekarzy, którzy walcząc z koronawirusem, zyskują status bohaterów, a przecież bohaterów się nie sądzi.

Jednym z najistotniejszych pól błędów personelu medycznego jest podawanie leków. Interesujące konkluzje płyną z pracy badaczy z Uniwersytetu w Oslo, którzy prześledzili dane zebrane w ramach Norweskiego Systemu Raportowania Zdarzeń Medycznych. Wynika z nich, że ponad dwie trzecie pomyłek zaszło podczas podawania leków pacjentom, a mniej niż jedna czwarta na etapie ich przepisywania. Najczęstszą formą pomyłki była zmiana ilości leku (38 proc.), następnie ominięcie dawki (23 proc.) i podanie złego leku (15 proc.). Dla ponad 60 proc. pacjentów, których dotyczył błąd w podawaniu leku, okazał się on szkodliwy dla zdrowia. Z tej grupy 5 proc. odniosło poważny uszczerbek na zdrowiu, a 0,8 proc. zmarło. Autorzy analizy uważają, że w wyeliminowaniu błędów pomogłoby wprowadzenie w szpitalach funkcji kontrolera bezpieczeństwa lekowego.

Zastosowanie elektroniki i informatyki w medycynie  niesie ze sobą wiele pytań, na które medycy będą musieli coraz częściej szukać odpowiedzi. Jeśli komputer popełni błąd, kto jest odpowiedzialny? Producent sprzętu, programista, sprzedawca, instytucja, która sprzęt kupiła, a może lekarz, który z owego sprzętu skorzystał w pracy z pacjentem? Zagadnienie odpowiedzialności za skutki błędów sztucznej inteligencji prześledzili badacze z amerykańskiego Uniwersytetu Cornella. Okazuje się, że podejście do problemu medyków i pacjentów różni się znacząco. Wprawdzie zarówno jedni, jak i drudzy najczęściej uznają, że odpowiedzialność ponoszą lekarze, ale taki pogląd prezentuje aż dwie trzecie pacjentów, a medyków – nieco ponad połowa. Lekarze znacznie częściej niż pacjenci wskazują odpowiedzialność producentów i sprzedawców (44 proc., podczas gdy wśród pacjentów odsetek ten wynosi 33 proc.), a także placówek ochrony zdrowia (29 proc. i 23 proc.). Zdaniem autorów opracowania powinno być ono wskazówką dla instytucji kształtujących zasady odpowiedzialności i dla osób zajmujących się edukacją zdrowotną.

Badania francuskich naukowców dowodzą natomiast, że wyeliminowanie części infekcji szpitalnych wcale nie musi wymagać zastosowania zaawansowanego technicznie sprzętu, choć na oddziałach wielu placówek pracują już roboty odkażające. Badacze z Sorbony, analizując pracę pielęgniarek z oddziałów geriatrycznych, opracowali metodę ograniczania infekcji polegającą na… zmianie grafiku pielęgniarek. Zaproponowany przez nich model pracy ma ograniczyć kontakty między personelem i tym sposobem przerwać łańcuch przekazywania patogenów. Pomysł, wydawać by się mogło, tak prosty, że i sto lat temu można by było na niego wpaść. Tyle że wtedy nie było przenośnych czujników, w które wyposażono uczestniczące w eksperymencie pielęgniarki, co pozwoliło na precyzyjne śledzenie ich aktywności w miejscu pracy. <

Źródła: „Journal of the American Medical Informatics Association”, „Infection Control & Hospital Epidemiology”, ejhp.bmj.com, cnbc.com, „Nature”

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum