28 maja 2022

Pandemia osłabiła rozwój psychospołeczny przyszłych lekarzy

OKIEM WUM

Minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił niedawno zniesienie stanu epidemii. Niestety, nie oznacza to, że epidemia się faktycznie skończyła. Ale ta formalna decyzja jest pretekstem do dokonywania podsumowań. O swoich obserwacjach dotyczących wpływu pandemii na adeptów sztuki medycznej mówiła w rozmowie z „Pulsem” dr nauk o zdrowiu Magdalena Łazarewicz ze Studium Psychologii Zdrowia WUM, koordynator Uniwersyteckiej Poradni Psychologicznej Centrum Medycznego WUM.

Jak pani zdaniem pandemia wpłynęła na psychikę studentów WUM?

Trudno wypowiadać się już o długofalowych skutkach pandemii, ponieważ nie mamy jeszcze wyników badań prospektywnych, które pozwalałyby na wnioskowanie w tym zakresie. Natomiast z przekonaniem mogę powiedzieć, że przede wszystkim pierwszy etap pandemii odcisnął piętno na studentach. Generalnie w okresie lockdownu osoby w wieku 18–24 lata zareagowały najwyższym nasileniem przygnębienia i niepokoju związanego z ogromnymi zmianami w stylu życia i ograniczeniami w realizacji własnych potrzeb. I choć z czasem następowało poluzowywanie restrykcji epidemicznych, powrót do normalnego funkcjonowania wcale nie był łatwy. Szczególnie wzrósł poziom zaburzeń lękowo-depresyjnych. W zakresie zdrowia psychicznego, zarówno w czasie pandemii, jak i przed nią, dominująca grupa ludzi radzi sobie nieźle. Jest jednak mniej liczna grupa, która w sytuacjach trudnych radzi sobie gorzej i cechuje się niższym poziomem dobrostanu. Tak jest też w przypadku studentów WUM. W wyniku pandemii liczebność tej właśnie grupy znacząco wzrosła. Wzrosło także nasilenie zgłaszanych objawów.

Czy doświadczenia, o których pani mówi, będą miały wpływ na to, jakimi lekarzami zostaną dzisiejsi studenci i jak będą się układać ich relacje z pacjentami?

W jakimś stopniu prawdopodobnie tak. Rzadko kiedy doświadczenia o takiej skali pozostają bez konsekwencji. Jaki dokładnie będzie ten wpływ przekonamy się niebawem. Warto jednak pamiętać, że pandemia, poza skutkami dla zdrowia psychicznego, spowodowała też kryzys edukacyjny – utrudniła zdobywanie wiedzy i czasowo uniemożliwiła ćwiczenie umiejętności praktycznych. Prowadzono nauczanie zdalne, na pewien czas zawieszono zajęcia kliniczne, co oznacza, że studenci nie mieli kontaktu z pacjentami. Ograniczenia o różnym natężeniu trwały około półtora roku i w największym stopniu odbiły się na osobach, które w 2020 r. rozpoczynały piąty i szósty rok studiów. Kliniczne lata nauki osoby te spędziły w dużym stopniu przed ekranami komputerów zamiast przy łóżkach pacjentów. Studenci ci rozpoczynali staż z minimalnym przygotowaniem do kontaktu z pacjentami. Na wcześniejszych latach studiów odbyli zajęcia z psychologii zdrowia, w tym z komunikacji medycznej. Jednak, ze względu na wybuch pandemii i brak zajęć w klinikach, nie mieli szans na ugruntowanie wiedzy w tym zakresie i dalszy rozwój umiejętności budowania relacji z pacjentami.

Na szczęście nasi studenci dość szybko wrócili do pracy kontaktowej w porównaniu ze studentami uczelni niemedycznych. Zajęć ćwiczeniowych i klinicznych, mimo największych starań, nie da się w pełni zastąpić pracą online.

Przerwa w nauczaniu praktycznym mogła osłabić efekty edukacji?

Moim zdaniem zdecydowanie tak. Wykładowcy w większości bardzo starali się, aby zajęcia prowadzone zdalnie nie odbiegały jakościowo od stacjonarnych, ale nie wszystkie efekty kształcenia udaje się realizować z taką samą skutecznością za pomocą środków zdalnej komunikacji.

Także studentom trudniej zaangażować się w zajęcia prowadzone online. Ponadto, w zakresie tzw. umiejętności miękkich i nauki profesjonalizmu, gros kształcenia przebiega nie wprost. Każde zajęcia dydaktyczne na uczelni i kontakt z grupą studencką poza jej murami to możliwość uczenia się relacji społecznych w grupie zawodowej, nauki budowania własnej tożsamości w oparciu o relacje społeczne, ćwiczenia się w rozwiązywaniu konfliktów, negocjacji, budowania bliskości i zaufania. Te wszystkie doświadczenia mają znaczenie w późniejszej pracy, w relacjach z zespołem interdyscyplinarnym i z pacjentami. Z powodu pandemii rozwój studentów w tym aspekcie został częściowo zahamowany.

Kiedy pojawiło się przekonanie, że lekarza trzeba nauczyć kontaktu z pacjentem?

Jeśli spojrzymy na to zagadnienie historycznie, stwierdzimy, że medycyna w ogóle kiedyś miała znacznie bardziej humanistyczny charakter. W XX w. miała już charakter stricte biomedyczny. Od pewnego czasu jednak do tego humanizmu chcemy nawiązywać. Do programu studiów zaczęto dodawać przedmioty humanistyczne – zgłębiające etykę i historię medycyny, socjologię, dające ogólne pojęcie o człowieku.

Co innego abstrakcyjny człowiek, a co innego konkretny pacjent.

Dlatego działania, o których mówię, okazały się niewystarczające. Z czasem zajęcia zaczęto bardziej nakierowywać na praktykę medyczną. Stąd wzięła się na uczelniach psychologia medyczna, promocja zdrowia, zdrowie publiczne. Coś, co pokazuje ludzki wymiar choroby i pozwala zrozumieć, z czym borykają się pacjenci na poziomie innym niż czysto biologiczny.

Jak przebiega trening w zakresie kompetencji interpersonalnych i budowania relacji z pacjentem, jeśli nie trzeba ograniczać kontaktu bezpośredniego z powodu zagrożeń epidemicznych?

Uczelnie medyczne przyjmują tu różne modele nauczania. Na WUM studenci zaczynają kształcenie w tym zakresie od prowadzonych na pierwszym roku zajęć z psychologii medycznej oraz z etyki lekarskiej, na których po raz pierwszy poruszana jest problematyka znaczenia dobrej relacji z pacjentem dla praktyki lekarskiej. Następnie, na drugim roku, odbywają się zajęcia z komunikacji medycznej. Są prowadzone metodą role-playing, czyli polegają na odgrywaniu przez studentów ról lekarzy i pacjentów na podstawie przygotowanych wcześniej scenariuszy opisujących konkretne przypadki medyczne. Do wykonania tych zadań studenci przygotowują się na podstawie materiałów e-learningowych porządkujących wiedzę z zakresu komunikacji medycznej oraz dokształcają się w zakresie danej jednostki chorobowej, której dotyczy ich scenka, aby prawidłowo przeprowadzać wywiad, omawiać badania, wyjaśniać przebieg procedur medycznych, przekazywać diagnozę, motywować pacjenta do stosowania się do zaleceń. W czasie ćwiczeń metodą role-playing studenci uczą się prawidłowo stosować konkretne techniki komunikacyjne (np. pytania otwarte i zamknięte, parafrazę, klaryfikację, podsumowania), ale też szerzej – pracują nad swoją postawą wobec pacjentów i rozumieniem znaczenia budowania z pacjentami prawdziwej relacji. Scenki są nagrywane i wspólnie analizowane, co pozwala na uzyskanie precyzyjnej informacji zwrotnej. Studenci poznają swoje mocne i słabe strony.

Na trzecim roku studenci odbywają kolejny kurs komunikacji medycznej – zajęcia z symulowanym pacjentem. To kolejny naturalny etap edukacji, który powinien poprzedzać zajęcia przy łóżku pacjenta, ponieważ tym razem w rolę pacjenta wciela się nie inny student czy wykładowca, ale specjalnie do tego przygotowany aktor.

Wymienione zajęcia mają znaczące walory edukacyjne. Niestety, nadal w programach studiów przeznacza się na nie stosunkowo mało godzin dydaktycznych.

Naturalnym kolejnym krokiem nauczania profesjonalizmu i kompetencji interpersonalnych jest uczenie się przez modelowanie w czasie zajęć w klinikach. Właśnie ten sposób przyswajania wiedzy i umiejętności miękkich odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu postaw młodych lekarzy. <

Rozmawiał Michał Niepytalski

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum