30 maja 2023

Ustawa o jakości. Powrót z zaświatów?

Nie jeden rządowy projekt, lecz dwa poselskie – taki jest „przepis na sukces” ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w sprawie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.

autor: MAŁGORZTA SOLECKA

Minister zdrowia tuż po przegranym w połowie kwietnia głosowaniu w Sejmie zapowiadał, że zrobi wszystko, by ustawa wróciła do Sejmu, a pod koniec kwietnia na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach zdradził plan: projekt poselski zamiast rządowego (nie ma wymogu konsultacji publicznych i uzgodnień, co znacząco skraca procedowanie) oraz usunięcie z ustawy kwestii budzących największe kontrowersje, czyli likwidacji Centrum Monitorowania Jakości oraz bloku przepisów dotyczących odpowiedzialności karnej lekarzy i innych profesjonalistów za tzw. błędy medyczne. Nad tą kwestią, mówił minister w Katowicach, mają się pochylić eksperci. Obszary, które Adam Niedzielski chce uregulować ustawowo jeszcze w tej kadencji, to przede wszystkim kwestia powiązania jakości z finansowaniem świadczeń oraz utworzenie Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych. Usunięcie z projektu zapisów budzących sprzeciw ekspertów, opozycji oraz środowisk pracowników medycznych minister określił jako „gałązkę oliwną” i wyraził nadzieję, że umożliwi ona prace nad projektami i uchwalenie ustawy.

Za projekty odpowiadają Czesław Hoc (właściwy projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej) oraz Józefa Szczurek-Żelazko, była wiceminister zdrowia, której głosowanie nad wetem Senatu (posłanka wstrzymała się od głosu, tak samo jak przy uchwalaniu ustawy) walnie przyczyniło się do odrzucenia ustawy przez Sejm, bo do większości bezwzględnej zabrakło jednego głosu. Józefa Szczurek-Żelazko ma pilotować nowelizację ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, w której znajdą się przepisy regulujące powstanie Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych.

Minister oraz posłowie będą zabiegać o wsparcie w parlamencie, ale już w maju minister starał się sprawić wrażenie, że szuka poparcia dla ustaw poza Sejmem: 9 maja spotkał się z Radą Organizacji Pacjentów (wyraziła poparcie dla założeń projektów, bo samych projektów nie przedstawiono; ks. Arkadiusz Nowak podkreślał podczas konferencji prasowej, że pacjenci są zadowoleni z faktu odstąpienia od forsowania rozwiązań, wobec których mieli pierwotnie wątpliwości) oraz z organizacjami pracodawców (przedstawili ministrowi własne postulaty dotyczące jakości w opiece zdrowotnej). Tego samego dnia zostało opublikowane zarządzenie ministra o powołaniu zespołu, którego zadaniem ma być wypracowanie rozwiązania kwestii klauzuli no-fault. W jego skład wchodzi trzech przedstawicieli samorządu lekarskiego (wiceprzewodniczący zespołu oraz dwóch członków) i reprezentant Porozumienia Rezydentów OZZL.

10 maja wiceminister Piotr Bromber oraz rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec uczestniczyli w pierwszym spotkaniu Forum dla Jakości i Bezpieczeństwa Pacjenta, zorganizowanym przez Porozumienie Organizacji Lekarskich w siedzibie NIL. W posiedzeniu, które trwało dobrych kilka godzin, uczestniczyło ponad 50 osób. Jego rezultatem jest kilkadziesiąt „projakościowych” postulatów, nad którymi w najbliższych tygodniach będą pracować zespoły robocze. Rozmach pierwszego spotkania forum jest jednak najlepszym dowodem kardynalnego błędu, popełnionego podczas trwających kilkanaście miesięcy prac nad ustawą o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. – Szczerze żałuję, że nie było podobnego forum przed powstaniem ministerialnej ustawy. Ustawa nie powinna dzielić, powinna łączyć – mówiła dr Małgorzata Gałązka-Sobotka z Uczelni Łazarskiego, ekspertka, która nie kryła rozczarowania odrzuceniem przez Sejm rządowej ustawy.

Czy w tej chwili szanse na dialog są większe? Kierowanie do Sejmu projektów poselskich, z pominięciem etapu konsultacji publicznych, każe wątpić. Ministerstwo kupuje w ten sposób czas (bo do końca kadencji Sejmu wiele go nie zostało), ale kosztem, nomen omen, jakości. Bowiem zapisy, które mają się znaleźć w projektach „poselskich”, również budzą zastrzeżenia, nawet jeśli wcześniej nie przebiły się one w dyskursie publicznym, zdominowanym przez kwestię karania medyków za zdarzenia niepożądane czy plany skrajnej centralizacji systemu przez likwidację CMJ i przekazanie NFZ zadań z zakresu akredytacji i monitorowania jakości.

Można więc założyć z graniczącym z pewnością prawdopodobieństwem, że w sprawach związanych z jakością prace w najbliższych nie tylko tygodniach, ale i miesiącach będą się toczyć w dwóch obiegach. W pierwszym, oficjalnym – będziemy mieć powtórkę procesu legislacyjnego. Zapewne z ożywioną dyskusją w Sejmie, która zakończy się uchwaleniem ustaw, którymi zajmie się Senat. I tu znów zajdzie prawdopodobieństwo odrzucenia projektów w całości, choć oczywiście przesądzić tego dziś nie można. W drugim, społecznym – toczyć się będzie dialog o tym, jak budować jakość w opiece zdrowotnej, a tak naprawdę, jak budować system i poprawiać rozwiązania, na których jest oparty, by wyzwalać, czy też odblokować, projakościowy potencjał. Bo uczestnicy forum zwracali uwagę, że na przeszkodzie budowaniu (podnoszeniu) jakości stoi przecież nie zła wola podmiotów leczniczych i ich pracowników, ale kwestie zupełnie fundamentalne, choćby niedobory kadrowe lekarzy i pielęgniarek.

W tle zaś są, oczywiście, pieniądze. Ustawa o jakości, którą chce przeforsować minister, przewiduje powiązanie jakości z poziomem finansowania, czyli – jak mówią rzecznik praw pacjenta i prezes NFZ – premiowanie podmiotów za wysoką jakość, która będzie mierzona i monitorowana. Abstrahując od niedoskonałości proponowanych rozwiązań (np. tego, że ustawa nie przewiduje wzięcia pod uwagę perspektywy pracowników konkretnych podmiotów), zauważmy, że w tej chwili punkt ciężkości dyskusji przesuwa się na samo stwierdzenie „poziom finansowania”. Samorządy powiatowe i wojewódzkie oraz kilka organizacji pracodawców (m.in. Stowarzyszenie Menedżerów Opieki Zdrowotnej) przygotowały apel do premiera, prezydenta i ministra zdrowia o pilną nowelizację ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych.

Chcą automatyzmu indeksacji wycen świadczeń, by zatrzymać, a przynajmniej znacząco spowolnić rozwieranie się nożyc między kosztami udzielania świadczeń zdrowotnych a przychodami z tytułu kontraktów. Argumentują, że obecne rozwiązania (czyli przygotowywana z dużym wysiłkiem co roku, spóźniona, retaryfikacja świadczeń) nie nadążają ani za tempem inflacji, ani za koniecznością np. podnoszenia wynagrodzeń w sektorze ochrony zdrowia. Nie gwarantują więc bezpieczeństwa ekonomicznego podmiotom leczniczym, które notują coraz wyższe straty i powiększają swoje zobowiązania. Bez tego bezpieczeństwa nie ma mowy, mówili samorządowcy, o dobrych decyzjach zarządczych, których domaga się – i które chce rozliczać – minister zdrowia. Bez dobrych decyzji zarządczych nie ma ani jakości, ani (zwłaszcza) bezpieczeństwa pacjenta.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum