24 czerwca 2024

Istotne zmiany w Kodeksie Etyki Lekarskiej

Stało się. Mamy nowy Kodeks Etyki Lekarskiej. Jakiś czas temu słuchałam wykładu pewnego profesora prawa, który określił KEL jako przestarzały i nieadekwatny do rzeczywistości. Faktycznie, pierwsza wersja miłościwie nam ustępującego KEL powstała ponad 30 lat temu, w epoce przed cyfryzacją, sztuczną inteligencją i coming outem osób nieheteronormatywnych. Czy nowelizacja kodeksu wystarczająco przystosowuje go do aktualnych potrzeb i warunków? Warto mu się przyjrzeć i docenić zmiany, ale też wypunktować wątpliwości dotyczące niektórych.

 

tekst Hanna Odziemska

Nowy KEL ma 83 artykuły, podczas gdy poprzednia wersja zawierała 78. W preambule, jak poprzednio, zamieszczono Przyrzeczenie Lekarskie, w części ogólnej są niewielkie zmiany: w art. 3 zapis, że lekarz wypełnia swoje obowiązki z poszanowaniem człowieka, także bez względu na orientację seksualną pacjenta. To duża zaleta aktualizacji, szczególnie że wskazanie w tym samym artykule: „bez względu na płeć”, choć jedno-brzmiące ze starą wersją, obecnie ma znacznie szerszy kontekst niż mizoginia czy mizandria. Żyjemy przecież w czasach definiowania na nowo płci i seksualności człowieka. W art. 3 i 4 oraz w niektórych dalszych zastąpiono wyrażenie „lekarz powinien” wyrażeniami: „lekarz wypełnia” i „lekarz zachowuje”, co oznacza zapewne wzmocnienie imperatywu oczekiwanych od lekarza działań. Zasadniczo jednak w części ogólnej rewolucji nie ma.

 

Znacznie bardziej nowatorska jest część szczegółowa. Zawarty w art. 57 starego KEL temat został przeniesiony do pkt 2 w art. 6, który mówi: „lekarzowi nie wolno posługiwać się metodami niezweryfikowanymi naukowo oraz uznanymi przez naukę za szkodliwe lub bezwartościowe”. Twórcom poprzedniej wersji KEL zapewne nie śniło się, że lekarz może być np. antyszczepionkowcem lub leczyć boreliozę antybiotykami przez ponad rok. Jednak rzeczywistość brutalnie dowodzi, że w naszych szeregach są osoby zamknięte na wiedzę naukową i wyniki badań klinicznych, a przy tym wykorzystujące swój status lekarza, aby promować „niekonwencjonalne metody leczenia” i zarabiać na tym. Zmodyfikowano art. 9: „leczenie pacjenta” zastąpiono „opieką nad pacjentem”, a wymóg „uprzedniego zbadania” – wymogiem „uprzedniej oceny jego stanu”. Warto zauważyć, że nie ma tu określonej przewagi konsultacji stacjonarnej nad teleporadą (która jest przecież formą udzielania świadczeń medycznych uprawnioną na podstawie art. 3 ust. 1 Ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej). Jednak żeby nie było tak różowo, chwalebna aktualizacja ciągnie za sobą ogon paternalizmu. W tym samym bowiem zdaniu czytamy, że to „lekarz wybiera formę konsultacji, która zapewni pacjentowi dostępną jakość i ciągłość opieki medycznej”. Lekarz wybiera… Lekarz ma wiedzę profesjonalną, ale stwierdzenie, że wie lepiej, co jest dobre dla pacjenta, mocno zalatuje stęchlizną. Obecnie promuje się inny standard relacji lekarz – pacjent, standard oparty na partnerstwie i poszanowaniu autonomii oraz podmiotowości pacjenta. Lekarz przedstawia pacjentowi możliwości diagnostyczne i terapeutyczne, optymalne w jego opinii dla pacjenta, ale przecież to pacjent podejmuje decyzję, na jakie działania lekarza wyraża zgodę, bo to jego ciało i jego życie. Zresztą, w art. 14 nowego KEL jest zapis o respektowaniu przez lekarza prawa pacjenta do „świadomego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego stanu zdrowia”.

 

Prawdziwa rewolucja to art. 12 – korzystanie przez lekarza z algorytmów sztucznej inteligencji w postępowaniu diagnostycznym, leczniczym lub zapobiegawczym. Znowu jednak nie jest różowo, bo na krok w przód, czyli dopuszczenie AI, przypadają dwa kroki w tył, czyli obwarowania. Lekarz, który ma zastosować algorytmy AI, musi poinformować o tym pacjenta i uzyskać jego świadomą zgodę. Oczywiście, jest to zgodne z art. 31, 32 i 34 Ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, lecz AI może w tej sytuacji szybko wylądować na bezrobociu. Ze względu na powszechną eksplorację „mądrości” internetowych, karmiących się teoriami spiskowymi i trollowaniem, AI w medycynie może szybko zająć miejsce szczepionek mRNA, których stosowanie wiązano z podejrzeniem o czipowanie ludzkości albo ingerencję w materiał genetyczny człowieka i wywoływanie raka. Swoją drogą, w formularzach ankiet przed szczepieniem i zgody na szczepienie przeciw COVID-19 nie było klauzuli, że pacjent zgadza się na użycie technologii produkcji konkretnego preparatu szczepionki.

 

Art. 17 przynosi naprawdę dobrą zmianę zarówno w kontekście poszanowania podmiotowości pacjenta, jak i zgodności z obowiązującym prawem powszechnym. W poprzedniej wersji KEL artykuł ten mówił o możliwości nieinformowania pacjenta o niepomyślnym rokowaniu na podstawie przekonania lekarza. Oceniano wówczas, że będzie to lepsze dla pacjenta. Nowa wersja KEL pozbawia ten artykuł wszelkich przejawów paternalizmu. A przede wszystkim jest on zgodny z art. 31 ust. 4 Ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, dotyczącym tzw. przywileju terapeutycznego, gdzie jest jasno powiedziane, że ograniczenie udzielania informacji o stanie zdrowia ze względu na dobro pacjenta jest limitowane jego prawem do owych informacji i wolą, w jakim zakresie chce z tego prawa skorzystać. Dobry efekt przynosi również przeformułowanie art. 19 (w starym KEL art. 18), w którym także przytarto rogi paternalistycznym standardom starej wersji. Artykuł ten mówi o konsultowaniu pacjenta przez innych lekarzy. W poprzedniej wersji lekarz miał się jedynie nie sprzeciwiać takiej możliwości, a na życzenie chorego ją ułatwiać, obecnie ma tę konsultację umożliwiać, zachowując jednak pozycję osoby odpowiedzialnej za pacjenta. Stawia to lekarza i pacjenta na pozycjach obopólnej podmiotowości oraz wzajemnego poszanowania uprawnień i ról w relacji terapeutycznej.

 

Kolejną dobrą zmianą jest art. 33 dotyczący terapii daremnej. Temat, poruszony w art. 32 poprzedniej wersji KEL, teraz został uzupełniony i ma zaznaczone odniesienie do opracowanych przez Polskie Towarzystwo Anestezjologii i Intensywnej Terapii wytycznych postępowania wobec braku skuteczności podtrzymywania funkcji narządów (terapii daremnej) pacjentów pozbawionych możliwości świadomego składania oświadczeń woli na oddziałach intensywnej terapii. W artykule tym, wskazującym na rekomendowane podjęcie decyzji o odstąpieniu od terapii daremnej przez zespół leczący, można by pójść jeszcze krok dalej i nałożyć obowiązek sporządzania protokołów terapii daremnej, zgodnie z wytycznymi, do których załącznikiem jest wzór protokołu.

 

W art. 41 i 42 (art. 40 i 41 starego KEL) zmieniono zapis o zaświadczeniach lekarskich na zapis o dokumentacji medycznej. Sprawa wystawiania zaświadczeń została uszczegółowiona, mówi się teraz o „innym dokumencie medycznym”. To słuszne, ponieważ zaświadczenie lekarskie, choć nie da się przecenić jego wagi, jest tylko etapem tworzenia większej całości dokumentacji medycznej.

 

Duże zmiany zawiera rozdział II nowego KEL dotyczący badań naukowych i eksperymentów biomedycznych. W starych zapisach nie było tak konkretnych odniesień do obowiązujących w tym zakresie aktów prawnych, w nowej wersji podkreśla się wagę celu eksperymentu oraz autonomii i świadomej zgody uczestniczącego w eksperymencie pacjenta, ze szczególnym uwzględnieniem dbałości o jego bezpieczeństwo. Zniknął też wewnętrznie sprzeczny zapis z art. 45 starego KEL: „lekarzowi nie wolno przeprowadzać eksperymentów badawczych z udziałem człowieka w stadium embrionalnym”, podczas gdy następny punkt artykułu dopuszczał takie eksperymenty pod pewnymi warunkami (ten zapis został zachowany w pkt 2 art. 47 nowego KEL).

 

Bardziej restrykcyjnie określono warunki i zasady związków lekarza z przemysłem farmaceutycznym w rozdziale III nowego KEL. O ile w starym KEL lekarz „nie powinien przyjmować korzyści od przedstawicieli przemysłu farmaceutycznego”, jeżeli może to ograniczyć jego obiektywizm w wyborze metody leczenia, o tyle w nowym KEL lekarzowi „nie wolno” tego robić. Radykalizm rozdziału III nowego KEL porządkuje bardziej zrozumiale i konkretnie kwestię udziału lekarzy w badaniach naukowych sponsorowanych przez producentów leków, z najwyższą dbałością o przejrzystość i etykę tych działań. Uproszczony i bardziej klarowny jest też rozdział IV dotyczący ludzkiego genomu.

 

Rozdział VI nowego KEL, regulujący zasady postępowania w praktyce lekarskiej, wnosi powiew świeżości w art. 65. Zawiera on jak najbardziej aktualny zakaz współdziałania lekarza z osobami zajmującymi się leczeniem, a nieposiadającymi do tego uprawnień. To ważny artykuł w kontekście motywowanego zwykle chęcią lepszego zarobku wikłania się lekarzy w pracę dla portali internetowych, niemających żadnych umocowań merytorycznych, a posługujących się nazwą instytutu lub kliniki.

 

Art. 67 bezspornie wskazuje obowiązek wspierania samorządu przez lekarza, a zatem rozwiewa wątpliwości odnośnie do delikatnej kwestii płacenia składek członkowskich. Dostrzeżenie w art. 66 potrzeby odnoszenia się lekarzy z szacunkiem do innych pracowników medycznych wreszcie kruszy podstawy zbutwiałej hierarchii, drugiego – obok paternalizmu – filaru starego ładu. Art. 71 przynosi rewolucję w zakresie dbałości lekarza o rzetelność swojego wizerunku. W pkt 3 tego artykułu KEL obarcza lekarza odpowiedzialnością za informacje publikowane o nim przez osoby trzecie. Czy to słuszne? Czy lekarz może nad tym mieć kontrolę? W każdym razie nie powinien pozostać obojętny, kiedy do przestrzeni publicznej dostaje się nierzetelna informacja o nim.

 

Art. 74 pkt 3 brzmi zabawnie: „Lekarz może leczyć bezpłatnie”. Może warto by na ten temat zasięgnąć opinii Krajowej Administracji Skarbowej, bo w razie kontroli nie jest łatwo udowodnić, że wystawiło się komuś prywatnie przez gabinet.gov receptę i nie zainkasowało należności za wizytę. Lege artis wystawienie recepty jest częścią procesu diagnostyczno-leczniczego. Żeby wystawić receptę, trzeba pacjenta zbadać i wydać mu zalecenia, a zatem lekarz prowadzący indywidualną praktykę powinien posiadać cennik zawierający taką usługę i wystawić za nią fakturę lub paragon. Musi więc mieć kasę fiskalną, zrobić raport i odprowadzić zaliczkę na poczet podatku. W każdym razie może być trudno udowodnić, że leczy się kogoś gratis, ta kwestia powinna doczekać się osobnych regulacji.

 

W rozdziale VII mamy wyliczankę, co lekarz jest winny społeczeństwu, a co społeczeństwo lekarzowi, z przewagą tych pierwszych powinności. Dobrze, że w ust. 2 art. 78 mowa o zakazie propagowania postaw antyzdrowotnych. Wszak ruch antyszczepionkowy wciąż ma się dobrze i werbuje zwolenników również z naszych szeregów. W pkt 3 tego artykułu kładzie się nacisk na rzetelność naukową treści rozpowszechnianych przez lekarza w szeroko pojętych mediach. Na osłodę mamy ciepłe słowa o dbaniu lekarza o swoje zdrowie i prawie do oczekiwania wsparcia ze strony społeczeństwa i władz publicznych. To słowa naprawdę krzepiące po doznanych podczas pandemii falach hejtu i wobec nieustannego mierzenia się na wyczerpujących dyżurach z nieubłaganą neurobiologią, nieczułą na próby pokonania deprywacji snu i skutków diety przeczącej wszelkim zasadom zdrowego odżywiania.

 

Mamy zatem nowy Kodeks Etyki Lekarskiej. Może nie idealny, może dałoby się jeszcze coś dopracować, poprawić, uzupełnić. Ale jest nowy, a to, co nowe, zawsze niesie nadzieję. Miejmy więc nadzieję, że nowy kodeks będzie nam lepiej pomagał poruszać się w meandrach etyki lekarskiej, kroczyć bezpieczną ścieżką, unikać pułapek i że będzie nam się chciało częściej po niego sięgać.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum