2 listopada 2020

„Bądź mężczyzną!”

Jedne cechy wrzucane są do worka „kobiece”, a inne do worka „męskie”. Stereotypy pomagają nam porządkować rzeczywistość, w której jesteśmy nieustannie bombardowani niezliczonymi informacjami. Upraszczanie i symbolika wykorzystywane są w przekazach medialnych. Niekiedy bywają one przerysowane lub wręcz banalne, co może wzbudzać sprzeciw. Proste skojarzenia przykuwają uwagę, a niosące ze sobą słuszną ideę powodują, że wiele osób się z nimi identyfikuje. Bo trudno czepiać się wąsów, jeśli są symbolem związanym z męską profilaktyką, nawet gdy nie przepada się za nimi jako elementem wyglądu. W rubryce „Zabiegi wizerunkowe” o tym, co męskie, niemęskie, a przede wszystkim prozdrowotne z Maciejem Orłosiem rozmawia Renata Jeziółkowska.

Mężczyźni często wychodzą z założenia, że nie należy się nad sobą rozczulać, faceci nie płaczą itd. Czy stereotypy mają wpływ na fakt, że część mężczyzn nie dba o siebie, o swoje zdrowie?

Pokutują stereotypy w rodzaju: chłopaki nie płaczą, nie okazują emocji, bo męski – znaczy nieokazujący emocji. Widzimy więc granie twardziela i duszenie w sobie emocji. A wiadomo, że kumulowanie ich, niedawanie im upustu niedobrze działa na człowieka. To jednak postawa ugruntowana przez dziesięciolecia, stulecia… Ja zdaję sobie sprawę, że tłumienie emocji jest złe, ale też mam w sobie coś, co mnie powstrzymuje przed ich okazywaniem. Weźmy zwrot wypowiadany do chłopca: „nie bądź babą”. Czyli baba może mieć emocje, a chłopak nie. Bo gdyby np. musiał pójść na wojnę, nie byłoby tam na nie miejsca.

Często określamy zachowania w kategoriach męskie – niemęskie. Stereotypy utrwalane są w mediach, przekazach reklamowych. Jest mężczyzna bohater domu i kobieta gotująca obiad.

No tak, facet to zdobywca, zapewnia byt, a kobieta rodzi i wychowuje dzieci, ogarnia rodzinę w całość. Stosunkowo niedawno, w dwudziestoleciu międzywojennym, bywało tak, że ojciec nie bardzo interesował się dzieckiem, dopóki nie zaczęło mówić. To znaczy zaczynał się nim interesować dopiero wtedy, gdy można było z dzieckiem pogadać.

Często mężczyźni są bardziej konkretni, szorstcy w sposobie porozumiewania się, witają się inaczej niż kobiety. Eksperci od komunikowania się podkreślają, że panowie mówiąc, mają inne cele. Naturalne wydaje się więc, że przekaz kierowany do mężczyzn musi być inny niż do kobiet.

Rzeczywiście tak jest. Mężczyzna wita się krótkim uściskiem dłoni i bez zbędnych czułości. Chociaż można zauważyć, że z biegiem lat coraz częściej mężczyźni, którzy dobrze się znają, lubią, witają się serdecznie, robią „niedźwiedzie”, czyli takie przygarnięcie na chwilę, coś dużo więcej niż uścisk dłoni. Kiedy myślę teraz o swoich relacjach z rodzicami, przypominam sobie, że zawsze mama była osobą, która przygarniała, od której się człowiek spodziewał ciepła i serdeczności, empatii, a z ojcem było bardziej konkretnie – mniej czułości itd. W mojej rodzinie również funkcjonowały stereotypy, tradycyjny podział ról. Pokolenie naszych rodziców ten podział ról pielęgnuje.

Czy w kampaniach społecznych, mających na celu przekonanie mężczyzn do badań profilaktycznych i ogólnie do dbania o zdrowie, warto wykorzystywać te stereotypy, czy lepiej je łamać?

Specjaliści od marketingu i reklamy zapewne prowadzą analizy i stosują środki umożliwiające dotarcie i do mężczyzn, i do kobiet. Należy jednak pamiętać, że nie ma jednolitej grupy: mężczyzna. Mężczyźni różnią się wrażliwością, doświadczeniami, wykształceniem, poczuciem estetyki, pochodzą z różnych środowisk, chociaż archetyp mężczyzny twardziela nadal funkcjonuje. I teraz pytanie, na ile współcześni rodzice są gotowi ten stereotyp przełamać. Nie tylko rodzice, bo i nauczyciele, wychowawcy. Jeśli chodzi o badania, niezależnie od płci najważniejsza jest świadomość, że chodzi o zdrowie. Ja od wielu lat robię sobie co roku „przegląd” (dotyczy to także prostaty) i dla mnie to jest coś oczywistego, wręcz obowiązek. Ludziom świadomym jak ważne są badania, dbającym o zdrowie trudno zrozumieć, dlaczego inni się nie badają. Dlatego najważniejsze jest uświadomienie wagi tej kwestii.

Jak skutecznie przekonywać do profilaktyki? Jak mówić, jakich argumentów używać, żeby odbiorca, pacjent nie bagatelizował jej roli.

Myślę, że w takich rozmowach przydają się perswazyjne sposoby, które działają na wyobraźnię. Pamiętam, jak agent ubezpieczeniowy przekonał mnie do wykupienia polisy ubezpieczeniowej przed wyjazdem na narty zagranicę. Po prostu opowiedział historię człowieka, który pojechał bez polisy, zderzył się na stoku, a skutki były, delikatnie mówiąc, takie sobie, bo poniósł duże wydatki. Ta historia podziałała na moją wyobraźnię tak silnie, że od tego czasu zawsze wykupuję polisę dla siebie i dla całej rodziny. Lekarz podobnie może próbować trafić do wyobraźni osoby, która jest stosunkowo młoda, nie ma wyraźnych sygnałów, że jej zdrowie szwankuje, przez jakąś historię, liczby, dane, które coś obrazują. Ale najskuteczniejsza byłaby opowieść o tym, że ktoś zrobił badania i uratował sobie zdrowie, życie. Okazało się, że ocaliły go badania na tak wczesnym etapie. Gdyby ich nie zrobił albo zrobił pół roku później, na wyleczenie już by nie było szans. Taka historia ułatwia dotarcie do człowieka, zwłaszcza takiego, który jest na tyle młody i zdrowy, że nie myśli o chorobach. Bo młodzi nie myślą ani o emeryturze, ani o zdrowiu.

Wiele wynosi się z domu. Rodzice mogą w dużym stopniu kształtować postawy prozdrowotne swoich dzieci.

Mogą i powinni. Dla mnie to oczywiste – w mojej rodzinie ciągle mówi się o zdrowiu. Mamy zaufanego lekarza
rodzinnego, robimy badania.

Często w akcjach, kampaniach profilaktycznych wykorzystuje się charakterystyczne symbole, atrybuty męskości, kobiecości, np. wąsy czy buty szpilki.

Niezależnie od postury, koloru skóry, orientacji seksualnej mężczyzna z tymi wąsami może się utożsamiać. Może się pod nimi „podpisać”, nawet gdy ich nie nosi. Nie wszystkie kobiety chodzą w szpilkach, ale często postrzegają je jak atrybut kobiecości. Jeśli tego rodzaju symbole są skuteczne w kampaniach profilaktycznych, czemu mielibyśmy się nimi nie posługiwać.

Profilaktyka raka piersi, szyjki macicy, prostaty nadal dla wielu stanowi tabu…

Trzeba o tym mówić, pisać, nagłaśniać. Kampanie społeczne robią swoje i sączą tę wiedzę strumyczkiem, który się poszerza, i w ten sposób edukują. Bo jak inaczej? Najlepiej edukować w mediach tradycyjnych i społecznościowych, by tematy tabu przestały być tematami tabu. Przykładowo dzięki programom telewizyjnym o zdrowiu wiedza może być przekazywana widzowi z każdego zakątka Polski. Siła mediów jest ogromna.

W kampaniach społecznych prowadzonych w mediach dość często występują autorytety, osoby publiczne, znane twarze, artyści, aktorzy. Oni mówią np.: – Tak, ja też się badam. Czy przekaz z udziałem VIP-a jest skuteczniejszy?

Pytanie tylko, jaka jest wiarygodność takiej osoby. Na ile odbiorca wierzy w prawdziwość słów, a na ile uznaje, że to takie „pitu pitu” – zapłacili, to powiedział. A czy naprawdę zrobił te badania? Przecież tego nie sprawdzimy… Jestem ciekaw efektu występu w kampanii promującej profilaktykę raka prostaty np. gwiazdy disco polo. Czy dla słuchających tej muzyki byłoby to wielkie „wow”? Bo z pewnością byłoby to dość zaskakujące.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum