30 września 2019

Triażowanie, retriażowanie i co to zmieni?

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

redaktor naczelna

 Na szpitalnych oddziałach ratunkowych wiele godzin – a nawet dni – czekają pacjenci. Bezradni są lekarze, ratownicy medyczni i pielęgniarki. Brakuje przecież kadry i miejsc, nawet na krzesłach dla oczekujących diagnozy pacjentów. Brakuje także, a może przede wszystkim, łóżek na oddziałach szpitalnych. Różne kolory segregacji nic w tej sytuacji nie zmienią.

Triaż – czyli segregacja, a może bardziej elegancko mówiąc – selekcjonowanie pacjentów w zależności od tego, jak długo mogą czekać na pomoc, wprowadzono w lipcu 2010 roku. Zostały do niego zobowiązane centra urazowe. Ale segregacja ma być także sposobem dla SOR-ów – na racjonalizację kosztów i efektywność pracy oraz, by najbardziej potrzebujący otrzymywali w pierwszej kolejności pomoc. Nie może ona jednak przynieść teraz pozytywnych rezultatów na SOR-ach. Tym bardziej retriażowanie – czyli ponowne, szybkie, ocenienie stanu pacjenta. Bo kto to ma zrobić?

O fatalnym stanie polskich oddziałów ratunkowych pisze nasza publicystka Małgorzata Solecka, diagnozę stawia także konsultant wojewódzki w dziedzinie ratownictwa Wiesław Marszał.

Nie będzie akcji bilansu zdrowia seniora w Warszawie. Program badań profilaktycznych dla osób w wieku 70. i 80. , ponieważ nie uzyskał on akceptacji Ministerstwa Zdrowia oraz Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Powód: przez program mogą zwiększyć się kolejki do lekarzy – donoszą media.

Agencja zarzuca programowi zły dobór populacji docelowej. Podobno do grupy, która miałaby zostać przebadana, włączono również populację bezobjawową, co skutkować może „nadwykrywalnością poszczególnych jednostek chorobowych”. A więc – im więcej osób zostanie przebadanych – tym więcej chorób może zostać wykrytych. A to, zdaniem Agencji i resortu zdrowia, może przyczyniać się do „pogłębienia trudności w dostępie do świadczeń NFZ” przez zwiększenie kolejek do specjalistów. Sic!

W RMF FM prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski komentował: – Pieniądze są nasze, my pieniądze na to przewidzieliśmy. Tylko rząd się boi, że jeżeli się ludzie przebadają, to później będą chodzić do lekarza, co jest absurdalne, bo chodzi właśnie o to, żeby doprowadzić do sytuacji, w której profilaktyka będzie mogła być szybciej wykonana. Wszyscy specjaliści wiedzą, że to pomaga, jeżeli chodzi o obciążenie systemu zdrowia, bo to pomaga w szybkim wykrywaniu chorób i w rzetelnym podejściu do zdrowia.

„Gdybym był ministrem zdrowia to…” – na a to pytanie, w sondzie „Menedżera Zdrowia”, odpowiadał prezes ORL w Warszawie Łukasz Jankowski:

– Wszedłbym na stronę internetową akcji „Polska to chory kraj” i podpisał się pod zamieszczonym tam manifestem. Zachęcałbym też do tego innych. Dlaczego? Bo Ministerstwo Zdrowia nie jest „mocnym” resortem w rządzie, a minister zdrowia potrzebuje wsparcia i argumentów w rozmowach z ministrem finansów i premierem. Działania, które sprawiają, że zdrowie jest najważniejszym tematem dla opinii publicznej, wzmacniają pozycje Ministerstwa Zdrowia, są kartą przetargową do negocjowania niezbędnych reform na forum rządu.

Segregacja pacjentów nie pomoże, gdy brakuje lekarzy, ratowników, pielęgniarek, miejsc na internistycznych oddziałach szpitalnych, które, jak podkreśla konsultant w dziedzinie interny na Mazowszu Marek Stopiński, dramatycznie stopniały w ostatnich latach. I naprawdę potrzeba pieniędzy w systemie.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski wiele miesięcy temu chciał się dowiedzieć, jakiego systemu ochrony zdrowia chcą Polacy, bo nie wiedział. Odbyły się debaty, nie znam ich wyniku, chyba dlatego, że go nie ma.

Nie triaż teraz nam pomoże. Wejdźmy więc na stronę: „Polska to chory kraj”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum