5 października 2021

Wyrok przyniesie więcej korzyści niż szkód

Strach ma wielkie oczy, a sąd lekarski może kojarzyć się medykom z bezwzględnymi sędziami, których jedynym celem jest ukaranie za najmniejsze przewinienie. W rzeczywistości orzeczenia organu samorządowego bywają pomocne dla obwinionego lekarza. Przewodnicząca Okręgowego Sądu Lekarskiego w Warszawie Magdalena Rychłowska-Pruszyńska oraz mec. Iwona Wal-Wrześniewska w rozmowie z Adrianem Boguskim przybliżają zasady funkcjonowania sądu lekarskiego oraz odczarowują stereotypowe postrzeganie lekarskiej sali sądowej.

Jaki jest przebieg sprawy od wniesienia skargi do OROZ do wszczęcia postępowania przez OSL?

Magdalena Rychłowska-Pruszyńska: Wszystkie sprawy, zawsze na początku rozpatrywane przez okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej, mogą zakończyć się odmówieniem wszczęcia postępowania, np. wtedy, kiedy skarga nie dotyczy lekarza. Rzecznik może też umorzyć postępowanie, jeśli zebrane dowody, a szczególnie opinie biegłych, wskazują, że lekarz w momencie zdarzenia działał zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Trzecia możliwość to wystąpienie z wnioskiem o ukaranie lekarza, który według zebranych przez OROZ materiałów dowodowych naruszył normy etyczne lub prawne. Po sporządzeniu przez OROZ wniosku o ukaranie sprawa kierowana jest do OSL. Od tego momentu lekarz nie występuje już w charakterze świadka, ale obwinionego, przeciwko któremu toczy się proces.

Jakie kary grożą lekarzom uznanym za winnych?

M.R.P.: Zasądzane kary określa katalog zawarty w ustawie o izbach lekarskich. Najniższa kara to upomnienie, najwyższa zaś – dożywotnie odebranie prawa wykonywania zawodu. Pozostałe kary zacierają się w różnym czasie: kara upomnienia w ciągu roku, nagany w ciągu trzech lat. Zawieszenie prawa wykonywania zawodu może obowiązywać dłużej niż trzy lata.

Iwona Wal-Wrześniewska: Wspomniany katalog ułożony jest tak, by na początku sąd korzystał z najłagodniejszych środków. Sąd może umorzyć postępowanie, gdy przewinienie jest niewielkiej wagi albo gdy lekarz został już ukarany w procesie karnym; sąd lekarski nie ma intencji karania go dotkliwiej. Z tych przepisów ustawy o izbach lekarskich OSL coraz częściej korzysta, ponieważ wyroków skazujących wydaje się stosunkowo dużo.

Jaka jest proporcja spraw związanych z naruszeniem zasad KEL do spraw dotyczących błędów medycznych?

I.W.W.: Prowadziłam badania naukowe, które ukazały się w kilku publikacjach. Wynika z nich, że 70–80 proc. spraw, które prowadzi okręgowy sąd lekarski, dotyczy błędów medycznych, natomiast reszta – naruszeń KEL. Odrębna kategoria to kwestie złego prowadzenia dokumentacji medycznej, z czego mogą wynikać późniejsze błędy medyczne.

M.R.P.: W naszym sądzie w ostatnich latach spada liczba spraw dotyczących błędów medycznych, a wzrasta liczba tzw. etycznych. W zakresie naruszania zasad etyki prowadzimy sprawy związane z pracą pod wpływem alkoholu, z publikowaniem różnych wpisów w Internecie (m.in. reklam leków, wpisów dyskredytujących kolegów lekarzy lub podważających ich kompetencje, reklamowania swoich umiejętności niezgodnie z KEL), z wystawianiem zaświadczeń lekarskich poświadczających nieprawdę lub niepopartych kompetencjami lekarza w danym zakresie, z przyjmowaniem korzyści majątkowych, wystawianiem recept dla nieistniejących osób i nieprawidłowościami w zakresie wykorzystywania możliwość refundacji środków medycznych. Wśród spraw dotyczących błędów medycznych dominują sprawy związane ze stomatologią, w tej dziedzinie bowiem pacjenci płacą za leczenie i liczą na zwrot kosztów lub odszkodowanie. My jednak nie mamy możliwości zasądzania ekwiwalentu finansowego. Ostatnio pojawiło się też więcej spraw dotyczących nieprawidłowego działania diagnostyczno-leczniczego na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Wiemy, że na SOR działa się pod wpływem presji, poczekalni przepełnionej pacjentami, którzy w prawidłowo funkcjonującym systemie mogliby być przyjęci przez POZ. Na SOR z reguły pracuje młody lekarz, który sam zajmuje się trudnymi przypadkami, często bez wsparcia potrzebnego do prawidłowego przeprowadzenia procesu diagnostyczno-leczniczego.

Pacjent może wstąpić na drogę postępowania karnego lub cywilnego, dlaczego zatem ważne jest, by sprawy o naruszenie zasad etyki lekarskiej czy popełnienie błędu medycznego rozpatrywał sąd lekarski?

M.R.P.: Postępowania w sądach powszechnych ciągną się latami. Ostatnio po 15-letnim procesie dotarł do nas wyrok z sądu karnego dotyczący ginekologa. Wyrok był uniewinniający, ale przez 15 lat ten lekarz żył w obawie przed negatywnym wyrokiem. Przewlekłość procesów powoduje ogromny dyskomfort w życiu osobistym i zawodowym.

I.W.W.: Często sąd lekarski nie do końca wie, czy sądzić, czy zawiesić postępowanie i czekać na wyrok karny, kiedy ma miejsce tożsamość czynu (tj. zarzucany przez OROZ czyn jest taki sam jak w akcie oskarżenia w procesie karnym). We wspomnianej sprawie, jeśli nie wystąpiłaby owa tożsamość i OROZ inaczej postawiłby zarzut, sąd lekarski mógłby skupić się na braku należytej staranności, a nie od razu na błędzie medycznym. Te pojęcia nie są tożsame. Mimo że wyrok sądu lekarskiego nie jest wiążący dla sądu karnego i prokuratury, z doświadczenia wiem, że ma istotny wpływ na działanie sądów powszechnych. Możemy powiedzieć, że „wskazuje kierunek” pozostałym organom, które biorą pod uwagę fakt skazania lub uniewinnienia przez OSL.

Na czym polega przewaga sądu lekarskiego nad sądami powszechnymi?

I.W.W.: Sędziowie sądu lekarskiego mają wiedzę medyczną. Obwiniony jest lekarzem, jego obrońca też może być lekarzem. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej również jest lekarzem. Jesteśmy więc w środowisku, w którym wszyscy reprezentują pewien poziom wiedzy medycznej. Kiedy podczas sprawy występuje biegły z danej specjalizacji, pytania dotyczące przedmiotu sprawy są zupełnie inne niż w sądach powszechnych, w których sędziowie nie znają się na medycynie. Zdarzyło mi się, że na rozprawie przed sądem powszechnym sędzia dawał mi sygnały, iż on pierwszy raz orzeka w sprawie dotyczącej błędu medycznego i nie zna np. podstawowych badań. Uważam ponadto, że dobre orzeczenie w sądzie lekarskim pomoże lekarzowi w sądzie powszechnym. Sędziowie sądów powszechnych zdają sobie sprawę, że ich wiedza nie jest dostateczna i często korzystają z naszych orzeczeń. Uczestniczyłam w sprawach karnych, w których wyrok sądu lekarskiego zadecydował o tym, czy prokurator dalej prowadził postępowanie, czy je umorzył.

Zatem można powiedzieć, że orzeczenia sądu lekarskiego stanowią podstawę pracy sędziów sądów powszechnych?

I.W.W.: Dla sędziów, którzy z respektem odnoszą się do wiedzy medycznej, tak. Orzeczenia sądu lekarskiego przynoszą więcej korzyści niż szkody obwinionemu. Nawet w przypadku upomnienia OSL uzasadnia, dlaczego nie zastosował wyższej kary. Często sędziowie uznają, że wcale nie chodziło o kwestie błędu medycznego, ale o sprawy związane z organizacją pracy czy prowadzeniem dokumentacji medycznej.  Sądy powszechne skupiają się na błędzie medycznym. Lekarskie zaś zwracają w pierwszej kolejności uwagę na to, czy lekarz zachował należytą staranność, opierają się również na Kodeksie Etyki Lekarskiej, czego nie robią sądy powszechne. OSL często ocenia zachowanie lekarza, jego reakcję na popełniony błąd. Sąd karny nie bierze tych kwestii pod uwagę albo uwzględnia je w niewielkim stopniu. Skoro wypełniono znamiona przestępstwa, musi być kara.

Na jakie przeszkody najczęściej natrafia sąd lekarski w procesach?

M.R.P.: Zasadniczym utrudnieniem jest niestawianie się obwinionego na rozprawy. Niektóre osoby uważają, że ich absencja na posiedzeniach sądu spowoduje, że sprawa nie będzie rozpatrywana. Ponieważ stawiennictwo na rozprawie nie jest obowiązkowe, sąd – widząc świadome uchylanie się – może prowadzić sprawę pod nieobecność obwinionego i wydać wyrok. Zdarza się, że do permanentnie uchylającego się obwinionego zgłasza się fundacja w celu wyegzekwowania kary, która została na jej rzecz zasądzona. Wtedy dopiero ukarany lekarz wykazuje się aktywnością, niestety spóźnioną. Z kolei prawnicy broniący lekarza (którzy coraz liczniej występują w OSL) wykorzystują kruczki prawne umożliwiające przedłużenie postępowania sądowego i jeśli nie mogą wygrać sprawy, chcą doprowadzić do jej przedawnienia, które w przypadku OSL następuje po pięciu latach.

I.W.W.: Niektórzy sędziowie nie chcą zaczynać procesu bez obwinionego, uważają bowiem, że najważniejsza jest bezpośrednia rozmowa. Sądowi lekarskiemu nie zależy na skazaniu lekarza, ale przede wszystkim na wyjaśnieniu sprawy. W odróżnieniu od sądów powszechnych OSL zna organizacyjną strukturę systemu ochrony zdrowia, czyli wie, co oznacza i z jakimi kompetencjami wiąże się np. trzeci stopień referencyjności danej placówki. Obwiniony nie powinien obawiać się przyjścia na rozprawę. Zachęcamy do stawiania się na pierwsze terminy rozpraw, ponieważ wiele kwestii można od razu wyjaśnić.

Jakie więc korzyści może przynieść obwinionemu stawienie się na sprawę?

I.W.W.: Pierwsza korzyść wynika z możliwości złożenia przez obwinionego wyjaśnień, co przyczynia się do bardziej wnikliwej analizy sprawy, niż miało to miejsce w pierwotnej skardze. Drugą rzeczą jest możliwość dobrowolnego poddania się karze. Wówczas zawsze kara jest zdecydowanie niższa, niż kiedy obwiniony nie przybywa na rozprawę i sąd lekarski widzi jego niechętną postawę. OSL ocenia lekarza z punktu widzenia KEL. Jeżeli lekarz bagatelizuje sprawę, nie może liczyć na łagodne potraktowanie. Podczas rozpatrywania sprawy przez OSL może okazać się również, że trzeba umorzyć postępowanie ze względu na to, że przewinienie jest niewielkiej wagi lub że wskazana będzie mediacja.

M.R.P.: Inne korzyści wiążą się z tym, że sprawę rozpatruje sąd składający się z lekarzy różnych specjalności czynnych zawodowo, sędziów znających realia pracy w różnych placówkach ochrony zdrowia (szpitalu powiatowym, klinice, na oddziale, w ZPOZ), znających zadania i kompetencje poszczególnych członków zespołu leczącego. To sąd wszechstronnie potrafi ocenić, czy szkoda, jakiej doznał pacjent, jest zdarzeniem medycznym, wynika z błędu lekarskiego, czy powikłaniem, które może wystąpić po najprostszej procedurze medycznej. Dlatego wyrok OSL jest ważny. Trzeba podkreślić, że my nie wzywamy, ale informujemy o prawie obwinionego lekarza do stawienia się w sądzie. Jeżeli z tego prawa nie skorzysta, nie mamy możliwości obronienia go. Stawienie się na sprawie daje szanse obrony, osobistego wyjaśnienia okoliczności sprawy, co może pomóc w innych postępowaniach.

Jak funkcja przewodniczącej OSL w Warszawie wpływa na pani praktykę lekarską?

M.R.P.: Myślę, że na wszystkich sędziach OSL procesy sądowe odciskają piętno. Praca w OSL uświadomiła mi, że – po pierwsze – najważniejszy podczas wizyty jest czas, jaki mogę poświęcić na zbadanie pacjenta i wysłuchanie informacji o jego problemach zdrowotnych. Po drugie, ważne jest prowadzenie starannej dokumentacji czynności wykonanych podczas wizyty. Dobrze prowadzona dokumentacja może obalić bezpodstawne oskarżenia. Po trzecie, trzeba spokojnie i przekonująco przedstawić pacjentowi oraz rodzinie plan leczenia, zapoznać ich z możliwościami wystąpienia powikłań, a także innymi metodami leczenia. Myślę, że wiele spraw, które trafiają do naszego sądu, nie musiałoby się rozstrzygać na sali sądowej, gdyby lekarz miał czas na spokojną rozmowę z chorym i przedstawienie mu planu leczenia.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum