27 września 2023

Po owocach ich poznacie

Czterech na pięciu Polaków uważa, że problemy ochrony zdrowia powinny być wiodącym, najważniejszym tematem zbliżających się wyborów. Na kilka tygodni przed tym, jak ruszymy do urn, wiadomo już, że nie będą. Zresztą, co tu dużo mówić – jak zwykle. Ale czy vox populi nie powinien przemówić przynajmniej do ekspertów, skoro politycy go ignorują?

autor: MAŁGORZTA SOLECKA

To jedna z refleksji towarzyszących doniesieniom z tegorocznego Forum Ekonomicznego w Karpaczu, w części (przede wszystkim, choć nie wyłącznie) Forum Ochrony Zdrowia, które w tym roku, dość zaskakująco, próbowało się „wybić na niepodległość”. (Wąsowo, 19–20 czerwca, złośliwe i nieżyczliwe rządowi media donosiły, że organizacja konferencji miała związek z przymiarkami ówczesnego ministra zdrowia do startu w wyborach w jednym z okręgów w Wielkopolsce, którą rzeczywiście Adam Niedzielski sobie upodobał w ostatnich miesiącach urzędowania i często odwiedzał.)

Wróćmy jednak do Karpacza, gdzie na początku września (5–7) spotkali się wszyscy najważniejsi. Tak przynajmniej wyglądało to z perspektywy nieobecnych. „Polskie Davos” – określenie jeszcze z czasów, gdy Forum Ekonomiczne odbywało się w Krynicy, ciągle obowiązuje, nawet jeśli atmosfera jest nieco inna. „Atmosfera” to słowo-klucz trzydniowej imprezy. Od tego, czy jest dobra, zależy bardzo wiele, a w kuluarach zapada niekiedy więcej ważnych rozstrzygnięć niż podczas licznych dyskusji panelowych. Choćby w ubiegłym roku, gdy rozmowy za kulisami konferencji przebiegły tak pomyślnie, że kilka tygodni później NFZ, Ministerstwo Zdrowia i Federacja Porozumienie Zielonogórskie przełamały wielomiesięczny impas i już w oficjalnych negocjacjach ustaliły warunki współpracy, również we wdrażaniu opieki koordynowanej. Podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego można więc było mówić zarówno o sukcesach, jak i – w dalszym ciągu – wyzwaniach, bo proces wdrażania opieki koordynowanej (1 października mija rok) jest rozpisany na wiele lat.

Co w tym roku powinno być, a co było, zdrowotnym motywem wiodącym spotkań w Karpaczu? Nad Forum Ekonomicznym niewątpliwie zawisła niepewność co do rezultatów październikowych wyborów, a więc i kierunku, w jakim pójdą sprawy ochrony zdrowia: będzie wielka (albo jakaś, nie do końca wiadomo, jak duża) zmiana czy prosta kontynuacja działań z ośmiu, a na pewno czterech ostatnich lat. Myśleniu o kontynuacji na pewno sprzyjały panele poświęcone polityce lekowej. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, nota bene najlepiej oceniany ze wszystkich wiceministrów zdrowia w ostatnim czasie, dosłownie brylował w Karpaczu, przedstawiając wieloletnie wizje polityki lekowej. Nie tylko odebrał (kolejną) środowiskową nagrodę, ale przede wszystkim – jak informował „Rynek Zdrowia”, omijając nazwisko autora, mówiącego podobno w imieniu konsultantów krajowych, swoisty hołd lenny: – Niech nam trwa, niech nam będzie wiecznie tym ministrem, bo zajmuje się lekami i robi to świetnie.

Paradoksalnie, to właśnie Maciej Miłkowski zaliczył w Karpaczu spektakularną wpadkę, atakując dziennikarza, dopytującego się o kwestie zmian w zasadach refundacji leku na mukowiscydozę. – Proszę negocjować z firmą farmaceutyczną – rzucił.

W myśl zasady „dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach” w Karpaczu nie podejmowano – przynajmniej oficjalnie – rozmów o faktycznym, znacząco odbiegającym od rządowego przekazu „6,2 proc. PKB na zdrowie, 7 proc. w 2027 r.”, poziomie finansowania ochrony zdrowia, a przynajmniej te wątki nie przedostały się do opinii publicznej. Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, oni je po prostu mają. Druga część tego zdania nie do końca odzwierciedla rzeczywistość polskiej ochrony zdrowia, co tuż przed Karpaczem pokazał nowy Monitor Finansowania Ochrony Zdrowia przedstawiony przez Federację Pracodawców Polskich: w 2024 r. grozi nam realna zapaść budżetu NFZ. O tym, że taki przebieg wydarzeń nie jest jedynie projekcją analityków, świadczy choćby stanowisko strony społecznej Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia. Pod koniec sierpnia organizacje pracodawców i związki zawodowe (również NSZZ Solidarność Ochrony Zdrowia) zaapelowały o zwiększenie dotacji podmiotowej do funduszu do 15 mld zł (z planowanych 8 mld zł), a równocześnie o wycofanie się z nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, która od 2023 r. uwolniła budżet państwa od obowiązku finansowania m.in. ratownictwa medycznego, szczepień, bezpłatnych leków. Gdyby przywrócić stan sprzed końca 2022 r., budżet musiałby funduszowi przekazać, oprócz dotacji podmiotowej, 8–9 mld zł (zwiększony koszt bezpłatnych leków po rozszerzeniu grup uprzywilejowanych). Gdyby te postulaty zostały spełnione, budżet NFZ zwiększyłby się nawet o 24 mld zł. Jednak nic nie wskazuje, by tak miało się stać.

Ostatnie lata niewątpliwie zdominował temat kryzysu kadrowego w ochronie zdrowia i metod, jakimi można z nim walczyć. Od momentu, gdy partia rządząca stwierdziła, że optymalną metodą będzie otwieranie kierunków lekarskich na uczelniach nieakademickich, kilka razy obniżono kryteria (ostatni raz, gdy uchwalona została rzutem na taśmę pod koniec kadencji nowelizacja Karty Nauczyciela, z kolejną modyfikacją przepisów prawa o szkolnictwie wyższym). Tematu kształcenia kadr nie mogło więc zabraknąć również na Forum Ochrony Zdrowia. O wyzwaniach w edukacji medycznej rozmawiano z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia podczas zorganizowanego w ostatnim dniu panelu „Kształcenie w zawodach medycznych – perspektywa i wyzwania. Rekomendacje KRAUM”. W rozmowie uczestniczyli: wiceminister zdrowia Piotr Bromber, rektor GUMed prof. Marcin Gruchała, przewodniczący KRAUM, prof. Agnieszka Zimmermann, prorektor ds. jakości kształcenia Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Agnieszka Piwowar, prorektor ds. studentów i dydaktyki Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz Katarzyna Siekaniec, prezydent wrocławskiego oddziału Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Medycyny IFMSA-Poland. Zabrakło – choć dyskusja dotyczyła przede wszystkim zawodów lekarza i lekarza dentysty – reprezentantów samorządu lekarskiego.

Przedstawiciele KRAUM akcentowali znaczenie przygotowanych i zaprezentowanych w czerwcu rekomendacji dotyczących kształcenia w zawodach medycznych. Wiceminister zdrowia konsekwentnie tłumaczył, dlaczego komponent ilościowy nie zagraża komponentowi jakościowemu, czyli że otwieranie kierunków lekarskich na uczelniach niemedycznych, bez pozytywnej oceny PKA, nie stoi w sprzeczności z rekomendacjami KRAUM i postulatami projakościowymi. – Gdybym miał mówić o dynamice akcesu nowych uczelni, powiedziałbym, że mamy za sobą szczyt tego procesu – stwierdził wiceminister Piotr Bromber. – Nadrzędne jest zwiększenie liczby osób wykonujących zawody medyczne. Liczba uczelni jest tu następstwem celu. A cel to łatwy dostęp pacjenta do lekarza, zależny od liczebności personelu medycznego – cytuje wypowiedź ministra na swojej stronie GUMed.

Last but not least, w dodatku w ścisłym związku ze zmianami w kształceniu, zwłaszcza przeddyplomowym – jakość. I bezpieczeństwo. Rok temu ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski w Karpaczu na stojąco witał decyzję Komitetu Stałego Rady Ministrów o przyjęciu projektu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Do tego samego (oraz oklasków) namawiał uczestników panelu, podczas którego otrzymał radosną informację. W tym roku rzecznik praw pacjenta dziękował publicznie Adamowi Niedzielskiemu – za konsekwencję i sprawczość w sprawie ustawy. Nie wziął pod uwagę, że adresat podziękowań jest już byłym ministrem i nie uczestniczył w Karpaczu w sesjach poświęconych zdrowiu, lecz w panelu dotyczącym odbudowy Ukrainy. Niedzielski pytania dziennikarzy ignorował, ale zrobił wyjątek, by w „Fakcie” zadeklarować, że niczego nie żałuje, walczył z mafią narkotykową, żadnej tajemnicy nie ujawnił. A gdyby mógł coś zrobić inaczej, merytorycznie niczego by nie zmienił, ale może zmieniłby komunikację ze środowiskiem lekarskim.

©Copyright by OIL w Warszawie. Wszelkie prawa do przedruku są zastrzeżone.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum