23 września 2024

#PO DYŻURZE: PASJE: Everest a życie lekarza

20 maja 2024 r. prof. dr hab. med. Kryspin Mitura, chirurg z Uniwersytetu w Siedlcach, ordynator Oddziału Chirurgii Ogólnej siedleckiego Szpitala Miejskiego, dotarł na szczyt Mount Everest (8848 m n.p.m.), gdzie zatknął flagę Towarzystwa Chirurgów Polskich. Od czasu pierwszego wejścia Wandy Rutkiewicz w 1978 r. zaledwie 66 Polaków stanęło na najwyższym szczycie Ziemi. Oto opowieść o tym, jak czuć się komfortowo w niekomfortowych warunkach, oraz co Everest ma wspólnego z medycyną.

tekst KRYSPIN MITURA

Everest a stereotypy

Większość osób na pytanie o pierwsze skojarzenie z Everestem odpowie – kolejki, śmieci i pozostawione pod szczytem zwłoki wspinaczy. W dniu mojego wejścia na szczyt dotarło tam niespełna 20 osób.

Było pusto, cicho, majestatycznie, refleksyjnie. Jednak dzień później nagrano film, który szybko zyskał internetową popularność, przedstawiający kolejkę kilkudziesięciu osób w drodze na szczyt. Na filmie nie widać jednak różnicy w czasie między pierwszą wspinającą się osobą a ostatnią, która na tym odcinku wynosi niemal dwie godziny. Idzie się powoli, rzadko kiedy uda się kogoś wyprzedzić. Ale oglądając ten film, mamy wrażenie, że ta wędrówka przypomina wejście na Giewont lub Rysy w sezonie. Tyle że na Evereście taki film można nagrać tylko w jednym dniu w roku, w optymalnym oknie pogodowym. Ale wrażenie tłoku pozostaje.

Niejeden pytany, dlaczego wspinaczka może się  kojarzyć z opieką zdrowotną, stwierdzi: kolejki, łapówki, „bez względu na to, ile się dosypie do systemu, i tak wszystko przejedzą”. Nie wierzmy w te frazesy. Sami rzetelnie oceniajmy siebie i innych.

Everest a zdrowie

Dyżury, szpital, poradnia, kurtuazyjnie udzielane porady dla rodziny i znajomych. Powrót do domu dla większości z nas oznacza zaledwie kilka godzin w bezpiecznym azylu. Organizm woła o regenerację, odpoczynek i sen. Kanapa lub fotel zwykle spełniają niewygórowane wieczorne oczekiwania od życia. Często łapiemy się na tym, że nie ma już miejsca na aktywność prozdrowotną, sport, zmuszenie się do wstania z kanapy. Wyznaczenie sobie celu pozwala znaleźć siły do podejmowania aktywności sportowej. Codzienny spacer, bieżnia, rower lub pływanie kilka razy w tygodniu z pewnością zaowocują powrotem sił, chęci do działania i satysfakcją z tego, że nie poddaliśmy się marazmowi. Celem nie musi być Everest. Cele możemy wyznaczać sami z palety naszych pasji.

Przed wyprawą należało się przygotować na ewentualne urazy, odmrożenia i podjęcie ekstremalnego wysiłku fizycznego. W trakcie wyprawy, podczas  ataku szczytowego, masa ciała spadła mi o 18 kg na skutek ogromnego wysiłku i odwodnienia. Aby zminimalizować ryzyko niepowodzenia, niezbędny był długotrwały intensywny okres przygotowawczy. To właśnie wyznaczony cel pozwalał przeciwstawić się zmęczeniu, które ogarnia nas po wyjściu z pracy. Chcąc żyć w zdrowiu, żyjmy w pełni.

Everest a styl życia

Za szczególnie cenną umiejętność uważam zdolność szybkiego odrywania myśli od codziennych rozterek i problemów na rzecz znacznie przyjemniejszego planowania przyszłości lub rozmyślania o swoich pasjach. Dla mnie są to m.in. wysokie góry, ale dla innych być może muzyka, teatr, kajaki, malarstwo lub film, które w zupełności wystarczą do uzdrowienia myśli. W naszym zawodzie tak często spotykamy ludzi cierpiących, że należy ze szczególną troską dbać o każdy powód do uśmiechu po wyjściu z pracy.

Everest a wypalenie zawodowe

Wykonywanie zawodu lekarza wiąże się nieodłącznie z wysokim ryzykiem wypalenia zawodowego. Skupienie się na pracy, poświęcenie na rzecz wykonywanego zawodu zdrowych relacji z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi nieuchronnie prowadzą do spadku zaangażowania zawodowego, utraty chęci do pracy i zwątpienia w sens obranej ścieżki życiowej. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy bywa mimowolne zaprzepaszczenie swoich szans na rozwój pasji lub pielęgnowanie relacji z innymi. Profesja i pasja powinny wzajemnie się przenikać, zachwianie tej równowagi w którąkolwiek stronę nie pozwala nam w pełni się realizować. Warto pracować ciężko i robić wielkie rzeczy, ale nie można zapominać, że małe rzeczy powinny nas tak samo cieszyć i dawać codzienną satysfakcję. Warto zbudować w sobie perpetuum mobile zasilane pasją i pracą. Kolejność nieprzypadkowa. Polecam tę recepturę. Dawkować codziennie.

Everest a medycyna

Chcąc osiągnąć sukces zawodowy w medycynie, musimy zmierzyć się z szeregiem niecodziennych wyzwań. Zdobywamy stopniowo niezbędne doświadczenie, podejmując się coraz trudniejszych interwencji, przez wiele tygodni lub miesięcy przygotowujemy się do ważnego wydarzenia, jakim jest egzamin specjalizacyjny. Nierzadko wiąże się to z dłuższą rozłąką z rodziną, a w najlepszym przypadku z jej zaniedbywaniem, ale do tego jesteśmy zwykle już przyzwyczajeni przez lata spędzone na dyżurach. To wszystko wywołuje permanentne zmęczenie i wyczerpanie. Ale, aby zrealizować wyznaczone cele, musimy sprostać tym wyzwaniom. Należy kompleksowo podejść do wszystkich aspektów tego długofalowego planu działania. Działamy systemowo, krok po kroku.

A teraz zamieńmy w tym akapicie określenie „sukces zawodowy w medycynie” na „spełnienie wysokogórskich marzeń”, a „egzamin specjalizacyjny” na „atak szczytowy”. To właśnie realizacja naszych pasji może stanowić poligon, na którym przygotowujemy się do wyzwań stawianych przez nasz zawód.

Everest a chirurgia

Kryzys kadrowy w chirurgii stał się faktem. Zainteresowanie tą fascynującą dziedziną medycyny systematycznie spadało wśród młodzieży. Z licznych powodów tego stanu rzeczy wymienia się najczęściej stresujący charakter pracy, wysiłek fizyczny, konieczność poświęceń, częste powroty do domu długo po tym, jak inni koledzy opuścili szpital. Ale satysfakcja z dobrze przeprowadzonej interwencji pozwala części z nas zrekompensować te niedogodności. Młody człowiek, który czuje potrzebę aktywnego działania, pracy na wyższych obrotach, kocha przygody i jest gotowy stawiać kolejny krok w nieznane, z pewnością odnajdzie się w chirurgii. W sobie zaś musi znaleźć wytrwałość, cierpliwość i zdolność do precyzyjnego działania.

Te same cechy, które pozwalają zostać chirurgiem, są niezbędne do sięgania po najwyższe cele, zarówno w przenośni, jak i w znaczeniu geograficznym. Dla mnie każdy chirurg odchodzący od stołu operacyjnego w poczuciu dobrze wykonanej interwencji właśnie wszedł na Everest.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum