12 października 2014

Na marginesie Kodeksu Etyki Lekarskiej

Tadeusz Maria Zielonka
Katedra i Zakład Medycyny Rodzinnej WUM

Art. 63
„1. Lekarz tworzy swoją zawodową opinię jedynie w oparciu o wyniki swojej pracy, dlatego wszelkie reklamowanie się jest zabronione”.

Artykuł ten jest niejednokrotnie naruszany i wywołuje spory kończące się w sądzie lekarskim. Powodem są oczywiście pieniądze. Zawód lekarza to nie tylko powołanie i pasja, ale też źródło utrzymania, a niekiedy nawet dużych zysków. Tam, gdzie zaczynają się duże pieniądze, mało jest miejsca na sentymenty i etykę. Jak ważny to problem, wymownie świadczy fakt, że Naczelna Rada Lekarska zdecydowała się uczynić w tej sprawie wyjątek i precyzyjnie określiła, jak w praktyce realizować zapis zawarty w Kodeksie Etyki Lekarskiej. W 1998 r. powstała uchwała NRL dotycząca szczegółowych zasad podawania do publicznej wiadomości informacji o udzielaniu przez lekarzy świadczeń zdrowotnych w ramach indywidualnej praktyki lekarskiej, a w grudniu 2011 została znowelizowana. Jednoznacznie stwierdzono, że lekarzom wolno jedynie informować o udzielaniu świadczeń, a informacje te nie mogą mieć charakteru reklamy. Bardzo dokładnie zdefiniowano, co wolno przekazywać do publicznej wiadomości, a mianowicie: imię, nazwisko, stopień i tytuł naukowy, posiadane specjalizacje, umiejętności i szczególne uprawnienia, numer telefonu, miejsce, dni i godziny przyjęć, a także rodzaj wykonywanej praktyki zawodowej. Ceny i sposób płatności mogą być podawane jedynie na stronie internetowej praktyki zawodowej lub poprzez specjalne telefony informacyjne. Ponadto wyszczególniono, w jakich miejscach lekarz ma prawo te informacje zamieszczać, ograniczając je do tablic ogłoszeniowych, rubryk dotyczących usług medycznych w prasie, książek telefonicznych, informatorów o usługach medycznych, stron internetowych i specjalnych telefonów informacyjnych. Określono również wielkość tablic ogłoszeniowych, która nie może przekraczać rozmiarów 40 x 60 cm. Nie wolno umieszczać więcej niż dwóch tablic na zewnątrz budynku, w którym odbywa się praktyka lekarska, i więcej niż dwóch na drogach dojazdowych. Podkreślono, że nie mogą one zawierać żadnej formy zachęty ani próby nakłonienia do korzystania ze świadczeń zdrowotnych, informacji o jakości sprzętu, o stosowanych metodach, ich skuteczności i czasie leczenia, ani też obietnic dotyczących ich efektu. Zabrania się także stosowania w ogłoszeniach potocznych określeń.
Słowa uznania dla izb za tak precyzyjne sformułowanie zasad, jakie powinny obowiązywać wszystkich lekarzy w tej kwestii. Szkoda, że inne, równie ważne, a zarazem kontrowersyjne problemy nie zostały tak poważnie potraktowane przez samorząd lekarski, jak sprawa reklamowania usług. W odniesieniu do podmiotów leczniczych w art. 14 ustawy o działalności leczniczej z 15 kwietnia 2011 r. tylko ogólnie stwierdzono, że treść i forma wiadomości o zakresie i rodzajach udzielanych świadczeń zdrowotnych nie mogą mieć cech reklamy.
Dobrze się stało, że stworzone zostały regulacje etyczno-prawne dotyczące podmiotów leczniczych, gdyż przez wiele lat narastała nieuzasadniona różnica między lekarzami, którzy – zgodnie z Kodeksem Etyki Lekarskiej i uchwałami izby lekarskiej – nie mogli reklamować swych usług, a przedsiębiorcami, którzy tworzyli podmioty udzielające świadczeń medycznych i traktowali je jako usługi, które mogą być przedmiotem reklamy. Przedsiębiorstwa nie są zobowiązane do przestrzegania Kodeksu Etyki Lekarskiej i mogły bezkarnie reklamować swoją działalność gospodarczą w myśl ogólnych zasad wolnego rynku. Dawało im to większe szanse w rywalizacji z lekarzami prowadzącymi własne praktyki, których ograniczały przepisy korporacyjne. Obecnie sytuacja została unormowana i wszystkie podmioty obowiązują podobne reguły.
Warto w tym miejscu podkreślić, że lekarz nie sprzedaje swych usług, lecz służy pomocą chorym. Nie handluje się receptami i nie sprzedaje zabiegów chirurgicznych. Trzeba chronić zawód lekarza przed komercjalizacją nierozerwalnie związaną z reklamą.
W przeciwieństwie do biznesu głównym celem działalności medycznej nie może być zysk. I wcale nie chodzi o powrót do idei doktora Judyma, ale do fundamentu medycyny, jakim zawsze była pomoc drugiemu człowiekowi. Zupełnie inną sprawą jest niemoralne, niezgodne z zasadami sprawiedliwości społecznej i nieuczciwe wykorzystywanie tego faktu przez państwo i jego organa, w rodzaju NFZ czy Ministerstwa Zdrowia. Zawód lekarza wymaga nieustannej refleksji etycznej i filozoficznej. Nie wolno w dyskusjach na temat medycyny zapominać o misji, jaką ma spełniać. Coraz częściej sprowadza się problemy służby zdrowia do pieniędzy i procedur. Niestety, politycy, dziennikarze i zdrowa część społeczeństwa zdają się już nie dostrzegać istoty medycyny. Dramat rozpocznie się wówczas, gdy nie będą o tym pamiętać również lekarze.
Wbrew opinii lekarzy krytycznie nastawionych do działalności polskiego samorządu zawodowego przytoczony zapis nie został stworzony przez działaczy izb w celu utrudnienia życia kolegom. Istnieje on w podobnie restrykcyjnym brzmieniu w kodeksach etyki lekarskiej w innych krajach europejskich. We francuskim Kodeksie Deontologii Lekarskiej art. 23 zabrania lekarzom stosowania wszelkich bezpośrednich lub pośrednich form reklamy. Polski kodeks kładzie nacisk na to, by tworzyć opinię zawodową jedynie na podstawie wyników swej pracy, we Francji zaś zakaz reklamowania poprzedzony jest stwierdzeniem, że medycyna nie może być praktykowana jako biznes. We Francji podkreślono zatem, co jest istotą działalności lekarza, nie ograniczając problemu do poprawienia własnego wizerunku. Równocześnie pewne szczegółowe zagadnienia, uregulowane w Polsce odrębną uchwałą, są częścią składową francuskiego Kodeksu Deontologii Lekarskiej. Art. 67 tego kodeksu określa precyzyjnie, jakie informacje dotyczące udzielanych świadczeń mogą być podawane do publicznej wiadomości i gdzie wolno je umieszczać. Z kolei art. 68 reguluje zasady oznakowania praktyki lekarskiej na tablicach informacyjnych. Ogólny zapis w omawianej kwestii w polskim kodeksie dopiero po kilku latach doczekał się konkretyzacji. Zmiany wymuszone zostały praktyką i narastającą liczbą spraw, z jakimi musieli zmierzyć się rzecznicy odpowiedzialności zawodowej, dotyczących tego, niesprecyzowanego początkowo, zagadnienia. We francuskim kodeksie jest jeszcze kilka innych artykułów zabraniających różnych form komercjalizacji medycyny, których wciąż nie objęto regulacjami w Polsce, np. komercyjnego wspólnictwa lekarzy z innymi podmiotami, w rodzaju instytutów piękności, sal fitness, siłowni, gabinetów masażu, hoteli spa, saun itp. Francuski kodeks zabrania też dzielenia się ukrytymi honorariami.
To ewidentne ograniczenie swobód i wolności, jakie dotknęło lekarzy, może niektórych oburzać. Współczesny świat stoi na reklamie. Reklamy są już wszędzie, wypełniają każdą szczelinę, którą tylko można zagospodarować, każdą aktywność ludzką, wchodzą w każdą przyjemność, jaką niesie świat. Dla celów reklamowych można kupić prawie każdego aktora, celebrytę, a nawet osobę publiczną. Nie można włączyć telewizji, radia lub otworzyć gazety, aby nie natrafić na reklamę. Gdziekolwiek spojrzymy, wszędzie billboardy i reklamy. Może to dobrze, że staramy się, by medycyna nie kojarzyła się z nachalnym wchodzeniem ze swymi usługami w każdą chwilę, w każdą aktywność. Lekarze nie powinni rywalizować o to, kto wystawił największy billboard, a kto przygotował najbardziej zwariowaną lub dowcipną reklamę swej działalności. Nie będą komentować reklam swych kolegów, że fajna lub beznadziejna. To ograniczenie wbrew pozorom jest zbawienne, gdyż pozwala zachować wartości, które tracą coraz bardziej wypełnione reklamą sport, kultura, media itp. Dzięki tej regulacji etyczno-prawnej medycyna może stać się oazą na pustyni, w której reklama jest jak piasek wypełniający wszystko wokół, wyjaławiająca i monotonna, powodująca niezaspokojone pragnienie.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum