10 grudnia 2021

Nasze dwie twarze

Paweł Kowal

W tym roku Instytut Studiów Politycznych PAN oraz think tank Medyczna Racja Stanu przeprowadziły badania na temat zaufania do ludzi, którzy udzielają się w życiu publicznym. Do ich podjęcia skłoniła nas pandemia. Chcieliśmy wiedzieć, jak kształtuje się zaufanie do wykonujących zawody zaufania publicznego po doświadczeniach pandemii, lockdownu itd. Celem było również sprawdzenie, w jakim stopniu Polacy w takich warunkach są skłonni zaufać instytucjom naukowym.

 

Jeśli chodzi o poszczególne profesje, lekarze, którym ufało prawie 81 proc. respondentów, wyprzedzili naukowców (nieznacznie słabszy wynik), przedsiębiorców i policjantów. Prawie 70 proc. badanych uznało, że należy stosować się do wskazań naukowców w zakresie walki z pandemią w życiu codziennym. Spośród instytucji naukowych najwyższe wskaźniki zaufania zdobyły Polska Akademia Nauk i uczelnie wyższe.

 

Latem Polacy odetchnęli (niesłusznie) z ulgą, że najgorsze minęło. Trudno w świetle wyników przytoczonych badań zrozumieć to, co się wokół nas dzieje. Wydawało się, że po pandemii jedna sprawa zostanie załatwiona w naszym kraju raz na zawsze – zmiany w systemie ochrony zdrowia. Było jasne, że znajdą się pieniądze na normalne wynagrodzenia kadry pielęgniarskiej i lekarskiej, na prawidłowe funkcjonowanie systemu, na leczenie raka i chorób rzadkich, programy badań genetycznych itd. Tymczasem medycy słusznie protestujący przed Kancelarią Premiera zostali sami ze swoimi postulatami, nieco obojętnie mijani przez spacerowiczów ciągnących wzdłuż Łazienek. Ta obojętność była widoczna dla rządzących. Niewiele zostało też z zaufania do instytucji naukowych. Rekomendacje uczonych są jasne: trzeba się szczepić. I oto w Polsce, kraju etosu nauki i inteligencji, liczba zaszczepionych jest znacznie mniejsza niż w wielu innych państwach. W tym zakresie jesteśmy w ogonie Unii, a w czubie światowym, jeśli chodzi o zgony na COVID-19. Ludzie, którzy na co dzień faszerują się całą tablicą Mendelejewa, zjadają tony paramedykamentów i dają zarobić wróżkom, ogłosili się znawcami szczepionek. Przeciw tzw. paszportowi covidowemu protestują ci, którzy bez mrugnięcia okiem wypełniali przez dekady swoje książeczki obowiązkowych szczepień, bo były takie „swojskie”.

 

Dlaczego w Polsce znajdują się pieniądze na wszystko, tylko nie na ochronę zdrowia, jako politolog rozumiem, ale się z tym nie zgadzam. Niestety, medycy nie są grupą, do której politycy zwracają się podczas kampanii wyborczych, nie stanowią źródła licznych głosów w wyborach, szczególnie że wielu wyjeżdża. Ale nie to jest tematem tego felietonu. Co się stało z nami jako społeczeństwem? Mamy dwie twarze. Którzy z nas są bardziej autentyczni? Ci z badania pieczołowicie przeprowadzonego przez socjologów z PAN, czy ci, którzy zapomnieli o oklaskach dla lekarzy i stali się domokrążnymi ekspertami od szczepień aż do śmierci – uchowaj Boże – pod respiratorem? <

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum