9 stycznia 2017

Bikiniarze

Jerzy Borowicz

Mój przyjaciel Artur Dziak w „Pulsie” trafnie opisał kosmopolityczny strój młodego człowieka w okresie rozkwitu stalinizmu, czyli na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku. Styl i modę kreowali przedstawieni przez Dziaka młodzi ludzie zwani bikiniarzami. W przeważającej liczbie byli to uczniowie techników i synowie przedwojennych inteligentów oraz młodzież klas licealnych. Prawie wszyscy należeli do Związku Młodzieży Polskiej, co ułatwiało dostanie się na studia. Członkostwo w ZMP było właściwie obligatoryjne.

Oficjalny ubiór ZMP-owca stanowiła zielona koszula (dla dziewcząt biała bluzka) i czerwony krawat. Strój był obowiązkowy w dniach świąt komunistycznych, kiedy pędzono nas na manifestacje „patriotyczne”. Szliśmy czwórkami, głównie Traktem Królewskim, dołączały do nas dziewczęta z gimnazjów Hoffmanowej, Żmichowskiej i Słowackiego. Przed Ambasadą Jugosławii pochód się zatrzymywał, by głośniej zabrzmiało hasło „Tito zdrajca!”. Wymachiwaliśmy siekierami, które miały służyć marszałkowi Tito do zabijania rodaków. Następnie zatrzymywaliśmy się przed Ambasadą NRD, gdzie skandowaliśmy: „Stalin, Bierut, Pieck”. Nie była nam obca poezja w stylu: „W odpowiedzi na atomy, zbudujemy nowe domy”.

Wieczorami przepojeni komunistyczną radością chodziliśmy na tzw. wieczornice, gdzie odbywały się słuszne i radosne tańce. Zabawa polegała na tym, że chłopcy i dziewczęta trzymając się za ręce, tworzyli kółko i śpiewali „patriotyczne pieśni”, na przykład „Suliko” – ulubioną piosenkę Stalina, lub „Szła dzieweczka do laseczka”. Nie daj Boże, by ktoś odchodził z kółka i usiłował indywidualnie zatańczyć z koleżanką. Było to interpretowane jak przejaw wrogości do ludowej ojczyzny. O jazzie i muzyce tanecznej nie było mowy. I tak doszliśmy do częściowej odwilży w 1956 r., kiedy można już było zatańczyć przy muzyce Jana Cajmera. Mimo tego zniewolenia, tamte czasy wspominam miło, po prostu byłem młody.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum