30 stycznia 2019

Leczyć w Afryce

Aż 2 mld ludzi nie ma stałego dostępu do leczenia chirurgicznego. Z tego powodu w krajach rozwijających się wykonywanych jest zaledwie 3 proc. wszystkich operacji, mimo że co trzeci człowiek mieszka w jednym z takich państw. Podobnie jest z opieką zdrowotną w Tanzanii, która wraz z innymi krajami Afryki zajmuje 33 z ostatnich 35 miejsc na świecie na liście rozwoju społecznego (HDI).

W październiku miałem ponownie okazję na własne oczy zobaczyć te różnice i być świadkiem dramatycznych przeżyć pacjentów w Tanzanii. Wspólnie z dr. Sławomirem Koziełem z Bielska-Białej zorganizowaliśmy kolejną misję do Afryki, której głównym celem było przeprowadzenie zabiegów operacyjnych u mieszkańców położonej nad wschodnim brzegiem Jeziora Wiktorii wioski Kiabakari. Podobnie jak podczas poprzednich misji do Ghany i Tanzanii, cały sprzęt niezbędny do wykonania kilkudziesięciu operacji przywieźliśmy ze sobą. Dzięki wykorzystaniu jednorazowych pakietów chirurgicznych i przeszkoleniu lokalnego personelu w sterylizacji narzędzi spełniliśmy podstawowe wymogi w zakresie bezpieczeństwa operowanych. Ponieważ zabiegi przeprowadzaliśmy jedynie w znieczuleniu miejscowym, większość stanowiły przepukliny pachwinowe. W Afryce choroba ta występuje znacznie częściej niż w krajach zachodnich.
Nadal w przypadku uwięźnięcia przepukliny powikłanej perforacją jelita śmiertelność wynosi blisko 90 proc. Jednocześnie większość przepuklin jest rezultatem wrodzonych defektów, które nie zostały zlikwidowane w dzieciństwie. Dlatego u naszych pacjentów dominowały rozległe przepukliny mosznowe. Mimo to, nawet w przypadkach monstrualnych defektów pachwiny, operacje w znieczuleniu miejscowym były możliwe, oczywiście z zachowaniem komfortu poddawanych zabiegom chorych.

Operacje wykonywane były w misyjnym ośrodku zdrowia, gdzie na potrzeby prowizorycznej sali operacyjnej zaadaptowaliśmy izbę porodową. Dwie leżanki ustawione obok siebie umożliwiły przeprowadzanie jednocześnie dwóch operacji. Pustaki, na których unieśliśmy nogi leżanek, zapewniły nam względny komfort i ergonomię wielogodzinnej pracy. Dzięki temu jedynym zmartwieniem było ukończenie wszystkich zaplanowanych na dany dzień operacji przed zachodem słońca. Po zmroku bowiem wiszące nad stołem lampy ściągały z dotkniętej malarią okolicy komary, które ochoczo siadały na odsłoniętych lekarskich karkach. A ryzyko nabycia różnych chorób i bez tego jest znaczne, związane m.in. z zagrożeniem HIV (odsetek zarażonych sięga aż 5 proc. tamtejszej populacji). Jednak w ciągu dnia zwykle nie można polegać na oświetleniu zawieszoną nad stołem lampką. Częste przerwy w dostawie prądu powodują, że niezbędne jest przystępowanie do każdej operacji z lampką czołową. Postronny obserwator mógłby powiedzieć, że to warunki prymitywne, my jednak wolimy określać je jedynie jako spartańskie, bo brak wygód, do jakich przywykliśmy w polskich salach operacyjnych.

W Afryce przyzwyczailiśmy się już do tego, że większość chorych z przepuklinami w poszukiwaniu pomocy zwraca się w pierwszej kolejności do szamanów, których usługi są oczywiście niezwykle drogie. Stosowane przez lokalnych czarowników próby nakłuwania przepuklin ostrymi narzędziami kończą się czasem tragicznie. Jednak tym razem zaskoczyli nas pacjenci, którzy po pomoc chirurgiczną udawali się do lokalnego szpitala. Tam, oczywiście również po wniesieniu stosownej opłaty, wykonany miał być zabieg naprawczy przepukliny. Tylko że po „operacji” przepuklina nie znikała, mimo widocznego typowego cięcia na skórze. Ku naszemu zdziwieniu cięcie skóry u tych chorych okazywało się jedyną wykonaną interwencją chirurgiczną. Leżące głębiej tkanki nie nosiły żadnych śladów działalności chirurga, więc oczywiście nie mogło być mowy o wykonaniu pełnej naprawy przepukliny. Zatem poziom opieki zdrowotnej wydaje się nie odbiegać od efektów działalności szamanów. Wyższe poziomy referencyjne opieki szpitalnej również nie gwarantują wykonania operacji zgodnie z nowoczesnymi założeniami, czyli z implantacją siatki syntetycznej. Taka możliwość istnieje niestety w nielicznych szpitalach. Po części przyczynia się o tego fakt, że w Tanzanii przypada zaledwie dwóch lekarzy na 60 tys. mieszkańców, no i oczywiście w większości nie są to specjaliści.

Podczas mojego poprzedniego pobytu do misyjnego ośrodka przychodziły matki z małymi dziećmi z różnymi deformacjami ciała, m.in. z dodatkowymi palcami, prosząc o korekcję tych wad, ponieważ ich ujawnienie w lokalnej społeczności naraziłoby całą rodzinę na piętnowanie i banicję. Tym razem przyszli też ojcowie z kilkuletnimi synami z niezstąpionymi jądrami. W tamtym rejonie pusta moszna ujawniona podczas zabiegu obrzezania przez szamana również stanowi powód do napiętnowania młodego człowieka. Mimo naszych obaw, pacjenci dobrze i cierpliwie znosili znieczulenie miejscowe. Wiele osób z rozmaitymi schorzeniami schodziło z leżanki operacyjnej z uśmiechem wdzięczności. Jeden z naszych kilkunastoletnich pacjentów z rozległą nieodprowadzalną przepukliną mosznową po operacji otrzymał w nagrodę za odwagę od ojca butelkę coca-coli. Wówczas spróbował jej po raz pierwszy w życiu.

Niewątpliwą korzyścią wyjazdów kolejny raz w to samo miejsce jest możliwość spotkania pacjentów operowanych podczas poprzednich misji. Dobre, długotrwałe efekty leczenia, bez bólu i bez zakażenia, bez nawrotów,  powodują, że zaufanie naszych pacjentów,rekrutujących się spośród ubogich rybaków i rolników, nie jest bezzasadne. Zaletą cyklicznych wyjazdów jest również możliwość szkolenia personelu, który nabywa coraz większego doświadczenia i stopniowo przejmuje od nas kolejne obowiązki.

Pomoc dla Afryki musi być ukierunkowana, skuteczna i zgodna z oczekiwaniami i zapotrzebowaniem lokalnej społeczności. Efektywność działań można oczywiście mierzyć liczbą uratowanych przed śmiertelnymi powikłaniami istnień ludzkich, wyleczonych chorych i rodzin odzyskujących sprawnego członka, często jedynego żywiciela. Jednak najlepszym rezultatem chirurgicznej pomocy humanitarnej będzie uruchomienie sprawnego i samodzielnie funkcjonującego kolejnego ośrodka zapewniającego stały dostęp do podstawowej opieki chirurgicznej. Dostęp, który w Polsce uznawany jest za powszechny, żeby nie powiedzieć oczywisty, a kilka tysięcy kilometrów stąd stanowi nieosiągalny luksus.

Fotorelacja z wyjazdu znajduje się na YouTube
#Kiabakari2018 (https://www.youtube.com/watch?v=o_4knezBdR0) 

Kryspin Mitura

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum