14 października 2003

Refleksje po zjeździe

Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej
VII Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy skończył się sukcesem. Niektórzy przewidywali, że środowisku grozi rozłam. Delegaci dali jednak dowód wielkiej dojrzałości naszego stanu lekarskiego i pokazali, że nawet różniąc się w poglądach na wiele spraw, można poszukiwać rozwiązań i dochodzić do porozumienia.
Nie mam wątpliwości, że najważniejszą uchwałą zjazdu jest nowelizacja Kodeksu Etyki Lekarskiej, w wyniku której mamy dobry, nowoczesny, a jednocześnie oparty na solidnych wartościach ponadczasowych kodeks. Wierzę także, że nowelizacja ta wywoła u wielu lekarzy i lekarzy stomatologów potrzebę ponownego zajrzenia do tego najważniejszego dokumentu zawodowego, a także stanie się impulsem do refleksji etycznej, która musi przecież towarzyszyć wykonywaniu naszych zawodów.
Zjazd zajął także jednoznaczne, mocne, negatywne stanowisko w sprawie rządowego projektu ustawy o nadzorze nad samorządami zawodów zaufania publicznego (nazywanej przez wielu ustawą „kagańcową”), grożącej znacznymi ograniczeniami także niezależnym izbom lekarskim.
Wśród kilku stanowisk dotyczących obecnej sytuacji w systemie ochrony zdrowia zjazd poparł stanowisko Konferencji Okrągłego Stołu (niedawno przekazane ministrowi zdrowia), a także przedstawił obszerną listę postulatów, których spełnianie jest według delegatów warunkiem ratowania katastrofy, z jaką mamy do czynienia. Odnosząc się do rządowych planów reformatorskich, zjazd poparł rozwiązania kompleksowe, to znaczy z jednej strony wprowadzenie zmian organizacyjnych „dopuszczających” prawa ekonomii do sektora ochrony zdrowia, z drugiej jednak – zapewnienie „rynkowym” placówkom opieki zdrowotnej finansowanie na poziomie co najmniej kosztów udzielania świadczeń (z większych niż dotąd środków publicznych, dopłat bezpośrednich od pacjentów oraz dobrowolnych zdrowotnych ubezpieczeń dodatkowych). Zjazd wskazał jednoznacznie na kierowniczą rolę lekarza w opiece zdrowotnej (zwłaszcza w poz). Dostrzegając dramatyczną sytuację w zakresie kształcenia podyplomowego (zwłaszcza specjalizacyjnego), zjazd postuluje przekazanie odpowiedzialności za organizację doskonalenia lekarzy i lekarzy stomatologów izbom lekarskim. Zjazd wezwał także polityków wszystkich opcji o uznanie obszaru ochrony zdrowia za wspólną wartość wymagającą solidarnego współdziałania partii rządzących i opozycji oraz włączania ekspertów zaangażowanych bezpośrednio w opiekę zdrowotną, a przede wszystkim przedstawicieli samorządu lekarskiego do działań mających naprawić system stojący na krawędzi przepaści.

Andrzej Sawoni, przewodniczący zjazdu
Uważam, że zjazd był bardzo dobry i spełnił swoje zadanie, przede wszystkim dlatego, że delegaci byli bardzo dobrze przygotowani merytorycznie. Mieli za sobą wiele dyskusji przedzjazdowych. Nie przyjechali na wycieczkę do Torunia, tylko po to, aby załatwić konkretne sprawy. Fakt, że zjazd będzie dobry, było widać od samego początku, od chwili uchwalenia regulaminu, który był szczegółowo omawiany.
Uchwaliliśmy dobry kodeks, który zapewne będzie wymagał jeszcze jakichś małych poprawek i możliwe, że w przyszłości zostaną one zaproponowane. Ale zasadnicze zręby kodeksu zostały sformułowane i przyjęte. Myślę, że takich efektów zjazdu środowisko lekarskie oczekiwało, powstał bowiem kodeks, który nie budzi dużych kontrowersji i jest do przyjęcia przez wszystkich lekarzy, bez względu na wyznawany światopogląd. Zapisy dotyczące kwestii wywołujących największe emocje zostały z niego usunięte, problemy te pozostają do rozstrzygnięcia w sumieniu lekarza. Przed zjazdem pojawiały się bardzo różne, nawet skrajne interpretacje spornych kwestii, np. zapis dotyczący badań prenatalnych mówił, że należy je wykonywać tak, aby nie zaszkodzić matce i dziecku. Każde postępowanie lekarskie musi spełniać warunek nieszkodzenia pacjentowi. Nie można tworzyć interpretacji, które zamykają całkowicie drogę do badań prenatalnych i rozwoju genetyki.
Zjazd oczywiście nie przebiegał w sielankowej atmosferze, były momenty trudne i nerwowe, ale wszyscy delegaci zdali egzamin z odpowiedzialności. Dla mnie też był to trudny zjazd, bo przecież go prowadziłem. Wcześniej prowadziłem wiele zjazdów Okręgowej Izby w Warszawie, ale krajowy – po raz pierwszy. W trakcie burzliwych dyskusji starałem się nie być stroną, nie głosić własnych poglądów, lecz zajmować obiektywne stanowisko.
Środowisko lekarskie stanęło na wysokości zadania, zaprezentowało politykom, a zwłaszcza mediom, które oczekiwały spektakularnych sensacji, wręcz awantur, że stać je na poważną dyskusję i dobre rozstrzygnięcia.

Romuald Krajewski
VII Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy zapamiętam jako pracę w Zjazdowej Komisji ds. Nowelizacji Kodeksu Etyki Lekarskiej.
Wydaje mi się, że z powodu ogromnej aktywności mediów większość delegatów oczekiwała gorącej atmosfery na zjeździe. Moim zdaniem te oczekiwania czy raczej obawy nie ziściły się i sądzę, że był to kolejny zjazd, którego przebieg był odpowiedni do usposobienia większości lekarzy – ludzi wykształconych, kontrolujących emocje i potrafiących krytycznie oceniać różne zjawiska i poglądy. Sądzę też, że poczucie ważności wydarzenia było większe niż na innych zjazdach, o czym może świadczyć dobra frekwencja podczas obrad.
Problemem każdego zjazdu są spory natury proceduralnej i prawnej, ponieważ ich doraźne rozstrzygnięcie bywa bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Jeżeli celem jest osiągnięcie zrozumiałego, jasnego i w miarę jednoznacznego rozwiązania, to wykorzystując wcześniejsze doświadczenia, można je szybko znaleźć. Przykrymi akcentami, których niestety i na tym zjeździe też nie udało się uniknąć, są zarzuty manipulacji, działania w złej wierze, zarzuty natury personalnej itp. Te bardzo mocne słowa mówią – moim zdaniem – bardzo dużo o wypowiadających je, ale z reguły są nieuzasadnione i niepotrzebne. Dużo lepiej byłoby spokojnie wskazać, dlaczego krytykowane propozycje mogą być niewłaściwe i – koniecznie – zaproponować lepsze rozwiązanie.
Większość czasu na zjeździe zajęły mi prace komisji, które rozpoczęły się około 17:00 w piątek i trwały, z bardzo krótką przerwą, do 15:00 w sobotę. Zgłoszono 49 poprawek do projektu uchwały opracowanego przez Zespół ds. Nowelizacji KEL. Uporządkowanie tego materiału do postaci nadającej się do przedstawienia zjazdowi wymagało bardzo intensywnej pracy. Bardzo dobrze się stało, że czas od zebrania wniosków do ich przedstawienia był dostatecznie długi. Dzięki temu możliwe było i wydrukowanie materiałów dla delegatów, i zebranie uwag wnioskodawców, i przygotowanie prezentacji ułatwiającej poznanie wniosków oraz ocenę efektu ich przyjęcia czy odrzucenia. Mam nadzieję, że to doświadczenie przyda się w przyszłości w pracy nad podobnie złożonymi dokumentami.
O samej nowelizacji i kodeksie powiedziano już chyba wszystko. Przyjęliśmy nowe zapisy i zobaczymy, jak będą one wpływać na sposób wykonywania praktyki lekarskiej. Być może niektóre rozstrzygnięcia staną się przedmiotem dyskusji prawnej w trybunałach, i jeżeli do tego dojdzie, należałoby się cieszyć, jest to bowiem najlepszy sposób dyskusji i rozstrzygania kontrowersji. Zarówno przed Zjazdem, jak i w czasie obrad jako argumenty przeciwko niektórym wymaganiom wobec lekarzy przywoływano zagrożenie odpowiedzialnością zawodową, uniemożliwiające wykonywanie zgodnych z prawem i wiedzą czynności lekarskich. Jednak KEL i akty prawne określające zakres przedmiotowy odpowiedzialności zawodowej nie mówią nic o karach za konkretne czyny. W każdym przypadku postępowanie obwinionego jest przedmiotem oceny sądu i dopiero w wyniku tej oceny orzeka się, czy powinno być ukarane. Dotychczasowa praktyka sądów lekarskich nie wskazuje, by jakiekolwiek orzeczenia poprzez zbyt restrykcyjną, literalną interpretację przepisów, uniemożliwiały lekarzom normalną pracę.
Wreszcie – z punktu widzenia Naczelnego Sądu Lekarskiego, ale i członka samorządu – żałuję, że nie udało się przekonać uczestników zjazdu do podwyższenia odpisu na Naczelną Izbę Lekarską. W NSL, po wyłączeniu sędziów Sądu Najwyższego, koszty bieżącej działalności są większe i trzeba ograniczać wydatki na szkolenia, które akurat stały się bardziej potrzebne niż kiedykolwiek dotąd. Wiele mówiono o potrzebie finansowania ogólnokrajowych, centralnych i międzynarodowych działań samorządu. Moim zdaniem, są one absolutnie niezbędne, ponieważ reformy reform ochrony zdrowia czy samorządności będą trwały przez wiele lat i samorząd lekarski będzie musiał stale uczestniczyć w dyskusjach na ten temat. Jeżeli nawet do tej pory działania Naczelnej Izby Lekarskiej nie udawały się najlepiej, to ograniczanie finansowania na pewno ich nie poprawi, a dla środowiska lekarzy jest szkodliwe. Mam nadzieję, że świadomość tych potrzeb będzie stopniowo wzrastała i że izby lekarskie uzyskają i poparcie, i środki umożliwiające skuteczne oddziaływanie.

Autor jest członkiem OIL w Warszawie, przewodniczącym Naczelnego Sądu Lekarskiego. Na Nadzwyczajnym VII Krajowym Zjeździe Lekarzy został wybrany na przewodniczącego Zjazdowej Komisji ds. Nowelizacji Kodeksu Etyki Lekarskiej.

Stanisław Niemczyk
A jednak cieszymy się. Tak, jak twierdziłem w czerwcu, Kodeks Etyki Lekarskiej został znowelizowany na Nadzwyczajnym VII Krajowym Zjeździe Lekarzy. Osiągnięto trudny kompromis. „Sala” wykazała roztropność i kilka dyskusyjnych zapisów nie zostało przyjętych. Nowelizacja złagodziła emocje.

Dorobek pierwszej konferencji OIL w Warszawie „Medycyna, etyka, ekonomia” został uwzględniony. Czy jednak nie ma niedosytu? Przyjęte procedury zjazdowe – tak skomplikowane, że pewnie tylko część delegatów je początkowo zrozumiała – spowodowały, że opracowane przez wybitnych ekspertów: prof. Wojciecha Rowińskiego oraz prof. Jacka Zarembę propozycje zmian (transplantologia, definicja śmierci, genetyka, prokreacja) nie mogły być uwzględnione. Poprawki do artykułów KEL niezmienionych przed Zjazdem przez Zespół ds. nowelizacji – podobnie. A szkoda.

Mamy Kodeks znowelizowany. Czy stać nas na nowy? Czy jest taka potrzeba? Dzisiaj nie odpowiem na te pytania.

Autor jest Przewodniczącym Komisji Etyki i Prawa Medycznego ORL w Warszawie

Archiwum