15 lutego 2004

Przesłanie naszego Nauczyciela

2 lutego br. mija czwarta rocznica śmierci Profesora Jana Nielubowicza, patrona Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.

Fragmenty wykładu inauguracyjnego profesora Jana Nielubowicza, wygłoszonego na I Światowym Kongresie Polonii Medycznej w Częstochowie, 19-22 VI 1991 r.

Przez 45 lat lekarz polski uczył i wychowywał następców. Wyrosła nowa społeczność lekarzy. (…) Doczekaliśmy też dni prawdziwej niezależności. Cały świat lekarzy, uczonych, pracowników służby zdrowia i chorych zyskał prawo samodzielnego decydowania.
Radując się z tego, zorganizowaliśmy się w samorządowych izbach lekarskich i innych zrzeszeniach.
Ale razem z wielką radością odrodzenia, razem ze świadomością, że niepotrzebna już rewolucja, powstanie, że wszystko to, co robimy, jest nasze i dla naszego dobra wspólnego, pojawiła się też nuta rozgoryczenia, czasami niezadowolenia, a nawet protestu. Przyczyną tego stał się gorszy, niż się tego spodziewaliśmy, stan gospodarczy, niepoprawiający się stan szpitali i lecznictwa, jak też zbyt niskie dochody osobiste każdego z nas. Stało się to przedmiotem dyskusji i sprzeciwów.
Gdy patrzę na to ja, przedstawiciel odchodzącego pokolenia, tego, które najbliższe jest przeszłości, martwię się tym bardzo. Obawiam się, abyśmy nie zaprzepaścili wyjątkowej szansy naszej historii – by nie zostały zapomniane walki i heroiczne wysiłki lekarzy polskich minionych pokoleń.
(…) Patrząc też na to obecne nasze rozgoryczenie z perspektywy historii, zdaję sobie sprawę, że jest to zjawisko przejściowe, że to minie, jak mijają rzeczy nabyte nieświadomie. Bo tak się stało u nas.
W ciągu 50 lat zniewolenia zmieniło się wiele, a używając współczesnego języka, zmieniła się przede wszystkim hierarchia wartości. Nasi poprzednicy, ci najwięksi, ze Szkoły Głównej i Wydziału Lekarskiego UJ, jak też ich uczniowie, żyli i pracowali w przekonaniu, że życie każdego z nich wypełnione jest szeregiem obowiązków wobec społeczeństwa, narodu, grupy zawodowej, leczonych chorych, wobec rodziny i siebie samego.
(…) Przez wiele lat, będąc jednym z nauczycieli lekarzy polskich, patrzyłem na ich zmagania ze sobą. Pomimo zła, zniewolenia, kłamstwa i otaczającej nieprawości, rachunek ich życia był zawsze ten sam. Każde pokolenie po latach znajdowało taką samą drogę jak ta, która wynikała z poczucia obowiązku tych, którzy byli, którzy są jeszcze, i tych, którzy po nas przyjdą.

Archiwum