24 lutego 2004

Wciąż szukam

Fraszki pojawiły się w mojej twórczości 3 lata temu – mówi Jolanta Zaręba-Wronkowska, znana plastyczka (członek ZPAP od 20 lat), poetka, laureatka wielu konkursów literackich. – Zawsze lubiłam je czytać, uznając jednak, że to ziemia cudza, nie moja. Aż kiedyś siadłam i napisałam od razu kilkanaście. Nareszcie mogłam poszaleć, bo mam łatwość rymowania. Byłam dzieckiem, które na każdą okazję układało wierszyk. Dlatego potem długo czułam awersję do rymów. W wierszach trzeba zwalczać łatwiznę, żeby nie uciec od sensu. Rymy stosuję wyjątkowo, kiedy wymaga tego atmosfera i klimat wiersza. Z fraszkami i aforyzmami to co innego – stanowią dla mnie zabawę. Czasem dążę do odbrązowienia niektórych napuszonych maksym, np.:

Młodości, ty nad poziomy wylatuj,
ale nie tratuj.
*
Nam strzelać nie kazano,
Więc nas wystrzelano.

Po matce, która była filologiem, odziedziczyła uzdolniania humanistyczne, ale wybrała zawód ojca – medycynę. – Chciałam udowodnić, że w tej dziedzinie też się sprawdzę, że skłonności artystyczne nie wpływają na mój poważny stosunek do życia.
Dzięki temu, że naukę w szkole rozpoczęła od czwartej klasy, została najmłodszą w Polsce absolwentką medycyny. Odbierała dyplom, mając 20 lat! Jest specjalistką II stopnia w zakresie chorób wewnętrznych i organizacji ochrony zdrowia. Od 32 lat leczy zespół Filharmonii Narodowej. Nic dziwnego, że czuje się tam jak w rodzinie.
– Na 100-lecie Fiharmonii dyrektor Kord poprosił mnie o napisanie wierszyków o każdym pracowniku – od koncertmistrza do sprzątaczki. Napisałam wiersze żartobliwe, fraszkowate. Liczyłam, że zostaną przyjęte z poczuciem humoru. I tak się stało.
Z okazji jubileuszu FN wydano nie tylko wiersze, ale również zbiór esejów Jolanty Zaręby-Wronkowskiej „Nuta pamięci”, o ludziach związanych z Filharmonią – tych, kórzy odeszli. „Te moje eseje memorialne zbudowałam ze znanych mi faktów, z autopsji, z przekazów przyjaciół, z akt osobowych, rozmów z rodzinami itp. Dla pamiętania po wsze czasy” – pisze autorka we wstępie.
Obydwie książki powstały z inicjatywy Komisji Zakładowej „Solidarności”, za związkowe pieniądze, przy współudziale byłego dyrektora Kazimierza Korda.
Wciąż odczuwam niepokój, szukam czegoś nowego, czym się nigdy nie zajmowałam i się tego uczę – tłumaczy artystka swoją działalność w wielu dyscyplinach.
Od 47 lat jest żoną prof. Zbigniewa Wronkowskiego, znanego onkologa. Ich syn Robert jest etykiem. Wnuki – Sylwia i Robert – są w wieku szkolnym.
Poniżej kilka przykładów twórczości Jolanty Zaręby-Wronkowskiej z ostatnich miesięcy.

Ewa Dobrowolska

Archiwum