13 marca 2004

Nasze szpitale – Szpital Wolski

Szpital Wolski obchodził niedawno stulecie swego istnienia. To szmat czasu. Ale naprawdę jego historia jest znacznie dłuższa.

Placówka ta kontynuuje pracę trzech wspaniałych instytucji świadczących pomoc ludziom chorym, słabym i cierpiącym, powstałych w Warszawie w różnych epokach. Były to szpitale: Świętego Ducha, Wolski i Starozakonnych na Czystem.
Najstarszy – Szpital św. Ducha – został założony w 1442 r. przez ks. Annę Holszańską jako przytułek dla najuboższych mieszkańców Warszawy przy ul. Piwnej. Dopiero w XIX wieku stał się placówką typowo leczniczą. Wielokrotnie zmieniał lokalizację, a w 1940 r. został przeniesiony do budynków na Czystem, przy ul. Dworskiej.
Pierwszy Szpital Wolski powstał dzięki zapisowi testamentowemu Stanisława Staszica z 1824 r. Jednak warunki polityczne pod zaborem rosyjskim pozwoliły rozpocząć działalność szpitala dopiero w roku 1877. Dramatyczna historia Warszawy sprawiła, że i on zmieniał siedzibę. W latach 1935-1949 mieścił się przy ul. Płockiej. Czas ten to najpierw pionierska, a potem – w okresie okupacji – heroiczna praca personelu. W 1950 r. przy Płockiej zlokalizowano nowo utworzony Instytut Gruźlicy. Szpital Wolski po kilku latach podjął działalność przy Kasprzaka, dawniej – ul. Dworskiej 17.
Szpital Starozakonnych powstał z inicjatywy Gminy Wyznaniowej Żydowskiej, która w latach 1887-1902 przeprowadziła zbiórkę pieniędzy, wykupiła działki na Czystem (część terenu zajmowanego przez obecny szpital) i wybudowała najnowocześniejszy w owym czasie obiekt leczniczy w Warszawie. Pięć lat po otwarciu szpital został przekazany w zarząd władzom stolicy.
Lata powojenne to już wspólna historia tych trzech placówek – będących teraz Szpitalem Miejskim nr 1 (dopiero w 1957 r. zakład odzyskał miano Szpitala Wolskiego). Historia w dalszym ciągu pełna była trudnych chwil, wymagająca od pracowników odważnych decyzji i ciężkiej pracy.
Zagrożenie bytu, albo przynamniej uszczuplenia stanu posiadania placówki, kilkakrotnie pojawiało się w ciągu tych 60 lat. Już w 1949 r. na terenach należących do szpitala powstał Instytut Matki i Dziecka. Była to lokalizacja tymczasowa, IMiD miał wkrótce dostać stałą siedzibę, ale pracuje w tym miejscu do dziś.
Mur, który postawiono między placówkami, i łączy, i dzieli. Łączy, bo np. obie korzystają ze wspólnej tlenowni. Ujęcie wody, należące do Szpitala Wolskiego, a znajdujące się po stronie Instytutu, przez zaniedbanie tego ostatniego przestało działać.
Są i poważniejsze sprawy. Od lat 70. Instytut korzysta z ginekologiczno-położniczego zaplecza szpitala. Początkowo była to „afiliacja” klinik w pomieszczeniach oddziałów rejonowych (ginekologicznego, położniczego, noworodkowego, patologii ciąży), potem „klinik w bazie obcej”, zgodnie z art. 64 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, a w 1998 r. działalność Szpitala przejął Instytut. W 1990 r. podpisano dodatkową, dziesięcioletnią umowę dzierżawy pawilonu położniczego, bo bez niej Ministerstwo Zdrowia nie mogło dofinansować remontu szpitala.
Umowa ta niestety zdezorganizowała wieloletnią współpracę polegającą na wspólnym prowadzeniu działalności i wywołała niepotrzebny spór między placówkami. Rozliczenia między nimi są nieuregulowane. Z wyliczeń Szpitala wynika, że dołożył on ponad 12 mln zł do działalności Instytutu. W najbliższym czasie eksperci wyliczą, ile dodatkowo wyniesie kwota za bezumowne korzystanie z pawilonu położniczego od 2000 r. i przejęcie przychodów z działalności. Czy szpital otrzyma zwrot tych pieniędzy?

Tak jest w przypadku oddziałów, których Instytut właściwie nie ma, natomiast innych jednostek placówki mają w nadmiarze, w obu np. znajdują się duże laboratoria analityczne i zakłady diagnostyki obrazowej, z dwoma tomografami, oraz dwa zakłady patomorfologii. Dublowanie tak drogiego sprzętu w obrębie jednego kompleksu szpitalnego, sztucznie podzielonego, jest marnowaniem środków. Harmonijna współpraca z pewnością przyczyniłaby się do prowadzenia bardziej racjonalnej gospodarki obu zakładów.
Od chwili wybudowania szpitala zajmował on teren przy ul. Kasprzaka (świadczy o tym zachowany do dzisiaj adres – Kasprzaka 17). Pod koniec lat 80. nastąpiło kolejne uszczuplenie stanu posiadania szpitala – część gruntu, właśnie od strony Kasprzaka, zabrało Ministerstwo Finansów, zburzyło istniejące tam obiekty i wybudowało domy dla swojej spółdzielni mieszkaniowej. Strata ta nie została zrekompensowana finansowo, a szpital nie doczekał się nawet obiecanych mieszkań dla swoich pracowników, miejsc w garażach ani pomieszczeń biurowych w tym obiekcie.
W ostatnich latach pojawiły się roszczenia gminy żydowskiej o zwrot jej mienia, jakim były niektóre pawilony obecnego szpitala. Ustawa z 1997 r. regulująca warunki zwrotu mienia nie dotyczy szpitali. Mimo to zastosowano „rozszerzoną interpretację” i w 2001 r. decyzją jednego z urzędników miejskich próbowano przekazać dwa spośród dwunastu pawilonów szpitala gminie żydowskiej.
Wiązałoby się to z ogromnymi kosztami – przebudowy infrastruktury cieplnej, energetycznej, ciągów komunikacyjnych, wycinką drzew (a park jest oddzielnym, chronionym obiektem). Zmiany kosztowałyby ok. 3 mln zł. Rozmowy władz miasta, bo one są organem założycielskim szpitala, z gminą żydowską trwają. Jest nadzieja, że gmina przyjmie rozwiązanie kompromisowe i szkody szpitala będą mniejsze.

Sprawy własnościowe to nie jedyne kłopoty szpitala. Przez wiele lat był on niedoinwestowany, brakowało pieniędzy nie tylko na poważny remont, ale nawet na bieżące konserwacje. Doszło do tego, że oddział chirurgiczny zaprzestał pracy na 10 lat, bowiem nie starczyło funduszy na dokończenie remontu kapitalnego. Na przełomie lat 80. i 90. szpital był w szczególnie złym stanie technicznym, już nie mógł wydajnie pracować. Wtedy nowa dyrekcja powzięła decyzję o radykalnych zmianach.
Od przeszło 10 lat szpital jest w stanie permanentnej modernizacji. Wiele obiektów już ukończono. Chirurgia ma dziś jeden z najlepszych bloków operacyjnych w stolicy. Wszystkie oddziały i poradnie zostały właściwie stworzone od nowa. Żadnego oddziału ani poradni w ostatnim 10-leciu nie ominął remont – mają nową lokalizację, nowe wyposażenie, a ordynatorzy stworzyli nowe zespoły pracownicze. W toku są prace związane z przeniesieniem laboratorium do nowych pomieszczeń, rozbudową poradni specjalistycznych i kompleksu podstawowej opieki zdrowotnej, którą szpital prowadzi od 4 lat. Placówka przechodzi kompleksową restrukturyzację – pomieszczeń, wyposażenia i personelu.
Pieniądze na remont i modernizację pochodziły z wielu źródeł. Gdy jeszcze istniały gminy warszawskie, Bemowo i Centrum współfinansowały remont chirurgii. Poprzednie organy założycielskie przekazywały symboliczne kwoty (np. wojewoda) lub nie dawały nic (powiat warszawski). Obecny organ założycielski – miasto stołeczne Warszawa – też nie jest hojny, choć obiecuje poprawę w przyszłości.
Znacznie więcej szpital otrzymał od Funduszu Ochrony Środowiska, zwłaszcza na termomodernizację. Jej dodatkowym efektem jest estetyczny wygląd zewnętrzny szpitala – pawilony otrzymały nowe, czyste elewacje. Największe zasługi mają „przyjaciele sponsorzy”, jak określa ich dyr. Zdankiewicz. Należą do nich: położona po sąsiedzku warszawska „Polfa”, pomagająca w odnawianiu poszczególnych pawilonów, inne rodzime firmy oraz przyjazne organizacje ze Szwajcarii i Szwecji. Np. Szwajcarzy pożyczyli pieniądze na modernizację węzłów cieplnych, a szpital spłaca kredyt z oszczędności energii. Przyjaciele ze Szwecji wielokrotnie ofiarowywali aparaturę medyczną, pościel, drobny sprzęt.

System pawilonowy sprzyja tworzeniu ośrodków kompleksowej opieki nad pacjentami w poszczególnych specjalizacjach, daje to jej lepszą organizację, efektywniejsze wykorzystanie aparatury do diagnostyki w poradni i na oddziale, lekarzom zaś pozwala na lepszy nadzór nad całością.

Tak właśnie zorganizowany jest ośrodek kardiologiczny składający się poradni, oddziału dziennego i niedawno uruchomionej pracowni hemodynamicznej. Podobnie zbudowano również ośrodek neurologiczny.
Pion zabiegowy został zdezorganizowany w czasach, gdy przystąpiono do długiego remontu kilku pawilonów, w tym chirurgicznego. Do dziś nie udało się odtworzyć niektórych oddziałów, np. urologicznego. Obecnie dyrekcja rozważa koncepcję stworzenia wieloprofilowego ośrodka zabiegowego, w którym lekarze różnych specjalności korzystaliby ze wspólnej bazy.
Szpital ma już kilkuletnie doświadczenia w prowadzeniu wieloprofilowego oddziału chirurgii jednego dnia. Chce jednak rozwinąć tę formułę w działalności stacjonarnej.
Reorganizacja szpitala to proces permanentny. W bieżącym roku planowane jest przeniesienie do pierwszego pawilonu szeregu poradni specjalistycznych, dzięki czemu będą one bliżej odpowiadających im oddziałów dziennych.
Rozważa się też powiększenie kompleksu psychiatrycznego. Świadczy on całościową opiekę, jest w dobrym stanie, ale ma za mało miejsc. Zarówno NFZ, jak i samorząd miejski chcą kupować więcej usług, szczególnie dla pacjentów uzależnionych. Miasto dokonuje tych zakupów z funduszy na przeciwdziałanie patologiom społecznym: alkoholizmowi i narkomanii. Wyprowadzenie interny z jednego poziomu pawilonu psychiatrycznego, w którym funkcjonuje psychiatria, powiększy możliwości leczenia pacjentów – zarówno tych z problemami psychiatrycznymi i psychosomatycznymi, jak i uzależnionych.
Planuje się rozpoczęcie świadczenia usług opieki długoterminowej i poszerzenie opieki onkologicznej. Szpital dysponuje poradniami: chorób piersi i urologiczną (jedyną w tej części miasta), nie ma jednak możliwości operowania zdiagnozowanych już nowotworów (odsyła pacjentów do Instytutu Onkologii). Plany obejmują leczenie chirurgiczne i chemioterapię. Uruchomienie radioterapii w chwili obecnej jest niemożliwe. Termin poszerzenia zakresu świadczeń onkologicznych zależy od możliwości zakupu tych usług przez NFZ.
Stan finansowy szpitala nie jest zły. Przed „ustawą 203” szpital miał dodatni wynik finansowy. Dodatkowe obciążenia, na których pokrycie nie przekazano środków, pogorszyły ten wynik. Rok 2002 został zakończony stratą ok. 2 mln, co jak na szpital wieloprofilowy nadal nie stanowi złego rezultatu, a wynik 2003 r. powinien być nieco lepszy.
– W szpitalu od lat prowadzimy racjonalną gospodarkę, wszyscy kierownicy jednostek są wdrażani do działań oszczędnościowych – umiejętności dostosowania swoich kosztów do możliwości finansowych, starają się o dodatkowe fundusze, np. na świadczenia profilaktyczne, badania kliniczne. Ten system działa od dawna i każdy jest z tego rozliczany – mówi dyr. Zdankiewicz. – Ale też nie zawsze płacimy zobowiązania w terminach 30-dniowych, raczej negocjujemy przełożenie spłat. Miewamy wezwania do zapłaty od usługodawców, co czasami skutkuje nawet pojawieniem się komornika. Wiele naszych świadczeń, z uwagi na wykształcenie i poziom naukowy kadry oraz wyposażenie w aparaturę, odpowiada II i III poziomowi referencyjnemu. Uzyskanie cen za usługi przypisywane takiemu poziomowi napotyka jednak, jak dotychczas, bariery formalne. W połowie 2004 r. jest zapowiadana weryfikacja poziomu świadczeń i spodziewamy się, że nasze usługi zostaną lepiej wycenione.

Większość lekarzy uzyskała II stopień specjalizacji, wielu ma ukończone podspecjalizacje. Niektóre zespoły prowadzą stałą działalność naukową, a kilku lekarzy ma znaczący dorobek naukowy, znany dzięki udziałowi w międzynarodowych konferencjach, także poza krajem. Większość oddziałów uzyskała akredytację. Wśród pielęgniarek jest wiele takich, które pracują w szpitalu bardzo długo – od ukończenia przyszpitalnej szkoły. Trudno się więc dziwić, że tak doświadczony i związany ze swoim zakładem personel robi dla niego więcej, niż wymagają tego zwykłe obowiązki pracownicze.

Małgorzata Skarbek

Archiwum