13 kwietnia 2004

Co z dyżurami lekarskimi?

Jak to jest w Europie
Unijna dyrektywa z 23 listopada 1993 roku określa czas pracy: 48 godzin to maksymalna średnia z co najmniej 4 miesięcy, z wliczeniem nadgodzin. Jak w styczniowym raporcie poinformowała Komisja Europejska, Polska jest jednym z niewielu państw kandydujących do UE, które nie zastrzegły sobie prawa do odstępstw od obowiązującego we Wspólnocie limitu czasu pracy. Zdaniem wielu ekspertów, brak klauzuli wyłączającej polską służbę zdrowia spod działania unijnej dyrektywy może spowodować załamanie systemu prawnego polskiego szpitalnictwa. Zgodnie z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości UE z września 2003 roku, do czasu pracy wlicza się bowiem dyżury lekarskie i pielęgniarskie. Hiszpania, Niemcy, Holandia podjęły już kroki zmierzające do wyłączenia służby zdrowia spod działania wspomnianej dyrektywy we własnych systemach prawnych. Podobne działania planuje wiele państw kandydujących.

Wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości
Jednym z powodów całego galimatiasu może być wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) w sprawie lekarza z Niemiec. Artykuł 2 dyrektywy z 1993 roku stanowi: Czas pracy oznacza każdy okres, podczas którego pracownik pracuje, jest do dyspozycji pracodawcy i wypełnia swe czynności i obowiązki, zgodnie z przepisami krajowymi i/lub praktyką krajową. Trybunał w Luksemburgu uznał, iż dyrektywa ta ma bronić interesów pracowników, regulować ich prawo do odpoczynku i bezpieczeństwa pracy, co zresztą jest uregulowane w preambule (w celu zapewnienia bezpieczeństwa i zdrowia pracowników we Wspólnocie muszą mieć oni zapewnione odpowiednie przerwy w pracy w czasie dnia, tygodnia i roku; w związku z tym musi zostać również ustalony maksymalny tygodniowy czas pracy). W sprawie rozpatrywanej przez ETS – lekarz z Niemiec twierdził, iż wielokrotnie był zobligowany do spędzania czasu na dyżurze nocnym. Wnosił o uznanie tych dyżurów za czas pracy, a co za tym idzie – o wypłacenie zaległego wynagrodzenia. Na podstawie dyrektywy z 1993 roku Trybunał stwierdził, że pracodawca ma obowiązek zapewnić pracownikowi minimalny czas wypoczynku, a czasu spędzonego na dyżurze nie można uznać za czas wolny, ponieważ lekarz może być wtedy budzony. ETS uznał więc, że cały czas spędzony przez lekarza (pielęgniarkę) na dyżurze należy wliczyć do czasu pracy. Nie jest przy tym istotne, czy pracownikowi na dyżurze stworzono możliwość wypoczynku, czy też nie.

Prawo europejskie a prawo polskie
Dyrektywy organów UE nie są skierowane do obywateli Unii, ale do państw członkowskich. Są one (Polska od 1 maja) obligowane do zmiany lub wydania krajowych aktów prawnych, w określonym terminie, w celu realizacji określonych zadań. Dostosowywanie prawodawstwa polskiego do unijnego oznacza konieczność przeniesienia surowych brukselskich norm na polski teren. Inaczej natomiast sprawa się ma z wyrokiem Trybunału. Wyrok ETS może mieć zastosowanie w sprawie obywatela Unii Europejskiej w przypadku, kiedy sąd narodowy, rozpatrując daną sprawę, uwikłaną w prawo Wspólnoty, ma wątpliwości, co mówi na ten temat ustawodawstwo wspólnotowe. W takim przypadku sąd powinien przedstawić całą sprawę Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości. Wtedy ETS przygotowuje wstępne orzeczenie, które sędziowie w danym kraju muszą wziąć pod uwagę przy formułowaniu własnego orzeczenia.

Jak to jest w Polsce
Kwestia czasu pracy pracowników służby zdrowia (w tym i dyżurów lekarskich) uregulowana jest w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej z 1991 roku (Dz. U. nr 91, poz. 408 z późniejszymi zmianami) oraz w Kodeksie pracy. Artykuł 32 j ustawy o ZOZ-ach stanowi, iż lekarze oraz inni posiadający wyższe wykształcenie pracownicy wykonujący zawód medyczny, zatrudnieni w zakładzie opieki zdrowotnej przeznaczonym dla osób, których stan zdrowia wymaga udzielania całodobowych świadczeń zdrowotnych, mogą być zobowiązani do pełnienia w tym zakładzie dyżuru medycznego. Ustęp drugi tego artykułu brzmi: Czasu pełnienia dyżuru (…) nie wlicza się do czasu pracy.

Polski Sąd Najwyższy o dyżurach lekarskich
Charakterem prawnym dyżurów lekarskich w Polsce zajmował się już Sąd Najwyższy. W uchwale z 7 sierpnia 2001 roku uznał, iż pełnienie dyżuru lekarskiego nie powinno być traktowane jak równoznaczne ze świadczeniem pracy. Ponadto stwierdził, iż ścisłe wyodrębnienie czasu efektywnego wykonywania pracy od czasu pozostawania w gotowości do niej jest niemożliwe, a poza tym prowadziłoby do wyników nieprawdziwych i krzywdzących lekarzy. To ostatnie stwierdzenie nierozerwalnie wiąże się z określeniem przez SN dyżuru lekarskiego jako stanu „pogotowia” lekarza -wyczekiwania na powstanie potrzeby świadczenia pracy. Podczas „pogotowia” lekarz, według Sądu Najwyższego, nie zawsze świadczy pracę: Trzeba zaznaczyć, że gdy chodzi o gotowość do wykonywania pracy, to sytuacja może być złożona i nie zawsze gotowości lekarza nie można zakwalifikować jako pracy. W sytuacji bowiem, gdy na przykład lekarz oczekuje na dowiezienie do szpitala chorego, co do którego został wcześniej poinformowany o potrzebie udzielenia mu pomocy (np. wykonania badań ewentualnie przeprowadzenia nagłej operacji itp.) bądź gdy lekarz oczekuje na przygotowanie chorego do zaplanowanej operacji, to wtedy wystąpi po jego stronie stan rzeczywistej, aktywnej gotowości, który należy potraktować tak jak wykonywanie pracy. Nie ulega też wątpliwości, że wykonywaniem pracy podczas dyżuru będą wszystkie czynności zmierzające do ustalenia stanu zdrowia pacjenta, takie jak badanie przedmiotowe, zlecenie badań pomocniczych, ocena wyników badań, udział w konsultacjach, wieczorne wizytowanie pacjentów (tzw. obchód), udzielanie pomocy, nie mówiąc o takich czynnościach, jak przeprowadzanie operacji lub też uczestniczenie w nich (…). Nie można wykluczyć, że w niektórych wypadkach dyżur lekarski będzie polegał w całości na świadczeniu pracy, w innych zaś -praca podczas dyżuru będzie rzadkością. (…) Na ocenę dyżuru ma więc niewątpliwie wpływ stan faktyczny istniejący w konkretnej sprawie, a więc wynik ustalenia, ile czasu wynosiła rzeczywista praca lekarza podczas dyżuru, a ile stan biernego oczekiwania, w czasie którego lekarz mógł odpoczywać, zająć się lekturą, a nawet spać. Jak widać, ustalenia SN różnią się od tych poczynionych przez ETS! Według sędziów z Luksemburga bowiem, cały czas dyżuru, nawet jeżeli lekarz może podczas niego spać, należy uznać za czas pracy.

Co z tego wyniknie?
W kontekście wspomnianego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz faktu nieskorzystania przez polski rząd z możliwości odstępstwa od unijnej dyrektywy z 1993 roku w kwestii maksymalnego tygodniowego wymiaru pracy -nasuwają się pytania: Czy w Polsce jest wystarczająco dużo lekarzy, by działalność polskiej służby zdrowia zmieściła się w unijnych ramach dotyczących prawa pracy? Czy Polska jest w stanie poradzić sobie z przewidywanym przez wielu specjalistów odpływem lekarzy na Zachód? Czy w systemie jest wystarczająco dużo pieniędzy, by zapłacić nowo zatrudnionym medykom za wykonywaną przez nich pracę? Dziś nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na te pytania. Po prostu czas pokaże…

Jakub ZIEMBA

Archiwum