28 czerwca 2004

Czterdzieści lat w Międzylesiu

Decyzja o utworzeniu dużego szpitala kolejowego zapadła na początku lat 50. Budowę rozpoczęto w 1954 r. Wtedy resort PKP był potęgą z dużymi perspektywami rozwojowymi – mógł budować szybko i nowocześnie. Uroczyste otwarcie nowego szpitala kolejowego w Międzylesiu odbyło się w październiku 1960 r.

Wówczas była to spokojna miejscowość podstołeczna, położona daleko od wielkomiejskiego ruchu i otoczona pięknym lasem. Pierwszym dyrektorem szpitala był dr n. med. Tadeusz Chojnacki. Przestronny obiekt wyposażono w najnowocześniejszy w tamtym czasie sprzęt i aparaturę. Szybko powstawały nowe – specjalistyczne oddziały. To spowodowało, że szpital rychło zyskał rangę placówki ponadregionalnej, nadrzędnej w stosunku do 22 okręgowych szpitali kolejowej służby zdrowia. Wtedy właśnie otrzymał oficjalną nazwę – Centralny Szpital Kolejowy w Międzylesiu.
Był placówką zamkniętą – szpitalem resortowym dla pracowników kolei, ich rodzin i emerytów. W okresie największego rozwoju transportu kolejowego grupa ta liczyła ponad 2,5 mln osób, w tym kolejarze – pół mln. Ale dobra opinia o szpitalu przyciągała pacjentów i zawsze część hospitalizowanych nie była bezpośrednio związana z resortem. W latach 90. szpital powoli zaczął się otwierać dla wszystkich – oferował swoje świadczenia również na rynku zewnętrznym. (Warto dodać, że w latach 90. pracownicy kolejowej służby zdrowia stanowili bardzo liczną grupę – ok. 24 tys. osób, w tym 3685 lekarzy i 891 stomatologów).
Od dnia otwarcia w szpitalu pracowały oddziały: trzy wewnętrzne, neurologiczny, chirurgiczny i położniczo-ginekologiczny, a także liczne zakłady pomocnicze, jak: apteka, laboratorium, radiologia, fizykoterapia. Wkrótce uruchomiono następne oddziały: noworodkowy, urologię, okulistykę, oraz drugi oddział chirurgiczny. Został on bardzo szybko przekształcony w torakochirurgię, gdzie przeprowadzano operacje narządów klatki piersiowej, łącznie z operacjami serca i naczyń.
Efektem stałej dbałości o rozwój placówki było poszerzenie zakresu wykonywanych badań diagnostycznych i zabiegów. Pierwszy oddział wewnętrzny otrzymał dwa stanowiska sztucznej nerki (dziś jest ich 11), dzięki czemu rozpoczęto prowadzenie dializoterapii; radiologia dostała aparaturę do badań angiograficznych; powstała pracownia izotopowa, a następnie – jako jeden z pierwszych w Warszawie – Oddział Intensywnej Opieki Medycznej.
Szczególnie w ostatnich 15 latach szpitalna baza diagnostyczna wzbogaciła się o najnowocześniejszy sprzęt. Drugi w kraju rezonans magnetyczny zainstalowano właśnie w Międzylesiu. Od 1988 r. pracuje tu tomograf komputerowy. Pracownia izotopowa przekształciła się w zakład medycyny nuklearnej dysponujący m.in. trójwymiarową gamakamerą.
Od początku istnienia szpital szczycił się doskonałą kadrą. Wśród lekarzy byli i są wybitni naukowcy, nauczyciele akademiccy, konsultanci wojewódzcy i krajowi. Dyrektorami kolejno byli: Kazimierz Kamiński, Jan Wiśniewski, Zdzisław Sadowski, a najdłużej, przez ponad 15 lat – Włodzimierz Czarnecki (do 2002 r.).
Jednak przeszłość szpitala w Międzylesiu nie składa się z samych sukcesów. W latach 80. powstał plan zakrojonej na wielką skalę rozbudowy placówki. W jej wyniku powierzchnia szpitala miała zwiększyć się o 30 tys. metrów kwadratowych, a obok skromnych, ale ogromnie zasłużonych „budyneczków” starego szpitala miał powstać m.in. 8-kondygnacyjny blok ze stali i szkła. Niestety, w 1983 r., gdy rozpoczynano budowę, nie istniały już takie „moce sprawcze”, jak na przełomie lat 50. i 60. Inwestycja pochłaniała duże pieniądze i trwała latami. Ostatecznie postawiono budynki, ale zabrakło środków na ich wykończenie i wyposażenie. Zapowiadane od dłuższego czasu przekształcenia w ochronie zdrowia spowodowały, że PKP poniechały opieki nad swoimi placówkami lecznictwa, a tym bardziej przestały łożyć na inwestycje. W 1999 r., w momencie wejścia reformy, szpital musiał przede wszystkim utrzymać się na rynku świadczeń zdrowotnych, a inwestycje zeszły na drugi plan. Ale to już historia. Współczesność szpitala w Międzylesiu rysuje się w bardziej kolorowych barwach.

Małgorzata SKARBEK

Archiwum