12 kwietnia 2006

Sagi rodzinne: Ostyk-Narbuttowie – Bauerowie – Gellertowie. Kresowianie – cz. I

Do powstania warszawskiego poszły obydwie – matka i córka: Maria Bauerowa z domu Ostyk-Narbutt i Janina Bauerówna. Postąpiły tak, jak ich przodkowie w powstaniu styczniowym: Ludwik, pułkownik armii powstańczej, naczelnik wojenny w powiecie lidzkim na Wileńszczyźnie, jego siostra Teodora, bracia Bolesław i Franciszek, a nawet 10-letni Stanisław, późniejszy lekarz i ojciec Marii Bauerowej. Na Narbuttów ojczyzna zawsze mogła liczyć. Na barykadach Warszawy zabrakło tylko dr. mjr. Jana Bauera – męża Marii i ojca Janiny. Jego ostatni list po kampanii wrześniowej nosił adres zwrotny: Dom Wypoczynkowy im. Gorkiego w Kozielsku.

Litwo, ojczyzno moja…

Teodor Ostyk-Narbutt, inżynier i archeolog, pasjonował się historią. Napisał m.in. 9 tomów „Dziejów starożytnych narodu litewskiego”. Rodzinny majątek Szawry na Grodzieńszczyźnie był jego małą ojczyzną, a zarazem ostoją polskości. W okresie powstania styczniowego stamtąd płynęło zaopatrzenie dla powstańców, tam otrzymywali oni pomoc sanitarną, schronienie i broń. Podczas rewizji w dworze po upadku powstania carska policja znalazła proch i amunicję, a niedaleko dwie zakopane armaty i beczkę prochu, przywiezione z Wilna przez córkę Narbuttów Teodorę i jej przyjaciółkę. Teodor Ostyk-Narbutt i jego żona stanęli przed sądem wojennym i zostali skazani na zesłanie na Sybir. – Carat zarekwirował ich majątek i całe mienie, odebrał nawet herby – opowiada prawnuczka, dr Janina Gellertowa. – Pradziadowi zezwolili w końcu na pozostanie na Litwie ze względu na zły stan zdrowia, ale prababka się nie wybroniła. 5 lat spędziła w Czembrze na Syberii. Jej los podzielił syn Bolesław, skazany najpierw na karę śmierci za „udział w buncie z bronią w ręku”, potem, z racji niepełnoletności, ułaskawiony i zesłany na 5 lat do Krasnojarska.
Imię Ludwika Narbutta, powstańczego wodza, przetrwało na Litwie w legendach, pieśniach ludowych i poezji. Jego śmierć w bitwie pod Dubiczami zakończyła działania partyzanckie na tym terenie. Niemal natychmiast po bitwie Teodora, siostra Ludwika i jego powstańcza łączniczka, przyjechała pochować brata. Przed grożącym jej aresztowaniem przestrzegł ją leśniczy. W męskim przebraniu uciekła do Grodna. Potem udało jej się przekraść przez granicę i dotrzeć do Paryża. – To ona załatwiła swojemu bratu Stanisławowi, a mojemu dziadkowi studia medyczne w Monachium – mówi dr Janina Gellertowa.

Na kresach kresów
W 1879 roku Stanisław Ostyk-Narbutt uzyskuje dyplom lekarza medycyny. Jednak praktykowanie na terenie Rosji wymaga nostryfikacji dyplomu monachijskiego. Stanisław robi to na uniwersytecie w Dorpacie. Po kilkuletniej tułaczce osiada w Brasławiu. Brasławszczyzna, niegdyś litewska, za czasów II Rzeczypospolitej stanowiąca najdalej na północny wschód wysunięty kraniec Polski, obecnie znajduje się w granicach Białorusi. Za czasów Narbutta była to cudowna kraina puszcz i jezior. Zauroczony, pisze do siostry Teodory: „W 1892 roku osiadłem w Brasławiu jako pierwszy Adam, bo od wieków nigdy tu lekarza nie było. Po przybyciu na miejsce wlazłem na górę brasławską, ujrzałem wokół jedenaście jezior i ta urocza okolica przemówiła do mego poetycznego serca. Początkowo zamieszkałem w żydowskiej chałupie, ale przez kilka lat pobudowałem własne dominium nad brzegiem jeziora Drywiaty i rezydując wśród nadbrzeżnych piachów, wyobrażałem sobie, że jestem królem afrykańskim gdzieś na Saharze”.

W początkach pracy lekarskiej specjalizował się w chirurgii i okulistyce, teraz musi się zajmować wszelkimi możliwymi schorzeniami. Biedaków leczy bezinteresownie, niekiedy nawet daje im pieniądze na leki. Nic dziwnego, że brasławianie go uwielbiają.
Rozpoczyna starania o stanowisko lekarza wiejskiego drugiego obwodu powiatu nowoaleksandrowskiego. Chce otworzyć szpital, żeby leczyć najciężej chorych. Ale na nominację musi czekać 7 lat! Mimo że od powstania styczniowego upłynęło już ponad 30 lat, władza ma dobrą pamięć. W końcu, w 1904 roku, uzyskuje nominację i już po roku uruchamia szpital, organizuje też w mieście służbę sanitarną.
Trzy lata wcześniej żeni się z Ludwiką Rudnicką. Z tego związku urodzi się czworo dzieci.
Pracowite i szczęśliwe życie przerywa wojna. Stanisław Ostyk-Narbutt zostaje skierowany na front północno-zachodni. Pracuje w lazaretach. Przedtem ekspediuje jednak żonę z dziećmi do rodziny na Kaukaz, słusznie przewidując, że tam będą bezpieczniejsi. W 1917 roku zostaje ciężko ranny, co kończy się inwalidztwem. Zanim jednak rewolucja zmiecie carskie rządy, Narbutt, na przekór historii swego życia, zdąży jeszcze otrzymać Order
Świętego Stanisława III stopnia. Order ten, ustanowiony przez Stanisława Augusta Poniatowskiego, został po upadku powstania listopadowego wcielony przez cara Mikołaja I do orderów rosyjskich, podobnie jak Order Orła Białego.
Brasław zastaje w ruinie. Spalony jest też jego dom i szpital. Już jako pułkownik Wojska Polskiego i lekarz powiatowy będzie odbudowywał miasto, tworząc zręby niepodległej Polski na jej najdalszych kresach. Zaczyna od szpitala, tam też mieszka z rodziną, mozolnie odbudowując własny dom, który zostanie wykończony dopiero po jego śmierci.
Był nie tylko lekarzem, ale i społecznikiem, pułkownikiem ochotniczej straży pożarnej, którą współtworzył, redaktorem pisma satyrycznego „Duch Brasławca”, poetą, aktorem w przedstawieniach amatorskich – opowiada wnuczka. – Był wszędzie tam, gdzie można było podnieść jego ukochany Brasław na wyższy poziom medyczny, społeczny i kulturalny.
Dr Stanisław Ostyk-Narbutt zmarł w 1926 roku. Zgodnie ze swoim życzeniem został pochowany na Górze Zamkowej. Brasławianie wystawili mu tam 12-metrowy obelisk, który, mimo meandrów historii tej ziemi, stoi do dziś. Co więcej, starzy ludzie wciąż pamiętają doktora Narbutta. – Kiedy
w 1989 roku po raz pierwszy po półwieczu odwiedziłam Brasław wraz z synem,
powitano nas owacyjnie – wspomina dr Janina Gellertowa.

Brasławianie Ludwika i Stanisław Ostyk-Narbuttowie mieli trzy córki i syna. Stanisław Ostyk-Narbutt junior poza imieniem odziedziczył po ojcu również zamiłowanie do medycyny. W Wilnie kończy Gimnazjum im. Adama Mickiewicza, potem medycynę na Uniwersytecie Stefana Batorego. W 1934 roku zdobywa dyplom. Rok pracuje na uczelni, potem przenosi się do sanatorium przeciwgruźliczego w Otwocku, gdzie zaczyna się specjalizować w leczeniu gruźlicy. W 1937 roku umiera po zarażeniu się prosówką – ostrą, nieuleczalną wówczas postacią gruźlicy. Rozpaczy matki po stracie jedynego, ukochanego syna dr Gellertowa nigdy nie zapomni. – Babcia kładła się do trumny, żeby sprawdzić, czy mu będzie wygodnie. A on był za życia taki pogodny, wesoły. Pamiętam, jak przyjechał do nas do Warszawy na Boże Narodzenie i przebrał się za św. Mikołaja, ale ja go rozpoznałam – po butach: czarnych, sznurowanych, do kostek.
Najstarsza córka Narbuttów Maria wychodzi za mąż za dr. med., kpt. Wojska Polskiego Jana Bauera. – Kiedy mój ojciec szedł w 1920 roku na wojnę z bolszewikami, kwaterował w Brasławiu u mamki mojej mamy – Marcysi – opowiada dr Gellertowa. – Marcysia mu powiedziała: jak pan pozna moją panienkę, to się pan w niej zakocha. I tak się stało.
W 1922 roku Maria Bauerowa rodzi w Brasławiu córkę Janinę Ludwikę. Poród odbiera dziadek, dr Stanisław Narbutt. – Został też moim ojcem chrzestnym – mówi Janina Gellertowa. – I dopilnował, żeby na trzecie imię dano mi Bratysława – na cześć jego ukochanego Brasławia. Kiedy rok wcześniej moi rodzice wzięli ślub w Wilnie, a nie w Brasławiu, tak się na nich obraził, że demonstracyjnie na ślub nie pojechał.
W losach dwóch młodszych Narbuttówien: Wandy i Haliny uderza pewne podobieństwo. Pierwszą, która po studiach w Warszawie wróciła do matki do Brasławia, sowieci zsyłają w 1940 roku do Kazachstanu, skąd udaje jej się dotrzeć do armii gen. Andersa. Z mężem poznanym w Teheranie wraca do Polski pod koniec lat czterdziestych. Mąż, wówczas naczelnik Dworca Głównego w Warszawie, jest represjonowany przez UB pod pretekstem „zdrady tajemnicy państwowej”.
Najmłodszą z rodzeństwa Halinę po upadku Mokotowa, mimo widocznej ciąży, hitlerowcy zsyłają na roboty do Rzeszy. Ma szczęście, że została rozdzielona z mężem. Jego przetransportowano do Stutthofu, gdzie zginął. Pod koniec 1944 roku Halina zostaje przewieziona z powrotem do Polski
– Niemcy nie mają już głowy do rodzących Polek. Wysiada w Częstochowie. Cudownym zrządzeniem losu spotyka u znajomych swoją siostrę Marię z córką Janiną, które po upadku powstania uciekły z transportu do Rzeszy.
W 1945 roku, w baraku szpitalnym, Halina rodzi córkę Marię. Ta Maria wyjedzie z PRL na zawsze. Mieszka w Danii, jest pielęgniarką, ma męża lekarza. Jej dzieci noszą drugie nazwisko Narbutt. Ü

Archiwum