4 czerwca 2006

Przygoda z literaturą

Dawno temu pracowałem jako internista na Malcie.
W 1987 r. powróciłem do Polski, aby rozpocząć trudne życie ordynatora. Aleksander Tulczyński, chirurg pediatra, etyk i w tamtym czasie dyrektor PZWL, namówił mnie wówczas do tłumaczenia artykułów medycznych dla polskiej wersji JAMY, a następnie „Pytań i odpowiedzi z chirurgii”. Książkę tę przeczytała w Oborach koleżanka żony, znana literatka, tłumaczka z rumuńskiego, z wykształcenia lekarka. Pochwaliła mnie za styl – i poleciła prężnemu wydawnictwu „Akapit” w Katowicach.
Moje pierwsze literackie tłumaczenie „Kobiety sukcesu” okazało się sukcesem, również handlowym. Zaraz potem przyszła „Cesarzowa” laureatki Nagrody Nobla, Pearl Buck, której elegancką prozę „transformowałem” na polski niemal bez poprawek, używając starej maszyny do pisania. Książka ta znajduje się obecnie w księgarniach, wznowiona przez „Bellonę”.
Moje pierwsze ambitne wydawnictwo w wyniku jednego z częstych wówczas kryzysów finansowych zrezygnowało z wydawania literatury. W tamtym czasie przejął mnie „Pruszyński i S-ka”, chociaż nie było to jedyne wydawnictwo, z którym współpracowałem. „Rzeczy, które nieśli” Tima O’Briena (oddział amerykańskich chłopców przeżywających grozę wojny w puszczy wietnamskiej) – to pozycja, która dała mi najwięcej jako czytelnikowi, w pracy tłumacza zaś upamiętniła się konsultacjami
w ambasadzie amerykańskiej i wykorzystaniem wulgaryzmów zasłyszanych w znajomej podwarszawskiej wsi. Najwięcej trudności do pokonania stworzył „Szamponowy świat” Douglasa Couplanda, autora książki i pojęcia „Pokolenie X”, zanurzonego w kulturze i subkulturze amerykańskiej młodzieży lat sześćdziesiątych. Z innych książek, wydanych w serii BIP (Biblioteka Interesującej Prozy) chciałbym wspomnieć o wysmakowanej „Topieli” Junota Diaza i „Nocy montera” Arthura Millera.
Obecnie w księgarniach znajduje się wydana przez „Bellonę” powieść „Twardziele nie tańczą” Normana Mailera, zdobywcy m.in. dwóch nagród Pulitzera. Autor uważany jest przez wielu za najwybitniejszego z żyjących pisarzy amerykańskich. To chyba najoryginalniejsza i najtrudniejsza do zaklasyfikowania z tłumaczonych przeze mnie książek. Liberalna atmosfera Nowej Anglii, narkotyki, seks, zbrodnia – a jednak autor, niezwykle bystry obserwator, psycholog, subtelny satyryk, czyni z tego niezwykły stop, a dla uważnego czytelnika niemal moralitet.
Teraz tłumaczę kolejną książkę Mailera, ciągnąc swą przygodę z literaturą, która, można powiedzieć, zaczęła się przez przypadek, ale – jak powiedział kiedyś wybitny naukowiec – „szczęście trafia się tylko tym, którzy są na nie przygotowani”. Dlaczego byłem przygotowany? O tym napiszę może kiedy indziej, jeśli dopisze szczęście. Ü

Krzysztof SCHREYER
Autor jest przewodniczącym
Komisji Współpracy z Zagranicą OIL w Warszawie

Archiwum