24 października 2006

Uważam, że…

W poprzednim numerze „Pulsu” pytałem, czy zapowiadana przez ministra zdrowia Zbigniewa Religę wymiana ordynatorów na konsultantów nie jest tematem zastępczym. Po moich dwóch ostatnich spotkaniach z Profesorem wiem już, że nie. Zdaniem ministra Religi, czas najwyższy podjąć ten temat i dokonać odpowiednich zmian w prawie, wprowadzając do systemu ochrony zdrowia konsultantów. Ile naszych Koleżanek i Kolegów uzna tę zmianę za potrzebną? Tego nie wie nikt, tak jak nikt nie wie, ilu z nas, lekarzy, ale i np. pielęgniarek, takiej zmiany nie jest w stanie zaakceptować.

Ciśnie się natychmiast pytanie, czy zmiana ta będzie stopniowo wprowadzana do polskich szpitali, czy będą funkcjonować obok siebie równolegle dwa systemy, a jeżeli tak, to kto będzie miał decydujący wpływ na to, który z nich zostanie w danej placówce wprowadzony.
Co na to ośrodki akademickie? Czy będą wyłączone z systemu konsultanckiego? Inne pytania, które zaraz potem należałoby zadać, to te z zakresu odpowiedzialności cywilnej, odpowiedzialności za zarządzanie oddziałem czy kliniką, wreszcie – sprawy związane ze szkoleniem młodych lekarzy.

Ciekawe też, kto będzie mógł zostać konsultantem „od razu”, a kto po zdaniu stosownych egzaminów (bo nie wydaje mi się prawdopodobne, ale i racjonalne, aby konsultantem zostawał każdy po uzyskaniu specjalizacji). Ponadto pozostaje pewien drobny, ale istotny, szkopuł w tej sprawie – nowelizacja dziesiątków aktów prawnych. Ale kości zostały już chyba rzucone!

A teraz w innej, ale dla przyszłości naszej korporacji, najważniejszej sprawie. Po raz kolejny mogę stwierdzić, że czasami „męska” rozmowa w cztery oczy może dać więcej niż dziesiątki aktów strzelistych, a dwóm chirurgom (nawet jeżeli jeden z nich jest ministrem) zawsze uda się porozumieć, jeżeli użyją odpowiednich argumentów.

Andrzej Włodarczyk

Archiwum