1 stycznia 2008

Chodzi nie tylko o pieniądze

Największą bolączką systemu opieki zdrowotnej jest brak pieniędzy. Nawet politycy dostrzegają ten oczywisty fakt. Szkoda tylko, że odkrycia tego dokonują zwykle politycy oddający władzę. Pozostawiają następcom „bombę” w postaci budżetu, w którym nie zapewniono pieniędzy na rozwiązanie problemów wynikających ze zobowiązań państwa, jakimi są czas pracy lekarzy i pensje pracowników służby zdrowia. Ponieważ proceder trwa od lat – rozwiązanie staje się coraz trudniejsze, wymaga coraz większych nakładów finansowych, zmiany ustaw, podjęcia coraz odważniejszych decyzji politycznych.
Sprawa drastycznie zaniżonych nakładów na system opieki zdrowotnej to fakt. Realne koszty funkcjonowania tego działu są znacznie wyższe niż nakłady przeznaczane na ten cel. Polityka „gospodarowania” naszymi składkami zdrowotnymi przez NFZ okazuje się całkowicie nieskuteczna. Wprowadzanie kontraktów, cen procedur, limitów usług ani nie służy pacjentom, ani świadczeniodawcom.
Mimo wprowadzonych oszczędności – szpitalom nie udaje się wyjść z długów. Nie mogą odtwarzać zdekapitalizowanej bazy (wymiana zużytej aparatury diagnostycznej i medycznej, przeprowadzanie remontów budynków). Publiczne ZOZ-y nie są w stanie zapewnić pracownikom pensji na poziomie średniego poziomu płac w kraju. Protesty lekarzy i pielęgniarek pokazały, że pracownicy nie chcą kosztem własnych zarobków ratować upadającego, niewydolnego systemu. Lekarze nie chcą dyżurować za stawki niższe niż godzina pracy opiekunki do dziecka.

Stan sytemu opieki zdrowotnej przypomina konia, którego odzwyczaja się od jedzenia. Koń od lat otrzymuje tylko dwie trzecie należnej dziennej porcji obroku. Jednocześnie oczekuje się, by ciągnął coraz cięższy wóz (wzrost potrzeb zdrowotnych), by był dziarski, zadowolony, nie protestował. Jak wiadomo, taki eksperyment nikomu się nie udał, a jaki jest stan systemu opieki zdrowotnej, każdy widzi. Bez zwiększenia nakładów finansowych (zapewnienia dostatecznej ilości paszy) nie można oczekiwać poprawy.

Nakłady na zdrowie w Polsce wynoszą 4% PKB, podczas gdy w Czechach, Słowacji, na Węgrzech 6-8%. Podobnie kształtują się inne wskaźniki wydatków na zdrowie: ilość pieniędzy na jednego mieszkańca (per capita), ceny usług, procedur itd. Również zarobki pracowników medycznych są w tych krajach wyższe niż w Polsce.
Udział naszego państwa w finansowaniu systemu zdrowia jest bardzo mały. Jest on finansowany z kieszeni obywateli (składki obowiązkowego ubezpieczenia). Obowiązujące, konstytucyjne, zasady solidaryzmu i jednakowego dostępu do usług zdrowotnych są łamane, duża grupa obywateli płaci bowiem znacznie niższe składki (ubezpieczeni w KRUS).
Z małej puli pieniędzy, przeznaczanych na zdrowie, państwo zabiera sporą część w postaci podatku VAT (od 7
do 22%): za leki, żywność, energię; wszystko, za co płacą szpitale, przychodnie, gabinety – publiczne i niepubliczne ZOZ-y. Kiedy wprowadzano VAT, obiecywano, że opłaty wrócą do systemu w postaci pieniędzy na inwestycje, wysokospecjalistycze procedury. Było to jednak tak dawno, że już nikt o tym nie pamięta.
Mimo że zakłady opieki zdrowotnej od dawna liczą koszty i wdrażają programy oszczędnościowe i restrukturyzacyjne, realne koszty wciąż są większe niż wpływy finansowe. Nie pomogły wprowadzone przez kasy chorych i NFZ szczegółowe kontrakty, określające ceny usług i procedur, limity przyjęć oraz rozbudowana sprawozdawczość i kontrole. Szpitale się zadłużają, a kolejki pacjentów wydłużają. Nasiliły się protesty pracowników. System opieki zdrowotnej jest niesprawny, a główną przyczynę zapaści stanowi jego niedofinansowanie.

Protestujący lekarze domagają się naprawy sytemu, zmiany przepisów dotyczących prawa, organizacji, finansowania instytucji zdrowotnych. Nie wierzą w obietnice. Lekarze domagają się od państwa (rządu, parlamentu, partii politycznych) konkretów – jak? kiedy? za jakie środki finansowe? jakie rozwiązania prawne? – zostaną podjęte dla ratowania, będącego w stanie krytycznym, systemu opieki zdrowotnej. Stawką jest bezpieczeństwo i zdrowie obywateli w Polsce.

Działania w postaci prywatyzacji usług, konkurencji świadczeniodawców oraz firm ubezpieczeń zdrowotnych, wprowadzenia dodatkowych opłat dla pacjentów – mogą być tylko dodatkowymi czynnikami poprawiającymi funkcjonowanie systemu.

Dr n. med. Jan A. Ciszecki jest chirurgiem dziecięcym; obecnie na emeryturze, prowadzi prywatną praktykę
i zajmuje się doradztwem. Pełnił funkcje: asystenta, ordynatora, dyrektora; był wykładowcą akademickim, uczestnikiem programów doradczych BŚ i PHARE, Project HOPE; członek założyciel STOMOZ; członek ORL i NRL

Archiwum