14 marca 2008

Obyczaje stare i nowe

W Krakowie nieoczekiwany renesans zainteresowań przeżywa… Nowa Huta (określana dziś przez zachodnich ekspertów mianem najlepiej zaplanowanego miasta w Europie) i osoba jej twórcy, inżyniera architekta Tadeusza Ptaszyckiego, notabene także pierwszego restauratora zniszczonego wojną Wrocławia. Rozmawiałem z nim w 1980 roku, gdy dobiegał końca swojej drogi, osamotniony, wieńcząc życiową karierę w Domu Spokojnej Starości w Prokocimiu.
Co to ma do medycyny? Ano wbrew pozorom wiele. Bo to lekarzom przychodzi najczęściej odgrywać rolę mitycznego Charona. I towarzyszyć nam w owej ostatniej przeprawie przez Styks do Hadesu. Niewdzięczna to rola uczniów Hipokratesa, o której często zapominamy.
Miejscowa „Galicyjska Gazeta Lekarska” opublikowała w ostatnim numerze RAPORT z czterech lat doświadczeń funkcjonowania Państwowego Systemu Ratownictwa Medycznego w Krakowie. Wnioski są niewesołe. SOR-y toną w długach (wszystkie są ich znaczącym kreatorem w szpitalach) i borykają się z nadmiarem pacjentów (którzy dostrzegli w nich wygodną formułę całodobowych przychodni ambulatoryjnych niewymagających skierowania). Kryzys pogłębiają lekarze POZ, którzy gnają tam pacjentów bez opamiętania. I tak oto zacny pomysł szybkiego ratowania ludzi w sytuacji zagrożenia życia – przez rozmaite „niedoróbki” przekształca się
w swoją karykaturę. Do SOR-u, pacjencie, możesz przyjść ze skaleczonym paluszkiem, odmówić ci pomocy nie wolno, ale NFZ za paluszek – zwłaszcza drugi paluszek (niemieszczący się w tzw. ryczałcie dobowym) – nie zapłaci. Między POZ a SOR powstała ogromna luka systemowa, którą wlewa się fala pacjentów niecierpiących kolejek. Niektórzy z nich liczą zresztą, i słusznie, na przywrócenie im równowagi w stanie nieważkości, na ciepłą kąpiel, czystą odzież, może posiłek – i bardzo się denerwują, gdy się ich próbuje odprawić z kwitkiem.
Raport „Galicyjskiej Gazety” można bez ryzyka większej usterki powtórzyć w większości miejskich aglomeracji. Znów coś nie wyszło.
A w krakowskiej Izbie prezes Jerzy Friediger apeluje rozpaczliwie do PT Lekarzy o szacunek dla lekarzy seniorów, borykających się m.in. z kolosalnymi trudnościami w dostępie do naszych przychodni, gabinetów, szpitali! Trochę wstyd to komentować. Ale pomysł wywieszek w placówkach ochrony zdrowia: „Lekarze Seniorzy przyjmowani są poza kolejnością, nieodpłatnie” wart jest chyba powielenia, bo w końcu sami kiedyś znajdziemy się w ich roli.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum