10 marca 2009

7-milowe buty 50-letniej medycyny

Do poważnego życia wychodzi się z bajek. Nawet w najcięższych latach, a takie były naszym udziałem, bajki są prawem dzieciństwa.

Do medycyny przyszliśmy na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Studia minęły szybko, jak wiosenna burza. Stanęliśmy w obliczu odpowiedzialności, pełni wiary, zakochani, z dyplomem w ręku. Wybór specjalności nie zawsze był tym wymarzonym; często trzeba było brać to, co jest. Niektórzy z nas mieli już wcześniej wytyczony kierunek – byli to najczęściej późniejsi naukowcy.
Medycyna, którą zaczęliśmy uprawiać, była zupełnie inna niż dzisiejsza. Lepsza o humanizm przekazywany przez wczorajszych nauczycieli akademickich; uboższa o metody diagnostyki i leczenia. Rozpoczęliśmy naszą pracę z nadzieją, mimo biedy, ciasnoty i szarości zastanego świata. Młodzieńcza ambicja i zapał wołały głośno, że oczywiście to wszystko uda się zmienić, poprawić, udoskonalić.

Ruszyli moi koledzy w siedmiomilowych butach ku nowej medycynie. Zmieniali ją własnymi rękami, tworzyli nowe, ucząc się z całych sił, rozglądając się wokół. Twórcy i świadkowie wielkich przemian we wszystkich jej dziedzinach. Patrzyłam na nich z podziwem.
Ówczesna medycyna nie miała łatwych kontaktów ze światem, trudne uczestnictwo w zjazdach międzynarodowych: kłopoty z prenumeratą światowej prasy naukowej, sporadyczne stypendia, partyjna „łapa” blokująca paszporty. Komputery, internety, telefony komórkowe nie istniały nawet w bujnej wyobraźni. A jednak nasza medycyna walczyła dzielnie o postęp. Rycerzami tej medycyny byli przede wszystkim moi koledzy, bo to był ich czas, młodości, ambicji i sił witalnych ukierunkowanych li tylko na naukę.
Do poważnego życia wychodzi
się z bajek. Nawet w najcięż-
szych latach, a takie były naszym udziałem, bajki są prawem dzieciństwa.

Do medycyny przyszliśmy na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Studia minęły szybko, jak wiosenna burza. Stanęliśmy w obliczu odpowiedzialności, pełni wiary, zakochani, z dyplomem w ręku. Wybór specjalności nie zawsze był tym wymarzonym; często trzeba było brać to, co jest. Niektórzy z nas mieli już wcześniej wytyczony kierunek – byli to najczęściej późniejsi naukowcy.
Medycyna, którą zaczęliśmy uprawiać, była zupełnie inna niż dzisiejsza. Lepsza o humanizm przekazywany przez wczorajszych nauczycieli akademickich; uboższa o metody diagnostyki i leczenia. Rozpoczęliśmy naszą pracę z nadzieją, mimo biedy, ciasnoty i szarości zastanego świata. Młodzieńcza ambicja i zapał wołały głośno, że oczywiście to wszystko uda się zmienić, poprawić, udoskonalić.

Ruszyli moi koledzy w siedmiomilowych butach ku nowej medycynie. Zmieniali ją własnymi rękami, tworzyli nowe, ucząc się z całych sił, rozglądając się wokół. Twórcy i świadkowie wielkich przemian we wszystkich jej dziedzinach. Patrzyłam na nich z podziwem.
Ówczesna medycyna nie miała łatwych kontaktów ze światem, trudne uczestnictwo w zjazdach międzynarodowych: kłopoty z prenumeratą światowej prasy naukowej, sporadyczne stypendia, partyjna „łapa” blokująca paszporty. Komputery, internety, telefony komórkowe nie istniały nawet
w bujnej wyobraźni. A jednak nasza medycyna walczyła dzielnie o postęp. Rycerzami tej medycyny byli przede wszystkim moi koledzy, bo to był ich czas, młodości, ambicji i sił witalnych ukierunkowanych li tylko na naukę.
Dziś trudno sobie wyobrazić oddział zabiegowy bez anestezjologii. Pan docent Justyna dopiero tworzył jej początki, a na oddziale chirurgicznym (bardzo dobrym), gdzie odrabiałam staż, lało się na maskę stary poczciwy eter i tylko trzeba było uważać, czy pacjent nie za bardzo fioletowy. Nic dziwnego, że tak bardzo liczył się wtedy czas zabiegu; dobry chirurg to był także operator działający szybko. Dziś anestezjologia to już bogata w możliwości, niezbędna i kompetentna dziedzina.
Chirurgia nie znała jeszcze swej przyszłości z rutynowo odbywającymi się przeszczepami nerek. Urologia ściga raka gruczołu krokowego mądrym oznaczaniem PSA. Daleko już dziś od światowego wyczynu prof. Barnarda z Kapsztadu, serce jest przeszczepiane – i to już codzienność kardiochirurgii, milkną nawet dysputy etyczno-moralne, przeszczepia się wątrobę. Tak wiele zbadano w zakresie immunosupresji, aby właściwe leki mogły pomóc organizmowi w przyjęciu i oswojeniu przeszczepu.
Radiologia wprowadziła wiele form tzw. obrazowania. Tomografia, rezonans magnetyczny, ultrasonografia, densytometria, wreszcie PET. Innym okiem można wejrzeć w ludzki organizm i we wczesnym stadium wykryć chorobę. Otologia umie dziś endoprotetycznie wyleczyć głuchotę. Osobny rozdział to jakość aparatów słuchowych, korygujących słuch. W tych sprawach kompetentnie może się wypowiedzieć prof. Janczewski. Kolega.
Istne siedmiomilowe buty w tej dziedzinie. Badania naczyniowe, tak pięknie rozbudowane jeszcze w Zakładzie Radiologii prof. Zawadowskiego. Czas Sylwii Malanowskiej. Cała wielka endoskopia zrewolucjonizowała dociekania diagnostyczne, a chirurgia laparoskopowa zmieniła pojęcie operacji, której oblicze może być zupełnie inne. Zapanował wielki laser. To już nie tylko walka o przyklejenie siatkówki oka, ale ambulatoryjne operacje wszczepiania soczewki oka, czyli inna okulistyka. Laser zawładnął też dermatologią, głównie tą upiększającą, tą ku młodości, pięknu.
Kardiologia chyba przeskoczyła najdalej. Leczenie zawału serca, baloniki, stenty, rozruszniki dyktujące nieznośnemu sercu porządek działania; to pole nieżyjącego już Mariusza Stopczyka. Operacje serca, wszczepianie zastawek, operacje tętniaków wielkich naczyń, no i wspomniane już przeszczepy serca. Zmieniła się także cała taktyka leczenia choroby wieńcowej i nadciśnienia tętniczego od strony farmakologii.
Nie wyobrażam sobie leczenia bez tzw. â-blockerów. A walka ze złym lipidogramem – tyle nowych preparatów. Ginekologia z wyjaśnioną etiologią raka szyjki macicy. Wirus HPV odsłonił „twarz”, odkrywcy dostali Nobla, a medycyna ma już szczepionkę przed tym groźnym zabójcą najbardziej kobiecych kobiet. Kobiety chore na cukrzycę rodzą zdrowe dzieci. To efekt naukowych i praktycznych działań prof. Eli Janczewskiej.
Hematologia coraz skuteczniej leczy białaczki, przeszczepy szpiku są na porządku dziennym, wspomaga je nowoczesna farmakologia. Ortopedia w ciągu minionego półwiecza udoskonaliła wiele technik operacyjnych i rehabilitacyjnych, endoprotezy są wszczepiane z bardzo dobrym efektem. Neurologia umie postępować ze świeżymi udarami, ma do dyspozycji dobre leki przeciwzakrzepowe, są też nowe metody rehabilitacyjne. Ginekologia walczy o prawa do in vitro.
Onkologia nadal nie rozwikłała do końca tajemnicy raka, mimo że ma multum wiedzy w każdej dziedzinie i chyba należałoby dokładnie tę całą wiedzę połączyć. Zmieniły się techniki chirurgiczne i ich zasady służące licznym wyleczeniom i przedłużeniom życia. Jest terapia megawoltowa, brachyterapia, radioterapia, terapia skojarzona. Oznacza się markery i można czuwać nad procesem leczenia. Rak przestał być synonimem wyroku śmierci. Odkryto charakterystyczne dla nowotworów mutacje genów, np. BRCA1
i BRCA2 dla raka piersi. Wszystkie dziedziny medycyny objęły badania epidemiologiczne, jako „oczy” badające prawidłowości i „dusze” zjawisk chorobowych, za pomocą prawdy liczb.
Postępowanie antykoncepcyjne nie stanowi już żadnego problemu, pełny zasób preparatów i metod. Neonatologia ratuje noworodki mieszczące się na dłoni. Psychiatria daleko odeszła od dosyć przerażającej ery wstrząsów insulinowych i tych późniejszych, elektrowstrząsów, a farmakologia urodziła wiele specyfików działających skutecznie, acz nie tak otępiennie i wyłączająco ze świadomości. Gastrologia zmieniła całkowicie pogląd na etiologię choroby wrzodowej, ujawniając winowajcę, czyli Helicobactera pylori. Nie wstrzykuje się bromu dożylnie, z poczciwą atropiną – do dyspozycji jest cała gama skutecznych leków. Ciocia, która żywiła się siemieniem lnianym i popijała je roztworem sody, jest teraz leczona zgodnie z rozpoznaniem choroby refluksowej.

Nie powinnam się rozwodzić nad tym wszystkim. Za dużo cennych szczegółów w każdej dziedzinie. Ja tylko rzucam światło na wielki postęp, który dokonał się przez minionych pięćdziesiąt lat, czyli w ciągu całego życia lekarskiego moich kolegów i mojego, czyli OD ETERA DO HOLTERA.
Mam nadzieję, że o każdej z dziedzin opowiedzą ich liderzy, świadkowie i twórcy, którzy na swych barkach przenieśli ogromny ciężar tego postępu, dokonującego się w prawdziwie siermiężnej polskiej sytuacji i będącego wielką próbą dla wielkich tego pięćdziesięciolecia. Mam dla nich ogromny podziw. Jestem dumna, że razem ze mną założyli lekarski fartuch i im chcę poświęcać moje dokonania, słowem i kolorem.

(por. „Puls” nr 4 i 5/2007; nr 9/2008)

Dziś trudno sobie wyobrazić oddział zabiegowy bez anestezjologii. Pan docent Justyna dopiero tworzył jej początki, a na oddziale chirurgicznym (bardzo dobrym), gdzie odrabiałam staż, lało się na maskę stary poczciwy eter i tylko trzeba było uważać, czy pacjent nie za bardzo fioletowy. Nic dziwnego, że tak bardzo liczył się wtedy czas zabiegu; dobry chirurg to był także operator działający szybko. Dziś anestezjologia to już bogata w możliwości, niezbędna i kompetentna dziedzina.
Chirurgia nie znała jeszcze swej przyszłości z rutynowo odbywającymi się przeszczepami nerek. Urologia ściga raka gruczołu krokowego mądrym oznaczaniem PSA. Daleko już dziś od światowego wyczynu prof. Barnarda z Kapsztadu, serce jest przeszczepiane – i to już codzienność kardiochirurgii, milkną nawet dysputy etyczno-moralne, przeszczepia się wątrobę. Tak wiele zbadano w zakresie immunosupresji, aby właściwe leki mogły pomóc organizmowi w przyjęciu i oswojeniu przeszczepu.
Radiologia wprowadziła wiele form tzw. obrazowania. Tomografia, rezonans magnetyczny, ultrasonografia, densytometria, wreszcie PET. Innym okiem można wejrzeć w ludzki organizm i we wczesnym stadium wykryć chorobę. Otologia umie dziś endoprotetycznie wyleczyć głuchotę. Osobny rozdział to jakość aparatów słuchowych, korygujących słuch. W tych sprawach kompetentnie może się wypowiedzieć prof. Janczewski. Kolega.
Istne siedmiomilowe buty w tej dziedzinie. Badania naczyniowe, tak pięknie rozbudowane jeszcze w Zakładzie Radiologii prof. Zawadowskiego. Czas Sylwii Malanowskiej. Cała wielka endoskopia zrewolucjonizowała dociekania diagnostyczne, a chirurgia laparoskopowa zmieniła pojęcie operacji, której oblicze może być zupełnie inne. Zapanował wielki laser. To już nie tylko walka o przyklejenie siatkówki oka, ale ambulatoryjne operacje wszczepiania soczewki oka, czyli inna okulistyka. Laser zawładnął też dermatologią, głównie tą upiększającą, tą ku młodości, pięknu.
Kardiologia chyba przeskoczyła najdalej. Leczenie zawału serca, baloniki, stenty, rozruszniki dyktujące nieznośnemu sercu porządek działania; to pole nieżyjącego już Mariusza Stopczyka. Operacje serca, wszczepianie zastawek, operacje tętniaków wielkich naczyń, no i wspomniane już przeszczepy serca. Zmieniła się także cała taktyka leczenia choroby wieńcowej i nadciśnienia tętniczego od strony farmakologii.
Nie wyobrażam sobie leczenia bez tzw. â-blockerów. A walka ze złym lipidogramem – tyle nowych preparatów. Ginekologia z wyjaśnioną etiologią raka szyjki macicy. Wirus HPV odsłonił „twarz”, odkrywcy dostali Nobla, a medycyna ma już szczepionkę przed tym groźnym zabójcą najbardziej kobiecych kobiet. Kobiety chore na cukrzycę rodzą zdrowe dzieci. To efekt naukowych i praktycznych działań prof. Eli Janczewskiej.
Hematologia coraz skuteczniej leczy białaczki, przeszczepy szpiku są na porządku dziennym, wspomaga je nowoczesna farmakologia. Ortopedia w ciągu minionego półwiecza udoskonaliła wiele technik operacyjnych i rehabilitacyjnych, endoprotezy są wszczepiane z bardzo dobrym efektem. Neurologia umie postępować ze świeżymi udarami, ma do dyspozycji dobre leki przeciwzakrzepowe, są też nowe metody rehabilitacyjne. Ginekologia walczy o prawa do in vitro.
Onkologia nadal nie rozwikłała do końca tajemnicy raka, mimo że ma multum wiedzy w każdej dziedzinie i chyba należałoby dokładnie tę całą wiedzę połączyć. Zmieniły się techniki chirurgiczne i ich zasady służące licznym wyleczeniom i przedłużeniom życia. Jest terapia megawoltowa, brachyterapia, radioterapia, terapia skojarzona. Oznacza się markery i można czuwać nad procesem leczenia. Rak przestał być synonimem wyroku śmierci. Odkryto charakterystyczne dla nowotworów mutacje genów, np. BRCA1 i BRCA2 dla raka piersi. Wszystkie dziedziny medycyny objęły badania epidemiologiczne, jako „oczy” badające prawidłowości i „dusze” zjawisk chorobowych, za pomocą prawdy liczb.
Postępowanie antykoncepcyjne nie stanowi już żadnego problemu, pełny zasób preparatów i metod. Neonatologia ratuje noworodki mieszczące się na dłoni. Psychiatria daleko odeszła od dosyć przerażającej ery wstrząsów insulinowych i tych późniejszych, elektrowstrząsów, a farmakologia urodziła wiele specyfików działających skutecznie, acz nie tak otępiennie i wyłączająco ze świadomości. Gastrologia zmieniła całkowicie pogląd na etiologię choroby wrzodowej, ujawniając winowajcę, czyli Helicobactera pylori. Nie wstrzykuje się bromu dożylnie, z poczciwą atropiną – do dyspozycji jest cała gama skutecznych leków. Ciocia, która żywiła się siemieniem lnianym i popijała je roztworem sody, jest teraz leczona zgodnie z rozpoznaniem choroby refluksowej.

Nie powinnam się rozwodzić nad tym wszystkim. Za dużo cennych szczegółów w każdej dziedzinie. Ja tylko rzucam światło na wielki postęp, który dokonał się przez minionych pięćdziesiąt lat, czyli w ciągu całego życia lekarskiego moich kolegów i mojego, czyli OD ETERA DO HOLTERA.
Mam nadzieję, że o każdej z dziedzin opowiedzą ich liderzy, świadkowie i twórcy, którzy na swych barkach przenieśli ogromny ciężar tego postępu, dokonującego się w prawdziwie siermiężnej polskiej sytuacji i będącego wielką próbą dla wielkich tego pięćdziesięciolecia. Mam dla nich ogromny podziw. Jestem dumna, że razem ze mną założyli lekarski fartuch i im chcę poświęcać moje dokonania, słowem i kolorem.

(por. „Puls” nr 4 i 5/2007; nr 9/2008)

Archiwum