26 maja 2010

SMS z Krakowa

W dniach narodowej żałoby Kraków nie zawiódł.
Ani w dwudniowym spontanicznym proteście przeciw pochówkowi na Wawelu prezydenckiej pary, ani w godnej królów oprawie ceremonii pogrzebowej, przeprowadzonej w atmosferze żalu, bólu i należnej powagi. Oba zachowania były konsekwencją zderzenia się mitów narodowej symboliki, tu w Krakowie niesłychanie ważnych i przeżywanych w domach, urzędach, na ulicach zawsze mocno emocjonalnie.
Takich ceremonii Kraków ma w swej historii wiele. Często rysą na ich przebiegu kładły się doraźne sprzeciwy, jak choćby te towarzyszące pochówkowi Czesława Miłosza na Skałce.
Wracam na grunt medycyny. Tu wydarzeniem była przede wszystkim przeprowadzka stolicy stomatologii z Wrocławia do Krakowa. Oto prezydenturę największego bodaj medycznego towarzystwa naukowego w Polsce (Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego – 6 tys. członków) objął, po profesorze Marku Ziętku z Wrocławia, sprawującym te obowiązki przez dwie kadencje doc. Bartłomiej Loster z Krakowa. A że statut PTS wiąże prezydenturę z miejscem zatrudnienia prezesa (jak zresztą się to dzieje w wypadku wielu towarzystw naukowych w Europie) mamy już od 1 kwietnia br. nowy adres Towarzystwa. W zaognionym sporze o autonomię stomatologów w ramach samorządu lekarskiego obaj prezentują podobny pogląd: pozostawać we wspólnocie z lekarzami medycyny, dążąc równocześnie do poszerzenia autonomii. Bartłomiej Loster zresztą zamierza lansować interesującą koncepcję powołania federacji naukowych stowarzyszeń stomatologicznych, co jest swoistym novum na tle mocno zatomizowanego ruchu towarzystw naukowych.
A w Izbie w Krakowie tematem numer jeden staje się koncepcja zagospodarowania obiektu przy ul. Krupniczej 11a, gdzie mieści się jej siedziba, obiektu odzyskiwanego w konsekwencji ustawy sejmowej z 2 grudnia 2009 r. o izbach lekarskich. Trudno się tu oprzeć literackiej analogii z powieścią Juliusza Kadena Bandrowskiego „Generał Barcz”, gdzie sytuację odziedziczoną po zaborach pisarz określił mianem „radości z odzyskanego śmietnika”. Oficyna wymagająca praktycznie wyburzenia, zamieszkana przez kilkunastu lokatorów, których trzeba będzie wykwaterować, dach, schody do wymiany, ciasne podwórko (bez szans na budowę sali konferencyjnej) – wszystko to stawia Izbę przed koniecznością zaciągnięcia kredytów, nie mówiąc o wieloletniej mitrędze remontu. Wprawdzie ociężałość biurokratyczna aparatu administracji samorządu terytorialnego i skarbu państwa pozwoliła jak dotąd jedynie na… zawarcie umowy o najmie obiektu, ale to już są tylko wstępne drobiazgi.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum