25 czerwca 2012

Szukając dobrych rozwiązań

Z prof. dr. hab. n. med. Andrzejem Borówką, ordynatorem Oddziału Urologii i kierownikiem Kliniki Urologii CMKP w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku, rozmawia Anetta Chęcińska

Efekt porozumienia
Panie profesorze, jesteśmy w prywatnym szpitalu, w którym kieruje pan Kliniką Urologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. To wyjątkowe umiejscowienie publicznego podmiotu w strukturze prywatnego przedsięwzięcia.

To chyba pierwszy prywatny szpital w Polsce, który jest siedzibą akademickiej Kliniki Urologii. Także kilku innych. Można powiedzieć, że ta placówka staje się, czy już się stała, szpitalem klinicznym CMKP. Na pewno to ewenement krajowy.

Jak doszło do współpracy w takiej formule?
Rozmawialiśmy. Właściciel Europejskiego Centrum Zdrowia widział szansę dla urologii w Otwocku. Zaproponowałem mój zespół i klinikę. Tak to się zaczęło i bardzo dobrze się sprawdza.

W tym przedsięwzięciu znalazł pan przyjazną przestrzeń do działania?
Często słyszę od innych, że pracując w szpitalu prywatnym, muszę liczyć się z ograniczeniami, zakazami. Zaprzeczam, nigdy nie usłyszałem, że czegoś mi nie wolno. Mamy OIOM, nie unikamy trudnych i ciężkich przypadków, a to częsty zarzut wobec prywatnych operatorów medycznych. Na pewno pracujemy w poczuciu komfortu, jaki zapewnia nowoczesny sprzęt, dostęp do potrzebnych środków, ale oczywiście działamy racjonalnie, nie jesteśmy rozrzutni. Nigdy jednak nie dzieje się to kosztem pacjenta.

Jak przedstawia się dostępność szpitala dla chorych?
Mamy kontrakt z NFZ. Znaczna większość pacjentów to osoby ubezpieczone, a leczenie chorych prywatnych stanowi ułamek naszej działalności. Każdy, kto posiada skierowanie do szpitala, przyjmowany jest bez zwłoki. Do tej pory kolejka nie jest duża.

Zapytam wprost, czy w szpitalu prywatnym pracuje się lepiej, wygodniej?
Nie twierdzę, że każdy szpital prywatny jest lepszy od publicznego. Taka opinia byłaby krzywdząca. To zawsze jest wynik sposobu zarządzania i ludzi, którzy razem pracują i znajdują porozumienie. Ale jestem zadowolony z decyzji, którą podjąłem.

Cena urologii
Przez dwie dekady (od 1992 r.) pełnił pan funkcję konsultanta krajowego. Jak z tej perspektywy postrzega pan stan polskiej urologii?

Ogólna ocena jest pozytywna. A szczegółowo: myśl naukowa – na dobrym poziomie, wyposażenie – nie najgorsze, finansowanie – niedobre. A ten ostatni czynnik rzutuje na rozwój każdej dziedziny. Jako konsultant krajowy i, w niedawnej przeszłości, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego wraz z kolegium ordynatorów pokazałem, na podstawie wnikliwych badań, ile kosztuje urologia w Polsce. Szczegółowe opracowanie procedur i wycenę przygotowała, na zlecenie i na koszt PTU, niezależna firma, specjalizująca się w wycenianiu działalności medycznej. Dane gromadzone były w trzech ośrodkach klinicznych: w Bydgoszczy, Kielcach i Warszawie. Nasze działanie i raport przedstawiony przed bodaj pięciu laty pokazały, jak bardzo urologia była i jest nadal niedoszacowana.
Chociażby laparoskopia, wcześniej w ogóle niedostrzegana w urologii przez płatnika, dopiero po naszym raporcie trafiła do procedur akceptowanych (tzn. finansowanych) przez NFZ. To nie jest przykład dobrej współpracy w systemie między płatnikiem a operatorem świadczenia.
To nie jest dobry system. Ale to my, lekarze, patrzymy pacjentowi w oczy i my przed pacjentem ponosimy odpowiedzialność.

Wycena rzeczywistych kosztów procedur urologicznych to był ważny krok naprzód?
Dla płatnika raczej nie. Ale dzięki temu opracowaniu my sami poznaliśmy kwoty i nauczyliśmy się, jak jeszcze możemy obniżyć koszty. To była nauka funkcjonowania w systemie.

Gdyby podsumować czas poświęcony na pracę konsultanta krajowego, co uważa pan za najważniejsze?
Łącząc doświadczenie zawodowe z funkcją prezesa PTU, miałem swój udział w sukcesie edukacyjnym całego środowiska urologicznego w Polsce. Bez wątpienia kamieniem milowym było wprowadzenie w naszym kraju europejskiego egzaminu urologicznego, organizowanego przez European Board of Urology.

Na równych prawach
Ten egzamin to znakomita przepustka do europejskiej urologii.

Jeszcze nie byliśmy w Unii Europejskiej i to nie był wynik euroentuzjazmu. Uczestniczyłem w pracach EBU jako delegat PTU. Przekonałem się, że to świetny, rzetelnie przygotowany egzamin, potwierdzający obiektywnie wiedzę adeptów i ich umiejętności. Uznaliśmy w PTU, że powinniśmy mieć możliwość przeprowadzania go także w Polsce.

Kiedy odbył się po raz pierwszy?
W 1997 r. nieżyjący już prof. Jacek Żochowski, ówczesny minister zdrowia, którego do dziś uważam za mentora tej sprawy, podpisał rozporządzenie, w którym egzamin EBU został uznany za oficjalny egzamin specjalizacyjny w Polsce. Ale nie tylko wprowadzenie egzaminu jest naszym osiągnięciem, również utworzenie całej struktury edukacyjnej, umożliwiającej przystępującym do sprawdzianu zdanie tego trudnego egzaminu. Dziś ok. 460 urologów w Polsce używa tytułu FEBU (Fellow of EBU), uzyskiwanego po złożeniu egzaminu. Jest uznawanym w Unii Europejskiej potwierdzeniem specjalizacji z urologii.

EBU udziela również akredytacji?
Uzyskały ją trzy akademickie kliniki urologii w Polsce, w tym także Klinika Urologii CMKP. To wyznacznik stałego podnoszenia jakości w polskiej urologii. Jest potwierdzeniem realizacji zaakceptowanego przez EBU programu i metod kształcenia lekarzy w akredytowanych ośrodkach. To też zobowiązanie do dalszego rozwoju, bo akredytacja przyznawana jest na pięć lat.

Konsultant praktyk
Co, zgodnie z doświadczeniem pana profesora w pełnieniu funkcji konsultanta, byłoby warto zmienić w ustawie o konsultantach medycznych?

Po złożeniu rezygnacji po 20 latach pełnienia tej funkcji uważam, że dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie kadencyjności cztero- lub pięcioletniej i – być może – dopuszczenie łączenia dwóch kadencji, nie więcej. Ważne, aby wprowadzić przejrzysty system oceny pracy konsultanta.

Kto powinien pełnić funkcję konsultanta?
Dobrym pomysłem jest, że minister zdrowia wybiera spośród trzech kandydatów zgłoszonych przez towarzystwo naukowe i zaopiniowanych przez izbę lekarską. Muszą to być specjaliści w swojej branży. Praktycy, posiadający rozległą wiedzę i bogate doświadczenie.

Takie doświadczenie i praktyka z pewnością służyć będą zarówno środowisku medycznemu, jak i pacjentom. Polska urologia będzie się rozwijać?
Staramy się – myślę o całym środowisku – aby poziom urologii w Polsce był jak najlepszy.

Archiwum